7. niedziela po Trójcy Świętej

Rzekli tedy do niego: Jaki więc znak czynisz, abyśmy widzieli i uwierzyli tobie? Jakie dzieło wykonujesz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Chleb z nieba dał im, aby jedli. Wtedy rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chleb Boży to ten, który z nieba zstępuje i daje światu żywot. Wtedy rzekli do niego: Panie! Dawaj nam zawsze tego chleba! Odpowiedział im Jezus: Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie (J 6,30-35)

Jestem przekonany, że wielu ludzi – ja do nich się zaliczam – ma podobne marzenia, sny i tęsknoty jak Martin Luther King. Są to marzenia, kiedy słyszy się ile ludzi głoduje na świecie, ile jest niesprawiedliwości, nienawiści, kiedy nie tylko brat na brata podnosi rękę, ale rodzice na własne dzieci ze skutkiem śmiertelnym, aby nagle otworzyły się niebiosa i niewidzialna Boża ręka naprawiła nasz cały świat od początku.

Żeby na świecie nie było już głodnych dzieci, żadnych wojen, żadnej „świętej” wojny – jak określają ją muzułmanie, przemocy w rodzinie, przemocy w szkole, żadnych narkotyków, dopalaczy. Żeby zniknął na zawsze smog, żeby zmniejszona została emisja gazów cieplarnianych, a środowisko naturalne pozostało czyste i nie skażone. Zgodnie z przesłaniem 2019 roku, jako roku troski o stworzenie. Jak na skinienie zniknęłoby niezadowolenie, pomówienia, strach i cierpienia fizyczne. Jak dobrze i szczęśliwie by się nam żyło na takim świecie! Sen Martina Luthera Kinga spełniłby się w zupełności.

A co z naszymi marzeniami i tęsknotami? Czy są czymś nierealnym i poza naszym zasięgiem? Marzenia wytyczają nam cele, te zaś mają nas inspirować do działania i ich realizacji. Przytoczony powyżej fragment biblijny daje nam w tej kwestii wiele przemyśleń. Mieści się on krótko po cudownym nakarmieniu z dwóch ryb i pięciu chlebów jęczmiennych pięciu tysięcy mężczyzn plus pozostałych z rodziny. Ludzie są zafascynowani, bo Jezus rozmnożył chleb. Zaczęli więc przemyśliwać, że skoro tak potrafi, to może polepszyć się ich życie. Nie będą musieli martwić się o codzienny chleb i mieliby wszystko, czego do życia potrzebują. A oni oczekują dalszych znaków, dzięki którym mogliby uwierzyć. Jeśli powtórzysz, a nawet uczynisz coś jeszcze wspanialszego od cudu manny na pustyni – jak wtedy Mojżesz – dasz chleb z nieba, wówczas uwierzymy. Jeśli jesteś w stanie dokonać tego cudu, wtedy przekonamy się o mocy twojej boskości. Ludzie zatem żądają widocznego i realnego dowodu.

Każdy z nas może zostać zapytany: Jaki masz znak, który przekonałby mnie o twojej wierze w Boga?! Wiara wielu ludzi słabnie, ponieważ chcą mieć znaki i dowody. Jezus daje znaki, aby wskazać na swoją boskość, lecz żądać znaku jako dowodu – odmawia! Jezus najpierw prostuje, że cud z góry to nie dokonanie Mojżesza. Takiej pomocy mógł udzielić wygłodzonemu ludowi tylko Bóg. I dlatego Jezus mówi: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chleb Boży to ten, który z nieba zstępuje i daje światu żywot.

A co na to ludzie? Czym się odwzajemniają? Mówią, my też tego chcemy. Za tym tęsknimy, dla siebie i dla wszystkich ludzi. Żebyśmy mieli co jeść, mieli dom, pracę, mogli żyć w zdrowiu i w pokoju my sami, nasze dzieci i wnuczęta. Dlatego ludzie prosili kiedyś i proszą dzisiaj: Panie! Dawaj nam zawsze tego chleba! Oni ciągle widzą w Nim jeszcze cudotwórcę, który zaopatrzy ich we wszystko, co potrzebują. Ale Jezus burzy ich wyobrażenie. Ja jestem chlebem żywota, mówi. Nie tak to sobie wyobrażajcie, że spadnie wam wszystko gotowe z nieba. Tylko ja wam mówię: Idźcie moją drogą. Zatrzymajcie się przy mnie i trwajcie w moim słowie. Zaufajcie mi. Wtedy będziecie mieli chleb życia. Wasze życie przy Bogu, w Bogu i z Boga, za którym tęsknicie, macie we mnie i tylko we mnie. Ja jestem waszym pokarmem.

Ludzie oczekują cudu z góry. Jezus wskazuje na drogę z Nim. Tu jest prawdziwe życie, prawdziwy pokarm, który zaspakaja wszelki głód. Wielu ludzi zawierzyło wówczas Jezusowi i w osobistym spotkaniu z Nim doświadczyło, jak On potrafi zaspokoić wszelki głód, każdą naszą potrzebę. Doświadczenie wiary wielu chrześcijan świadczy, że obietnica naszego Pana Jezusa Chrystusa jest ważna i aktualna również dziś.

I to zmusza nas do postawienia pytania: Dlaczego my chrześcijanie tak mało mówimy o naszych doświadczeniach, które spotykamy na drodze naszej wiary? Musimy się nieustannie na nowo uczyć mówić o naszej wierze, ale też o naszym zwątpieniu i otwarcie stawiać pytania. Jesteśmy nie tylko w Chrystusie, lecz przez Niego jesteśmy też z drugim człowiekiem. Wspólna rozmowa z innymi umacnia naszą wiarę i pozwala odkrywać znaki Bożej dobroci i miłosierdzia. W ten sposób możemy także zaświadczyć przed tymi, którzy stoją z dala naszych parafii, jakie bogactwo i obfitość łask jest nam darowana z chlebem życia.

To bogactwo powinniśmy przekazywać dalej. Obecność Chrystusa dodaje nam odwagi, by Jego Ewangelię przekazywać dalej w słowie i czynie. Jan Maria Viannney napisał: „Nie mów ludziom o Bogu kiedy nie pytają, ale żyj tak by pytać zaczęli.” Chrystus jest dla nas środkiem i sposobem życia. A w społeczności Wieczerzy Pańskiej kosztujemy przedsmak radości ucztowania z Nim w Jego Królestwie.

Chrystus wprowadza nas w życie wiary w Kościele, udziela siły w zaangażowanie się w Jego sprawy. I jak w Kościele, w społeczności ludzi, dla których Chrystus jest chlebem żywota, tak w naszym codziennym życiu, w pracy i domu, Chrystus powinien być fundamentem i motorem naszych poczynań, dążeń i realizacji marzeń. Zawsze i wszędzie Chrystus chce być naszym pokarmem i posileniem, abyśmy stali się światłością świata i solą ziemi. Amen.

ks. Kornel Undas