16. Niedziela po Trójcy Świętej

„(…) Strzeż mię, Boże, bo w tobie szukam schronienia! Rzekłem do Pana: Tyś Panem moim, Nie ma dla mnie dobra poza tobą. (…) Pan jest działem moim i kielichem moim, Ty strzeżesz losu mojego. Część moja przypadła w miejscach uroczych, Także dziedzictwo moje podoba mi się… Błogosławić będę Pana, że dał mi radę. Nawet w nocy poucza mnie serce moje. Mam zawsze Pana przed sobą, Gdy On jest po prawicy mojej, nie zachwieję się. Dlatego weseli się serce moje i raduje się dusza moja, Nawet ciało moje spoczywać będzie bezpiecznie, Bo nie zostawisz duszy mojej w otchłani, Nie dopuścisz, by twój pobożny oglądał grób. Dasz mi poznać drogę życia, Obfitość radości w obliczu twoim, Rozkosz po prawicy twojej na wieki.” Ps16,1b-2, 5-11

W przeczytanym, przed chwilą fragmencie Psalmu szesnastego, od razu w oczy rzucają się słowa wypowiedzianej przez autora Psalmu prośby: „Strzeż mię Boże, bo w Tobie szukam schronienia”.

Strzeż mnie Boże. Dzisiaj powiedzielibyśmy, pilnuj mnie.

I pierwsze wrażenie jest takie, że chodzi tutaj o to, aby Ten, który jest potężny i wszechmogący, był dla proszącego kimś, kto ma być taką pewną ochroną przed wszystkimi tymi ludźmi, którzy chcieliby wyrządzić mu krzywdę.

I na pewno także i o to chodziło.

Jednak, kiedy wczytamy się w cały Psalm szesnasty, zauważymy, że wypowiadane w nim słowa dotyczą też tych, którzy szukają bogów w innych miejscach.

Psalmista, w przeciwieństwie do nich wyznaje, że tylko Bóg Izraela jest święty i tylko On może zagwarantować wszystko to, co potrzebne jest do życia.

My również możemy zwracać się do naszego Boga słowami, które mamy dziś przed sobą: „Strzeż mię, Boże, bo w tobie szukam schronienia”.

Strzeż mnie od wszystkich tych, którzy chcieliby wyrządzić mi jakiekolwiek zło.

Ale to pilnowanie, ta ochrona, którą mamy na myśli powinna sięgać jeszcze głębiej. Bo przecież każdy z nas, bez względu na to, co o sobie samym myśli, jest jedynie słabą istotą. Każdy z nas potrzebuje kogoś, kto pilnowałby go w różnych sytuacjach, do jakich może dojść w życiu.

A więc do tych słów powinno jeszcze dojść: Strzeż mnie Boże przed tym, abym nie wyznawał innych bogów obok Ciebie.

Przecież tak łatwo w dzisiejszym świecie znaleźć sobie jakiegoś bożka, któremu poświeci się życie.

Strzeż mnie Boże przed złymi decyzjami, jeśli chodzi o moje życie w społeczności, do której posłałeś mnie i powierzyłeś mi w niej zadanie do wykonania, czasami znane tylko Tobie. Strzeż mnie też przed złymi decyzjami w moim życiu osobistym.

Strzeż mnie Boże od zwątpienia w czasie, gdy jest mi źle, ale strzeż mnie także przed pychą, objawiającą się tym, że kiedy jest mi dobrze, całą za to zasługę przypisuję sobie samemu.

Strzeż mnie przed lenistwem, które polega na tym, że nie chce mi się Ciebie wypatrywać w moim życiu, nie chce mi się poznawać Cię jeszcze lepiej.

Strzeż mnie przed tym abym nie stał się nieczuły na potrzeby drugiego człowieka, na krzywdę, na smutek i na cierpienie.

Tak wiele zagrożeń czyha na mnie. Dlatego błagam Cię Panie – Strzeż mnie w dzień i w nocy!

„Strzeż mię, Boże, bo w tobie szukam schronienia”.

Przyłączając się do słów Psalmisty, oddajemy tym samym całe swoje życie w ręce Boga. I kiedy to, zrobimy z całą świadomością – wtedy nasze życie nabierze zupełnie innego wymiaru.

Przestaniemy tak bardzo zadręczać się wszystkimi trudnymi sprawami jakie nas będą dotykać. Łatwiej znosić nam będzie niepowodzenia, porażki, nasze życiowe potknięcia i popełniane błędy, których konsekwencje czasami ciągną się za nami przez lata utrudniając nam życie i podcinając skrzydła.

Łatwiej przyjdzie nam też znosić samotność – bo przecież, kiedy zdamy sobie sprawę z tego, że jest przy nas Bóg, wcale nie musimy tak bardzo cierpieć z jej powodu.

Ta bliskość Boga, która w bardzo różny sposób objawia się w życiu wierzącego człowieka, da nam jeszcze jedną wspaniałą radość. Ta radość będzie wynikać z tego, że możemy do Niego przyjść po to, aby powierzyć mu swoje, nawet te skrywane przed światem myśli. Możemy przyznać się do tego, co w naszym życiu wydaje się trudne, co nas przerasta, czasami zawstydza i obawiamy się, że wypowiedzenie tego przed innymi mogłoby być dla nas zbyt trudne.

Bóg, który nas strzeże zrozumie, On jest w stanie zobaczyć więcej niż nam się wydaje, bo On jest w stanie spojrzeć każdemu człowiekowi głęboko w serce. Tam dostrzeże On naszą skruchę, dostrzeże to, jak bardzo żałujemy i to jak wielką dla nas sprawą jest pozbycie się tego ciążącego nam balastu naszych win, naszych grzechów.

Na każdego człowieka przychodzą takie momenty, kiedy zadaje sobie pytanie: dlaczego?

Dlaczego spotyka mnie w moim życiu to, czego nie chcę, co jest powodem trosk, bólu i zwątpienia. Poszukujemy odpowiedzi, wydaje nam się, że jeślibyśmy ją znaleźli bylibyśmy w stanie jej zapobiec. Ale również to poszukiwanie staje się powodem do zwątpienia.

Jedynie zaufanie Bogu może tę sytuację zmienić.

Podobno w pobliżu jednego z amerykańskich miasteczek w Kolorado występuje złoto zmieszane z tellurem w postaci rudy zwanej tellurytem. Dawnymi metodami górniczymi nie umiano rozdzielić tych dwóch pierwiastków, więc rudę wyrzucano na hałdę odpadów.

Pewnego dnia jeden z górników wziął kawał rudy za bryłę węgla i wrzucił do pieca. Gdy wyrzucał popiół, zobaczył, że dno pieca usłane jest grudkami czystego złota. Żar wypalił tellur zostawiając oczyszczone złoto. Odrzuconą rudę przetopiono, uzyskując fortunę.

Możemy powiedzieć, że każdy z nas jest jak taka właśnie ruda. Każdy ma w sobie złoto. Czasami jednak, aby je wydobyć potrzeba ognia, który nas przemieni, wypali to co niedobre i uszlachetni uzdalniając do nowego piękniejszego życia.

Przypomnijmy sobie postać starotestamentowego męża bożego Józefa, którego życie było ciągłym pasmem upadków i wywyższeń. Najpierw oczko w głowie w domu ojca, potem wrzucony do studni i sprzedany jako niewolnik, później doceniony w domu dworzanina faraona – Potyfara. I znów pomimo uczciwości, uwięziony, aż w końcu wywyższony na stanowisko samego gubernatora Egiptu. Bóg tak pokierował jego życiem, które wcale nie było łatwe, aby uratować nie tylko jego samego, ale przede wszystkim tysiące ludzi przed śmiercią głodową, także tych, którzy go poniżyli, oszukali i zdradzili.

Bóg ma swój plan, także względem nas. Dlatego to nasze wołanie: „Strzeż mię, Boże, bo w tobie szukam schronienia!” jest pełnym zaufania wołaniem wdzięcznego dziecka pod adresem kochającego Ojca.

Na tę swoją miłość ostateczny dowód otrzymaliśmy w osobie Jezusa Chrystusa, który przyszedł na świat, aby nas zbawić. A już tu na ziemi możemy przybliżyć się do niego w sakramencie, który nam zostawił po to, abyśmy mogli poczuć szczególną więź z Nim i tymi, z którymi do Stołu Pańskiego przystępujemy.

I znów, jakże ważne, jakże wielkie znaczenie ma dla nas to słowo dotyczące prośby pod adresem Boga, aby nas strzegł, bo jeśli rzeczywiście chcemy przeżywać wspaniałą społeczność Stołu Pańskiego z naszym Panem i naszym bliźnim, to musimy sami wyrzucić z siebie wszystko to co nas dzieli.

Musimy wyzbyć się wszystkiego, co sprawia, że spoglądamy na bliźniego nie w taki sposób jakiego oczekuje Bóg, dostrzegając w nim rywala, przeszkodę, utrudnienie do osiągnięcia swoich własnych, nieraz egoistycznych celów.

W zamian za to, każdy z nas, bez względu na to jakie ma oczekiwania względem życia, jakie ma przekonania polityczne, jaki jest jego stosunek do ochrony życia i wielu innych spraw, które nas dotykają – jest wiele czynników jakie sprawiają, że ludzie patrzą na świat z różnych perspektyw – każdy z nas powinien dostrzegać w tej osobie obok swoją siostrę, swojego brata. Inaczej postępować będziemy niezgodnie z tym w co wierzymy, niezgodnie z tym czego oczekuje od nas Bóg.

Niech On sam strzeże nas przed takim myśleniem i postępowaniem. Niech zawsze w naszych głowach brzmi Jego Słowo: „Pan jest działem moim i kielichem moim, Ty strzeżesz losu mojego. Część moja przypadła w miejscach uroczych, Także dziedzictwo moje podoba mi się… Błogosławić będę Pana, że dał mi radę. Nawet w nocy poucza mnie serce moje. Mam zawsze Pana przed sobą, Gdy On jest po prawicy mojej, nie zachwieję się. Dlatego weseli się serce moje i raduje się dusza moja, Nawet ciało moje spoczywać będzie bezpiecznie, Bo nie zostawisz duszy mojej w otchłani, Nie dopuścisz, by twój pobożny oglądał grób. Dasz mi poznać drogę życia, Obfitość radości w obliczu twoim, Rozkosz po prawicy twojej na wieki.”

Amen. 

ks. Krzysztof Cienciała