12. Niedziela po Trójcy Świętej

1.A Piotr i Jan wstępowali do świątyni w godzinie modlitwy, o dziewiątej. 2.I niesiono pewnego męża, chromego od urodzenia, którego sadzano codziennie przy bramie świątyni, zwanej Piękną, aby prosił wchodzących do świątyni o jałmużnę; 3.ten, ujrzawszy Piotra i Jana, gdy mieli wejść do świątyni, prosił o jałmużnę. 4.A Piotr wraz z Janem, wpatrzywszy się uważnie w niego rzekł: Spójrz na nas. 5.On zaś spojrzał na nich uważnie, spodziewając się, że od nich coś otrzyma. 6.I rzekł Piotr: Srebra i złota nie mam, lecz co mam, to ci daję: W imieniu Jezusa Chrystusa Nazareńskiego, chodź! 7.I ująwszy go za prawą rękę, podniósł go; natychmiast też wzmocniły się nogi jego i kostki, 8.i zerwawszy się, stanął i chodził, i wszedł z nimi do świątyni, przechadzając się i podskakując, i chwaląc Boga. 9.A cały lud widział go, jak chodził i chwalił Boga; 10.poznali bowiem, że to był ten, który dla jałmużny siadywał przy Bramie Pięknej świątyni; i ogarnęło ich zdumienie i oszołomienie z powodu tego, co mu się przydarzyło.

Dzieje Apostolskie 3,1-10

ks. Roman KluzTekst z Księgi Dziejów Apostolskich mówi o uzdrowieniu człowieka sparaliżowanego. Codziennie sadzano go przed świątynią, przy bramie zwanej Piękną. To tu wypowiedziane zostają znane słowa apostoła Piotra: „Srebra i złota nie mam, lecz co mam, to ci daję: W imieniu Jezusa Nazareńskiego, chodź!” (Dz 3,6).

 

Dla Żydów dzień zaczynał się o szóstej rano, a kończył o szóstej wieczorem. Zatem dziewiąta godzina dnia to godzina trzecia po południu na naszym zegarze. Pobożny Żyd modlił się trzy razy dziennie: o dziewiątej rano, o dwunastej w południe i o trzeciej po południu. Uważano, że modlitwa może być skuteczna bez względu na to gdzie jest wznoszona, niemniej jednak sądzono, że modlitwa wznoszona w krużgankach świątyni ma podwójną wartość.


W godzinie popołudniowej modlitwy Piotr i Jan wchodzą do świątyni. Spotykają tu owego człowieka chromego od urodzenia. Prosił o jałmużnę, datek, dar.

 

Na wschodzie istniał zwyczaj, że żebracy siadali u wejścia do świątyni lub innego miejsca kultu. Takie miejsca były uważane przez żebraków za najlepsze, bowiem mniemano, że ludzie mający oddać pokłon Bogu są bardziej skłonni do szczodrości względem biednych. Izraelici dawanie jałmużny traktowali razem z modłami i postem jako część "nabożeństwa". Dawanie jałmużny należało do dobrego obyczaju. Brak szczodrości wobec potrzebujących ujmował godności człowiekowi. Każdy, kto przynajmniej choć trochę siebie szanował, przekazywał datek proszącym.

 

Dzisiaj również w społeczeństwie spotykamy wiele osób potrzebujących pomocy. Mamy też wiele instytucji i fundacji, których powołaniem jest niesienie pomocy drugiemu człowiekowi. W strukturach kościelnych Diakonia dostrzega tego drugiego człowieka, jest spotkaniem zdrowego z chorym, proszącego i potrzebującego z darczyńcą. Jezus wzywa nas do okazywania miłości względem bliźniego, zwłaszcza tego, który dotknięty jest chorobą, niepełnosprawnością czy ubóstwem. Każdy z nas ma dzisiaj udział w spotkaniu z chorym człowiekiem. W drobnych naszych gestach, w imieniu Jezusa Chrystusa wychodzimy tym ludziom naprzeciw. Dostrzegamy ich, towarzyszymy im, rozmawiamy z nimi, słuchamy ich, trzymamy z rękę. To wszystko jest ważne!

 

W czasach apostolskich opieka społeczna nad chorymi i biednymi nie istniała, musieli oni sami troszczyć się o siebie. Stąd obecność proszącego o jałmużnę u progu świątyni. Apostołowie zatrzymują się, a ich oczy pełne miłosierdzia zwrócone są na proszącego. Piotr i Jan również chcą obdarować chromego. Pragną mu pomoc i uczynić szczęśliwym. Piotr mówi do tego człowieka: „Srebra i złota nie mam, lecz co mam, to ci daję: W imieniu Jezusa Chrystusa Nazareńskiego, chodź!” (Dz 3,6) Chromy od urodzenia zaczął chodzić i skakać w ogromnej swojej radości. Został uzdrowiony mocą Jezusa Chrystusa. Dziękował Bogu, za ten wspaniały dar. Prosił jedynie o jałmużnę, a otrzymał dar poruszania się na swoich nogach o własnych siłach. Jego serce wypełniała wdzięczność. W tej wdzięczności niósł Bogu dziękczynienie i uwielbienie.


Bóg daje nam często o wiele więcej niż oczekujemy. W wielu sytuacjach naszego życia okazuje niezwykłe bogactwo i hojność swojej łaski i błogosławieństwa.

 

Czas cudów nie minął. Bóg nadal ma tą samą moc i działa w różny sposób w życiu człowieka. Każdy z nas doświadcza Bożych cudów. One się nie skończyły, tylko czy my chcemy je zauważać w codzienności naszego życia? I czy zawsze wyrażamy za nie wdzięczność i dziękczynienie Bogu?
Amen. 

ks. Roman Kluz