10. Niedziela po Trójcy Świętej

(1) Pierwszego dnia trzeciego miesiąca od wyjścia synów izraelskich z ziemi egipskiej, przybyli na pustynię Synaj. (2) Wyruszyli z Refidim, a przybywszy na pustynię Synaj, rozłożyli się obozem na pustyni. Tam obozował Izrael naprzeciw góry. (3) A Mojżesz wstąpił na górę do Boga, Pan zaś zawołał nań z góry, mówiąc: Tak powiesz domowi Jakuba i to oznajmisz synom izraelskim: (4) Wy widzieliście, co uczyniłem Egipcjanom, jak nosiłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do siebie. (5) A teraz, jeżeli pilnie słuchać będziecie głosu mojego i przestrzegać mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich ludów, bo moja jest cała ziemia. (6) A wy będziecie mi królestwem kapłańskim i narodem świętym. Takie są słowa, które powiesz synom izraelskim. 2 Mż 19, 1-6

Chrześcijański Elementarz

Zwiedzając ostatnio miasta Turyngii Saksonii, w których przebywał Reformator, natknąłem się
w przestrzeniach muzealnych na tematyczne plansze, mini-wystawy i interaktywne urządzenia objaśniające istotę Biblii, różnice między katolicyzmem a ewangelicyzmem i podstawowe chrześcijańskie treści. Wszystko, co powyższe znajdowało się nieco na marginesie sporych obszarów poświęconych Lutrowi i jego dziełu. Trochę mnie to zdumiało, ale szybko przyszło zrozumienie. Przecież turyści to nie tylko grupy konfirmantów, fanów wittenberskiego profesora, wycieczki parafialne, ale także ludzie mający o chrześcijaństwie pojęcie, subtelnie mówiąc – powierzchowne. To z myślą o tych ostatnich stworzono urządzenia muzealne o charakterze misyjnym. W końcu tereny szesnastowiecznej Reformacji są dziś regionem o wysokim wskaźniku braku jakiejkolwiek religijności. By zrozumieć Augustianina, coś o chrześcijaństwie wiedzieć należy – z tego założenia zapewne wyszli ludzie opracowujący koncepcje poszczególnych muzeów. Taki chrześcijański elementarz – zupełne podstawy. 

Podobnie było z ludem wybranym na pustyni, po trzymiesięcznej wędrówce. Stanęli u stóp Synaju. Ich wiedza o Jahwe ograniczała się do tego, że był On Bogiem ich ojców i po kilku wiekach egipskiej niewoli wyprowadził ich z Egiptu.  Mimo niecodziennych okoliczności w postaci plag, przejścia przez Morze Czerwone, zaspokojenia głodu i pragnienia, nie wiedzieli o Panu zbyt wiele. Może poza faktem, że wybrał sobie niewymownego (jąkałę) midianickiego pasterza (z hebrajsko-egipskimi naleciałościami w biografii) i jego żydowskiego brata za swoich współpracowników. I to byłoby na tyle. Owszem, pamiętali legendy o Adamie i Ewie, Noem, Abrahamie, Izaaku i Jakubie oraz o Bożych ingerencjach. Było to dla nich jednak wieki temu, a przez wspomniany okres Jahwe się nikomu nie objawiał. Nie znali Go.

Bóg się przedstawia

Nadszedł więc czas na poznanie Stwórcy. W tekście kazalnym Pan przypomina doświadczenia wyjścia z niewoli i objawioną moc. Ponadto zapewnia Izraela, że jest Jego wybranym, szczególnie umiłowanym ludem. Przeniósł go jak na orlich skrzydłach. To porównanie odwołuje się do nauki latania młodych ptaków. Gdy nieco podrosną, są wypychane z gniazda przez rodziców, by nauczyły się latać. Ojciec lub matka czuwają jednak, by młodym nie stała się krzywda i pozwalają im spadać na swoje grzbiety. Nauka powtarzana jest do skutku. Pisklęta mogą czuć się bezpieczne. Podobnie Wszechmocny wyprowadził swe dzieci na pustynię. Gdy jednak lud nienauczony wolności i samodzielności przestawał sobie radzić i narzekał na Pana, Ten karmił go, poił i zapewniał bezpieczeństwo. Teraz Bóg się przedstawia, wyznaje miłość i określa swoje warunki w postaci prawa, które Mojżesz niebawem otrzyma. Precyzuje jednocześnie tożsamość niedawnych niewolników  królewskie kapłaństwo i lud święty. Czy jest jakiś inny naród, grupa, która może się tak określać?

Dziś Jahwe przedstawia się w Chrystusie

Od czasu postoju przed górą Synaj właściwie niewiele się do dziś zmieniło – przynajmniej co do zasady. Jahwe przedstawia się Tobie i mnie w chrzcie, Sakramencie Ołtarza, w modlitwie rodziców z dziećmi, w szkółce niedzielnej, nabożeństwie, lekcji religii, otwartej i czytanej Biblii, Codzienniku Biblijnym, fragmencie wystawy w reformacyjnym muzeum itd. Wszędzie, gdzie obecne jest Słowo, modlitwa, Sakrament. Bóg w tym wszystkim jest obecny i zdaje się mówić – jesteś Moim kapłanem, świętym. Ta wypowiedź jest skierowana do każdego – konfirmanta, chórzysty, anonimowego uczestnika nabożeństw, niewierzącego, obojętnego, zdeklarowanego ateisty, zwolennika tej, czy innej partii politycznej lub osobnika polityką totalnie zdegustowanego. Bóg przychodzi w Zbawicielu i chce, byśmy mu ufali, uświadomili sobie grzech, wyznali Go i żyli na Bożych zasadach. Także wtedy, gdy wydaje się nam, że już tak kompetentnie naśladujemy Chrystusa, że mamy prawo pouczać innych. 

Przychodzi ciągle na nowo i przypomina, że jest naszym Bogiem. Dotąd nas przeprowadził przez różne egipskie niedole i niewole oraz pustynie naszego życia. Chce byśmy Go poznali, szli za Nim przez doczesność i poza jej horyzont, do końca świata i dłużej o wieczność.

Trzeba znać alfabet

Oczywiście stosunek do Stwórcy jest zawsze kwestią indywidualną i otwartą kwestią pozostaje, czy chcemy być zaangażowanym Bożym ludem, czy też wygodniej przebywać nam na jego marginesie lub całkiem poza. By prowadzić motorower wystarczy Dowód Osobisty, co jednak nie zwalnia nas ze znajomości przepisów ruchu drogowego. By być w gronie Bożego ludu nie wystarczy zapis w Księdze Chrztów. Trzeba znać alfabet, którego uczy elementarz – znać Boże Słowo, obietnice zawarte w Ewangeliach. Bóg nieustannie się nam przedstawia i zaprasza do bycia królewskim kapłaństwem. Obyśmy nie utknęli na stałe pod górą Synaj i przyjmując zaproszenie udali się z Nim w dalszą, emocjonującą drogę – z otwartym Elementarzem w dłoni. Amen.

ks. Wojciech Pracki