4. Niedziela po Trójcy Św.
A Dawid wyruszył stamtąd i zatrzymał się w niedostępnych miejscach En-Gedi. Gdy zaś Saul powrócił z pościgu za Filistyńczykami, doniesiono mu: Oto Dawid jest na pustyni En-Gedi. Wziął tedy Saul ze sobą trzy tysiące wojowników wybranych z całego Izraela i wyruszył, aby tropić Dawida i jego wojowników na wschód od Skał Kozic. I doszedł do szałasów owczych przy drodze, gdzie była jaskinia. Saul wszedł do niej z potrzebą, Dawid zaś i jego wojownicy siedzieli w głębi jaskini. I rzekli wojownicy Dawida do niego: Oto dzień, o którym zapowiedział ci Pan: Wydam twoich wrogów w twoje ręce i będziesz mógł zrobić z nimi, co będziesz chciał. Wstał tedy Dawid i uciął ukradkiem kraj płaszcza Saulowego. Lecz potem ruszyło Dawida sumienie, iż uciął kraj płaszcza Saulowego, I rzekł do swoich wojowników: Broń Boże, abym miał uczynić tę rzecz memu panu, pomazańcowi Pańskiemu, podnosząc swoją rękę na niego, gdyż jest pomazańcem Pańskim. I zgromił Dawid swoich wojowników tymi słowami, i nie pozwolił im wystąpić przeciwko Saulowi; Saul zaś wstał, wyszedł z jaskini i poszedł swoją drogą. Potem wstał również Dawid i wyszedłszy z jaskini, wołał za Saulem: Panie mój, królu! A gdy Saul obejrzał się poza siebie, Dawid padł twarzą ku ziemi i oddał mu pokłon. I rzekł Dawid do Saula: Dlaczego słuchasz słów ludzi mówiących: Oto Dawid ma złe zamysły wobec ciebie. Oto w dniu dzisiejszym przekonałeś się, że Pan wydał cię w jaskini w moją rękę. Mówiono mi, aby cię zabić, lecz ja oszczędziłem cię, postanawiając, że nie wyciągnę swojej ręki na mojego pana, gdyż jest pomazańcem Pańskim. Ojcze mój, zobaczże, zobacz skraj twego płaszcza w mojej ręce, a stąd że ucinając skraj twego płaszcza, nie zabiłem cię, możesz poznać i stwierdzić, że nie zamyślam nic złego ni występnego i że nic nie zawiniłem przeciwko tobie, ty zaś czyhasz na moje życie, aby mi je odebrać. Niech Pan rozsądzi między mną a między tobą i niech ci odpłaci Pan za mnie, lecz ręka moja nie podniesie się na ciebie, jak to głosi starodawna przypowieść: Od przewrotnych wychodzi przewrotność, Lecz moja ręka nie podniesie się na ciebie. Za kim to wyruszył w pole król izraelski, kogóż to ścigasz? Psa zdechłego, pchłę jakąś? Niech tedy Pan będzie sędzią i rozsądzi między mną a między tobą, niech zobaczy i ujmie się za sprawą moją, o odda mi sprawiedliwość przed tobą. A gdy Dawid skończył swoje przemówienie do Saula, rzekł Saul: Czy to twój głos, synu mój, Dawidzie? I wybuchnął głośnym płaczem, I rzekł do Dawida: Jesteś sprawiedliwszy ode mnie, gdyż ty wyświadczyłeś mi dobrodziejstwo, a ja wyrządziłem ci zło. I dałeś dziś dowód, że postąpiłeś ze mną szlachetnie nie zabijając mnie, choć Pan wydał mnie w twoje ręce. Gdy ktoś natknie się na swego wroga, czy pozwala mu spokojnie odejść? Niech Pan odpłaci co dobrem za to, co dziś dla mnie uczyniłeś. 1 Sm 24, 1-20
Pobił Saul swój tysiąc, a Dawid dziesięć tysięcy – tak mógłby brzmieć refren pieśni o Saulu i Dawidzie. Zresztą słowa tego refrenu zawarte są w ich historii. Pojawiają się dość wcześnie – chwilę po pokonaniu Goliata.
„Gdy szli w czasie powrotu Dawida po zabiciu Filistyńczyka, wyszły kobiety ze wszystkich miast izraelskich na spotkanie króla Saula ze śpiewem i pląsami przy wtórze bębnów z radosnymi okrzykami i przy dźwiękach cymbałów. I odezwały się pląsające kobiety w te słowa: Pobił Saul swój tysiąc, Ale Dawid swoje dziesięć tysięcy. Nie trzeba było lepszej odżywki dla ziarna zazdrości, które tkwiło w sercu króla. Z tego ziarna dość szybko wyrosło drzewo gniewu. Gniew sprawił natomiast, że Saul nie był już tym samym człowiekiem. Jego relacja z Dawidem również już nigdy nie była taka sama. W końcu trucizna zazdrości doprowadziła do tego, że historia zapamiętała Saula nie tylko jako pierwszego króla Izraela, ale przede wszystkim jako niestałego emocjonalnie despotę.
A przecież na początku Saul tak bardzo zafascynowany był Dawidem. Jego muzyka bardzo ich do siebie zbliżała. Gdy władca czuł się źle, tylko gra Dawida przynosiła mu ukojenie. Było w tej muzyce coś, co odganiało złego ducha, prostowało skołatane myśli i przywracało spokój. Tą harmonią Dawid wykupił swoje miejsce na dworze.
Miejsce w wojsku zdobył natomiast dzięki swojej odwadze. Opis jego walki z Goliatem zapisał się złotymi zgłoskami w historii Izraela i inspiruje do dzisiaj. Młody chłopak wystąpił przeciwko zaprawionemu w boju wojownikowi. Odwaga wystąpiła przeciwko pysze. Umiejętności przeciwko strasznej sile. Ten, który pasł trzody przeciwko temu, który żył z zabijania.
Myślę jednak, że tak naprawdę żadna z powyższych wartości nie przeważyła o zwycięstwie. Ważniejsze było coś innego. Zaufanie Bogu wystąpiło przeciwko zaufaniu we własne siły. Dlatego Goliat padł, a Dawid zwyciężył. Zaraz po tym zbratał się z Jonatanem, wykonywał z powodzeniem powierzone mu zadania, został ustanowiony wodzem nad wojownikami i wraz ze swoim królem triumfalnie wracał po pokonaniu Filistyńczyków.
Kobiety śpiewały: Pobił Saul swój tysiąc, a Dawid dziesięć tysięcy. Nic nie jest już takie samo. W jednej chwili król potrafił koić nerwy przy muzyce Dawida, a w następnej ciska w niego włócznią. Raz potrzebuje go w bitwie, raz wysyła do jego domu zabójców. Dawid musi uciekać na pustynię a Saul z szaleństwem w oczach ściga go między górami i jaskiniami. Zawiera kruche przymierze, aby chwilę później je łamać i domagać się śmierci Dawida.
Właśnie na takim etapie jest ich relacja, kiedy spotkali się w jednej z jaskiń En-Gedi. Na obrazie malowanym słowami Starego Testamentu stoi niczego niespodziewający się Saul i krok za nim Dawid z nożem w ręku. Oczekiwania wojowników Dawida co do rozwoju sytuacji są bardziej niż jasne. Jedno cięcie zakończy całą sprawę. Będzie Saul miał swój tysiąc a Dawid będzie miał dziesięć tysięcy, bo ostatecznie wygra i uwolni kraj z rąk niestabilnego emocjonalnie władcy. Wystarczy tylko jedno celne cięcie. Jedno uderzenie wyćwiczonej w walce ręki. Jedna chwila.
Jednak wyobrażając sobie to nieoczekiwane spotkanie w jaskini możemy zobaczyć, że dla Dawida chwila, w której spotkał Saula była dużo dłuższa niż dla innych. Dla niego czas jakby się zatrzymał. Widział przed sobą nie tylko nienawistnika, który życzył mu śmierci, ale również namaszczonego przez Boga króla. Może właśnie wtedy zdał sobie sprawę z tego, że pomiędzy skałami nie stoją jedynie Saul i on ze swoimi rycerzami. Tam jest też Bóg, a to prowadziło go do kolejnej myśli. Bóg był z nim zawsze.
Być może zobaczył młodzieńca stojącego przed kolosalnym wojownikiem i wiedział doskonale, że nie miał szans wygrania tego pojedynku. A mimo to wygrał, bo Bóg był przy nim.
Być może zobaczył pasterza, który nauczył się koić królewski gniew grą na harfie, ale czy sam nauczył się tak grać, czy może Bóg podarował mu ten talent, aby droga jego życia potoczyła się tak, a nie inaczej?
Być może widział wszystkie te sytuacje, w których o włos unikał śmierci, wszystkie ucieczki, wszystkie fortele i zwycięstwa. Wszystkie momenty, w których czuł się wygranym, bo Bóg był przy nim.
Nie! To nie Dawid pobił swoje dziesięć tysięcy tylko Bóg – mógł pomyśleć. I wtedy nóż, który miał w ręku odciął jedynie skrawek królewskiego płaszcza. Tylko tyle. Z wielu możliwych rozwiązań tej sytuacji, które ostatecznie zakończyłyby wojnę, Dawid wybrał tylko kawałek tkaniny, która była symbolem jego miłosierdzia. Znowu wygrał, ale tym razem jego zwycięstwo było jeszcze większe. Niemożliwe do określenia w liczbie pokonanych wrogów. Nie w skali, którą wychwalały kobiety na drodze Saula. Nie tysiąc do dziesięciu tysięcy. Dawid wygrał o wiele bardziej. Wygrał moralnie.
Dzięki świadomości, że Bóg jest przy nim, odniósł największe zwycięstwo swojego życia. To prawda, że kiedyś on sam o tym zapomni wysyłając Uriasza Chetejczyka na śmierć. Teraz jednak świadomość Bożej obecności inspiruje go do miłosierdzia. Na krótką chwilę zmienia ona też samego Saula: „Jesteś sprawiedliwszy ode mnie, gdyż ty wyświadczyłeś mi dobrodziejstwo, a ja wyrządziłem ci zło”. Taka jest siła miłosierdzia i takie jest sedno powierzonego nam tekstu.
Wieki później apostoł Paweł pisał będzie o tym w Liście do Rzymian: Nikomu złem za złe nie oddawajcie, starajcie się o to, co jest dobre w oczach wszystkich ludzi. Jeśli można, o ile to od was zależy, ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie. Najmilsi! Nie mścijcie się!
Chrystus powie to natomiast prościej. Bądźcie miłosierni, jak miłosierny jest Ojciec wasz. Bóg jest miłosierny i pragnie miłosierdzia. W jaskini na pustyni En-Gedi Dawid przekonał się, że miłosierdzie prowadzi do największej wygranej. Oby takich zwycięstw było jak najwięcej, bo świat potrzebuje ich bardzo mocno.
AMEN
ks. Paweł Meler