7. Niedziela po Trójcy Świętej

„Jeśli więc w Chrystusie jest jakaś zachęta, jakaś pociecha miłości, jakaś wspólnota Ducha, jakieś współczucie i zmiłowanie, Dopełnijcie radości mojej i bądźcie jednej myśli, mając tę samą miłość, zgodni, ożywieni jednomyślnością.

I nie czyńcie nic z kłótliwości ani przez wzgląd na próżną chwałę, lecz w pokorze uważajcie jedni drugich za wyższych od siebie.”

Flp 2,1-4

ks. Krzysztof CienciałaDrogie siostry i drodzy bracia w Jezusie Chrystusie.

 

Kiedy, w 7 niedzielę po Trójcy Świętej, wczytamy się w Słowa Pisma Świętego wyznaczonego do rozważania i kiedy się nad nimi zastanowimy, wypadałoby nam tylko powiedzieć: „Amen” – Niech się tak stanie. „Amen” – Niech tak będzie.

 

A jednak po dłuższej chwili namysłu dochodzimy do wniosku, że treść jaka z nich wynika, choć na pozór oczywista, jest naprawdę głęboka.

 

Apostoł Paweł pisze swoje słowa do zboru w Filippi, jednego z najbardziej ukochanego przez siebie grona. Pisze je, przebywając w więzieniu. Pomimo tego jego słowa nie są czymś, co budzi współczucie. Nie są czymś co ukazuje jego straszne, tragiczne położenie. Wręcz przeciwnie, on będąc w więzieniu przekazuje tym, których los leży mu na sercu słowa pogodne, pełne wiary. Przecież Jezus Chrystus oddał swoje życie, a potem pokonał śmierć po to, aby każdy kto w niego wierzy nie umarł, ale żył wiecznie. To jest ta wiadomość przenikająca do głębi ludzkiej świadomości, która sprawia, że człowiek nie potrafi inaczej jak, nawet w najtrudniejszych momentach swojego życia, być radosnym.

 

Bóg daje taką radość każdemu, kto uwierzył w zbawcze dzieło Chrystusa. A więc Jezus Chrystus jest tutaj tą podstawą, od której powinna rozpoczynać się każda myśl, każde słowo, każde działanie tych, którzy do niego należą.

 

Dlatego też Apostoł wyraża się w ten sposób, by ludzie w Filipii zrozumieli, niech w Chrystusie będzie dla nich zachęta do tego, aby działać według tego, czego On nauczał, jak żył, jakie było Jego spojrzenie na drugiego człowieka, na bliźniego. Będziesz miłował…

 

To jest najważniejsze przykazanie.

 

A jednak, pomimo wszystko Filipianon trzeba było przypomnieć co to znaczy. Paweł pisze do nich: „Dopełnijcie radości mojej i bądźcie jednej myśli, mając tę samą miłość, zgodni, ożywieni jednomyślnością. I nie czyńcie nic z kłótliwości ani przez wzgląd na próżną chwałę, lecz w pokorze uważajcie jedni drugich za wyższych od siebie.”

 

Paweł, jak wynika z tych słów, mimo swojego położenia jest radosny, bo ma ku temu powody, ale ta radość nie jest jeszcze pełna, ponieważ jego misja, jak uważał nie została wypełniona. Przekazał Ewangelię Filipianom, wypełnił to do czego pod Damaszkiem powołał go zmartwychwstały Jezus Chrystus, ale on chciałby zobaczyć więcej, chciałby być świadkiem tego, że ta Ewangelia wypełniła nie tylko uszy, ale i serca tych do, których ją kierował.

 

Jakiż inny dowód tego mógłby być dla niego satysfakcjonujący jak nie to, że wśród ludzi, którzy uważają się za chrześcijan panuje zgoda. Wszystkie serca wypełnia radość i to nie tylko od święta, ale na co dzień. Wśród ludzi nie ma kłótni, a nawet więcej każdy z pokorą innych uważa za wyższych od siebie.

 

Kiedy w dzisiejszych czasach wczytujemy się w te słowa, każdy z nas chyba zaczyna się zastanawiać: Gdzie byłbym teraz, gdybym rzeczywiście, ściśle postępował według tego, co głosi Apostoł Paweł? Czy rzeczywiście znalazłbym się w gronie tych, którzy pomimo kłopotów, mimo wielu cierpień i porażek są ludźmi szczęśliwymi, radosnymi, zadowolonymi?

 

Boimy się, że ludzie będą się z nas śmiać. Szczególnie w naszym społeczeństwie, gdzie narzekanie na wszystko i wszystkich, kłótliwość, patrzenie z góry na drugiego człowieka jest rzeczą powszechną. Obawiamy się, że jeżeli zmienimy nasze postępowanie i zaczniemy doceniać zasługi innych, nie podkreślając swoich, to nikt tych naszych nie zauważy, a więc nie doceni. Jeśli przestaniemy narzekać na naszych sąsiadów i będziemy się starać żyć z nimi w zgodzie wydaje nam się, że oni odbiorą to za swoje nad nami zwycięstwo.

 

O traktowaniu bliźnich jako ważniejszych od siebie samych, lepiej nie mówić, bo takie myślenie w dzisiejszych czasach w ogóle trafia na jakąś barykadę w umysłach, której nie sposób pokonać.

 

Brakuje nam motywacji do tego, aby podjąć próbę?

 

Przeczytajmy jeszcze raz, co napisał Apostoł Paweł w liście do Filipian:

 

„Jeśli więc w Chrystusie jest jakaś zachęta, jakaś pociecha miłości, jakaś wspólnota Ducha, jakieś współczucie i zmiłowanie, Dopełnijcie radości mojej i bądźcie jednej myśli, mając tę samą miłość, zgodni, ożywieni jednomyślnością.

I nie czyńcie nic z kłótliwości ani przez wzgląd na próżną chwałę, lecz w pokorze uważajcie jedni drugich za wyższych od siebie.”

 

Siostry i bracia, jeżeli nasza wiara opiera się na prawdziwej miłości jaką każdego dnia otrzymujemy od naszego Pana Jezusa Chrystusa nie możemy, nie mamy prawa, aby twierdzić, że coś nam się w tym względzie nie uda.

 

Te słowa, które otrzymujemy dziś za sprawą Apostoła Pawła nie ograniczają się jedynie do jakiejś małej społeczności „szaleńców wiary”. One dotyczą dziś stosunków w małżeństwie, rodzinie. Stosunków ludzi mieszkających w tej samej klatce w bloku – nawet pomimo różnic wyznaniowych. Osiedli, miast i wsi, całych państw.

 

A patrząc z punktu widzenia Kościoła – poczynając od tego, że gdzie dwóch lub trzech spotyka się w imieniu Bożym, tam On jest pośród nich kończąc na całym chrześcijaństwie, które łączy przecież wiara w tego samego Jezusa Chrystusa, który oddał swoje życie i pragnie zbawić każdego, kto w Niego wierzy.

 

A może jeszcze dalej?

 

Nie mamy prawdziwych argumentów przeciwko wypełnianiu tego, czego oczekuje od nas Bóg. Dlatego zróbmy wszystko, aby stać się godnymi Jego miłości. Budujmy się w jeden wielki, wspaniały Kościół, którego głową jest sam Zbawiciel Jezus Chrystus. Niechaj Jego miłość wypełni nasze serca, a nasza miłość będzie najcenniejszym darem dla wszystkich, których na naszej drodze postawi nam Bóg. Amen.

ks. Krzysztof Cienciała