O ileż bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego ofiarował samego siebie bez skazy Bogu, oczyści sumienie nasze od martwych uczynków, abyśmy mogli służyć Bogu żywemu. Hbr 9,14
Panie, czytając ten werset, myślę o mojej krwi – życiodajnym, odnawialnym źródle życia, które usuwa z organizmu to, co niepotrzebne i martwe. Twoja krew działa tak samo w sferze ducha. To takie proste, jednak ta analogia nie zawsze inspiruje mnie, aby wybierać życie. „Wiara w Boga” brzmi dzisiaj jak relikt przeszłości. Kojarzy się z wyrzeczeniem, obciążeniem, rezygnacją z siebie. Wiem, że nie muszę rezygnować z wszystkiego, tylko z tego, co szkodzi i niszczy. Powołana do życia mogę wybierać to, co sprzyja życiu. Mogę też wybierać duchową i cielesną autodestrukcję. Niszczyć swoje ciało, doprowadzać do śmierci ducha, blokować przepływ życiodajnej Krwi. Wszystko mi wolno, choć nie wszystko jest pożyteczne.
Amen.