2. Niedziela po Epifanii

(12) Dlatego opadłe ręce i omdlałe kolana znowu wyprostujcie, (13) i prostujcie ścieżki dla nóg swoich, aby to, co chrome, nie zboczyło, ale raczej uzdrowione zostało. (14) Dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana, (15) bacząc, żeby nikt nie pozostał z dala od łaski Bożej, żeby jakiś gorzki korzeń rosnący w górę, nie wyrządził szkody i żeby przezeń nie pokalało się wielu, (16) żeby nikt nie był rozpustny lub lekkomyślny jak Ezaw, który za jedną potrawę sprzedał pierworodztwo swoje. (17) A wiecie, że potem, gdy chciał otrzymać błogosławieństwo, został odrzucony, nie uzyskał bowiem zmiany swego położenia, chociaż o nią ze łzami zabiegał. (18) Wy nie podeszliście bowiem do góry, której można dotknąć, do płonącego ognia, mroku, ciemności i burzy (19) ani do dźwięku trąby i głośnych słów, na których odgłos ci, którzy je słyszeli, prosili, aby już do nich nie przemawiano; (20) nie mogli bowiem znieść nakazu: Gdyby nawet zwierzę dotknęło się góry, ukamienowane będzie. (21) A tak straszne było to zjawisko, iż Mojżesz powiedział: Jestem przerażony i drżący. (22) Lecz wy podeszliście do góry Syjon i do miasta Boga żywego, do Jeruzalem niebieskiego i do niezliczonej rzeszy aniołów, do uroczystego zgromadzenia (23) i zebrania pierworodnych, którzy są zapisani w niebie, i do Boga, sędziego wszystkich, i do duchów ludzi sprawiedliwych, którzy osiągnęli doskonałość, (24) i do pośrednika nowego przymierza, Jezusa, i do krwi, którą się kropi, a która przemawia lepiej niż krew Abla. (25) Baczcie, abyście nie odtrącili tego, który mówi; jeśli bowiem tamci, odtrąciwszy tego, który na ziemi przemawiał, nie uszli kary, to tym bardziej my, jeżeli się odwrócimy od tego, który przemawia z nieba. Hebr 12, 12-25

Miłosierny Boże, Twoja miłość jest mocą, która może nas przemieniać.                           
Ty sprawiasz, że ze smutku wyrasta nowa radość,
Tworzysz pokój ze sporu, przebaczenie w poczuciu winy, zaufanie w beznadziei.
Daj nam pewność, że nasze życie się powiedzie.                                                              
Prosimy o to przez Jezusa Chrystusa. Amen

Drodzy w Oczach Bożych,

Jesteśmy w środku świątecznego okresu Epifanii.
„Epifania” oznacza objawienie się Boga ludzkości w samym Jezusie. Od Bożego Narodzenia światło, które oświetla świat, ukazuje się nam:

– Jako przyszły król, którego obawia się już nawet król Herod.

– Jako Mesjasz ochrzczony przez Jana Chrzciciela.

– Jako cudotwórca na weselu w Kanie Galilejskiej, o którym dzisiaj czytamy.

Historia przemiany wody w wino: cóż za cudowna, pełna miłości historia!   Pierwszy cud Jezusa, o którym wspomina Jan.  Jezus nie jest tutaj wrogi zmysłom, nie jest ascetą, ale człowiekiem, który kocha świętować. Jezus, człowiek świętujący. Jezus, mistrz radości.

Jednak przejdźmy wprost do naszego tekstu.

Dwa rodzaje zmęczenia, których możemy doświadczać Wyobraźmy sobie, masz za sobą cały dzień: pracowałeś i opiekowałeś się rodziną. Wiele się wydarzyło i osiągnąłeś wiele z tego, co zamierzałeś zrobić. Kładziesz się spać późno w nocy, zmęczony i wyczerpany, ale jednocześnie z poczuciem satysfakcjonującego relaksu. To, co zrobiłeś, było dobre. Stresujące, co prawda, ale miało sens i dało ci spełnienie

Jest też inny rodzaj zmęczenia, o którym mówi dzisiejszy fragment listu do Hebrajczyków.   Być może ty też to znasz…. Niektórzy ludzie już rano czują się zmęczeni i apatyczni.  Wstawanie jest trudne. Dzień stoi przed nimi jak ogromna góra, a praca ciąży im na sercu. Po co to wszystko? To nie ma sensu.  Ich praca nie jest doceniana przez innych, wydaje się być nic nie warta.  Takie zmęczenie dręczy i paraliżuje.

Nasz tekst z Listu do Hebrajczyków skierowany jest do chrześcijan, którzy zmęczyli się trwaniem w wierzę, miłości i nadziei. Teraz potrzebują wzmocnienia i zachęty. „ Uważajcie, aby nikt nie pozbawił się łaski Boga, aby jakiś gorzki korzeń, wyrastając nie rozplenił się i nie zatruł wielu. Dopilnujcie, aby nikt nie zaniedbał łaski Bożej.”

„Łatwiej powiedzieć niż zrobić” – może pomyśleliśmy słysząc lub czytając te słowa. „Jak często prosiłem moje dzieci, by poszły ze mną do kościoła?  Ale one po prostu tego nie robią, zawsze znajdują nowe wymówki.   To, co jest dla mnie ważne, w co wierzę i czego trzymam się przez całe życie, wydaje się nie mieć dla nich żadnego znaczenia! Wydaje się, że Bóg nie odgrywa w ich życiu żadnej roli „. Być może rzeczywiście tak jest i wtedy doświadczamy własnej bezsilności jako rodzice, dziadkowie i rodzice chrzestni, a nawet jako małżonkowie. Być może jest tak, że nasi bliscy czują się bardzo oddaleni od Boga. Nie znajdują słów do modlitwy. Wiara w Boga? Wydaje im się tak odległa, taka bezsensowna. Jak mogę się upewnić, że ktoś nie pozbawił się łaski Bożej ? Nie tylko inni, ale także ja, każdy chrześcijanin może znużyć się swoją wiarą i stracić z oczu sens swojego życia. Twoja i moja wiara może się zachwiać.

Przez śmierć, przemoc, złamaną miłość lub zranione serce. Wszystko to może sprawić, że moja wiara się zachwieje. Wtedy mogę już nie być w stanie myśleć o właściwych słowach modlitwy do Boga. Nawet dobrze znane modlitwy nagle wydają się kpiną dla moich uszu.

Dopilnuj, aby nikt nie przegapił Bożej łaski.

Nie tylko smutek i żal sprawiają, że ludzie zapominają o Bogu. Często jest to również dobrobyt, cel w życiu – pozornie osiągnięty – dzięki własnym wysiłkom. Mężczyźni i kobiety prowadzą szczęśliwe i spełnione życie. Ciężko pracują, odnoszą sukcesy i mają zapewniony byt. Bóg? Wydaje się, że potrafią dobrze żyć bez Niego.

Choć czasami jest to trudne, znam rzeczy, które mogą pomóc radzić sobie z takimi fazami zmęczenia.  Pomagają mi one również zachować wiarę w Boga.

Pierwsza: Czy pamiętamy proroka Jeremiasza, który często rozpaczał przed Bogiem i nad światem?Nie zatrzymywał swojego smutku dla siebie. Rozgniewany, wściekły, smutny i zrozpaczony mówił do Boga: Uzdrów mnie, Panie, a będę uzdrowiony, wybaw mnie, a będę wybawiony.

Kiedy brakuje mi słów, kiedy nie mogę znaleźć jasnej myśli, szukam jej w modlitwach i Psalmach, Starym i Nowym Testamencie. Kiedy jestem zmęczony i gubię sens, mogę spróbować odnaleźć się w myślach i modlitwach innych ludzi. Przekładając swój smutek na ich słowa, przezwyciężam rozmyślanie i skupianie się na sobie. Umieszczam siebie w szerszym kontekście i znów mogę mówić. Moje modlitwy i słowa są słyszane przez Boga.

Drugiego sposobu radzenia sobie ze smutkiem i pustką możemy nauczyć się od pewnej starszej kobiety. Powiedziała ona księdzu, który ją odwiedził: „Wiele lat temu założyłam skrzynię skarbów. Wszystko w pudełku przypomina mi o czymś pięknym, czego doświadczyłam”. Są tam pocztówki i kartki urodzinowe od przyjaciół i rodziny, które mówiły jej: „Myślimy o tobie”.  Jest też oderwany bilet do opery kiedy wiele lat temu wybrała się z córką. „To było piękne przedstawienie”- wspomina z uśmiechem. Suszone fiołki przypominają jej o wnuku, który wręczył je jej z promiennymi oczami, kiedy był kilkulatkiem.

Wyprostujcie opadłe ręce i omdlałe kolana, Dąż do pokoju ze wszystkimi!

Jakże chcielibyśmy mieć pokój ze wszystkimi.

Myślę, że wiele dla niego robimy. A jednak okazuje się, że nie udaje się być w pokoju ze wszystkimi. Nawet w rodzinie są konflikty – między rodzeństwem, między rodzicami i dziećmi. Konflikty, które bolą, które wydają się nie do rozwiązania, które obciążają cię wciąż na nowo, nawet po latach, i wyczerpują twoją energię życiową.   A jednak ta zachęta.

Dąż do pokoju ze wszystkimi!

Mówiąc wszyscy, myślimy o wszystkich w zborze. W niektórych miejscach jest to dość trudne.  List do Hebrajczyków używa mocnych obrazów, aby wskazać, że Bóg pomoże tobie i mnie w tym wysiłku. „Wy natomiast przystąpiliście do góry Syjon i do miasta Boga żyjącego, Jeruzalem niebiańskiego do niezliczonej liczby aniołów, na uroczyste zgromadzenie, do Kościoła pierworodnych, zapisanych w niebiosach, do Boga, sędziego wszystkich, do duchów sprawiedliwych uczynionych doskonałymi, do Jezusa, pośrednika Nowego Przymierza. ”

Ty i ja jesteśmy bliżej Boga, niż nam się wydaje. Jesteśmy już w mieście Boga żywego, który działa i żyje we wszystkim, co nas otacza.  On stoi przy nas w swoim Synu Jezusie.  On chce nas podnieść i wzmocnić nasze zmęczone ręce.  Jezus obiecuje tobie i mnie, nie tylko dziś, ale i w przyszłości:

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie.   Amen.

ks. Janusz Staszczak