5. Niedziela Pasyjna – Judica
(35) I przystąpili do niego Jakub i Jan, dwaj synowie Zebedeusza, i rzekli: Nauczycielu, chcemy, abyś nam uczynił, o co cię prosić będziemy. (36) A On rzekł do nich: Co chcecie, abym wam uczynił? (37) A oni mu rzekli: Spraw nam to, abyśmy siedzieli w chwale twojej, jeden po prawicy twojej, a drugi po lewicy. (38) A Jezus im powiedział: Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja piję albo być ochrzczeni tym chrztem, którym Ja jestem ochrzczony? (39) Odpowiedzieli mu: Możemy. Wtedy Jezus rzekł im: Kielich, który ja piję, pić będziecie, i chrztem, którym jestem ochrzczony, zostaniecie ochrzczeni. (40) Ale sprawić, abyście zasiadali po mojej prawicy czy lewicy, nie moja to rzecz; przypadnie to tym, którym zostało zgotowane. (41) Gdy to usłyszało dziesięciu, poczęli się oburzać na Jakuba i Jana. (42) Ale Jezus przywoławszy ich, rzekł do nich: Wiecie, że ci, których uważa się za władców narodów, nadużywają swej władzy nad nimi, a możni ich rządzą nimi samowolnie. (43) Lecz nie tak ma być między wami, ale ktokolwiek by chciał być między wami wielki, niech będzie sługą waszym. (44) I ktokolwiek by chciał być między wami pierwszy, niech będzie sługą wszystkich. (45) Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służyć i oddać swe życie na okup za wielu. Mk 10, 35-45
Rozmowa, jaka wywiązała się między Jezusem, a dwoma uczniami miała miejsce w czasie drogi do Jerozolimy. Tuż przed wydarzeniami z Wieczernika, z sali sądowej, wreszcie z góry Golgota. Jezus wiedział, że ów sądny dzień zbliża się wielkimi krokami i niewiele pozostało już czasu, by uświadomić uczniom, co niebawem się wydarzy. Nie tyle przeczuwał, co był pewien, że serca uczniów nie są na to gotowe. Choć tyle czasu z Nim spędzili i byli naocznymi świadkami wielu cudów, ta ostatni próba ich wiary miała okazać się najtrudniejszą. I taką też była.
Ew. Marek relacjonuje: wtedy podeszli do Niego Jakub i Jan, synowie Zebedeusza i powiedzieli: Nauczycielu, chcemy, żebyś zrobił dla nas to, o co Cię poprosimy. On zapytał: co chcecie abym dla was zrobił? Oni odpowiedzieli; spraw, abyśmy zasiedli w Twojej chwale, jeden po prawej, a drugi po lewej stronie. To samo zdarzenie opisuje również Ew. Mateusz, w 20 rozdziale zaznaczając, że z tą sama prośbą podeszła do Jezusa matka owych dwóch uczniów. Oznacza to, że ten wątek był tak istotny, skoro dwóch Ewangelistów poświęca mu tyle uwagi. W istocie, ta prośba była pretekstem do wyjaśnienia czegoś, nie tylko uczniom, czy ich matce ale i nam współczesnym czytelnikom. Jezus wiedział, że tę naiwną i niedorzeczną prośbę dyktowała im gorliwość i zapał w oczekiwaniu chwały, mającej nadejść rzeczywistości mesjańskiej. Toteż posługując się biblijną symboliką zwrócił im uwagę, że miejsca w Królestwie Bożym nie można osiągnąć protekcją czy jakimś zapobiegawczym działaniem, lecz tylko przez udział w cierpieniu, owe picie kielicha, z którego do końca Jezus wypił czarę goryczy.
Dzisiejsza Ewangelii mówi nam o tym, że nie jest to przecież nic nowego, bo ci dwaj spośród dwunastu uczniów, najbliżsi Jezusowi, w jakiś sposób, zdawałoby się wybrani, byli po prostu ludźmi i w nich doszły do głosu zwyczajne, ludzkie pragnienia. Któż nie chce być tym dobrym, być ty nagrodzonym, poważanym, docenionym. No więc, poprosili Jezusa mówiąc – daj nam, Panie…Może jeszcze nie do końca wiedzieli, co to jest to Królestwo Boże, ale już szukali sposobu, by zagwarantować sobie w nim nie tylko miejsce, ale i to wyjątkowe, bo obok Jezusa. To zdradziło ich intencje, które trąciły wywyższaniem się. A to spowodowało zdecydowany sprzeciw reszty uczniów, a nawet ich oburzenie i złość. Na zaistniałą sytuację Jezus zareagował mówiąc: nie wiecie o co prosicie! Dalej pouczył ich, jaka powinna być ich właściwa postawa: Ktokolwiek by chciał być między wami wielki, niech będzie sługą waszym. I ktokolwiek by chciał być miedzy wami pierwszy, niech będzie sługa waszym. Czyli macie być potrzebni, przez swoją postawę i działanie powinniście zabiegać o miejsce w Królestwie Bożym. Standardy tego świata i standardy Jezusa różnią się od siebie. Czasem nawet stoją ze sobą w wyraźnej sprzeczności. W tym świecie za najważniejszego uważa się tego, kto ma najwięcej i kto zasiada najwyżej. W Bożym Królestwie najbogatszy jest ten, kto z tego co ma, co otrzymał umie dawać innym. Prawdziwa wielkość nie polega na otrzymywaniu, ale na dawaniu, nie na byciu obsługiwanym, ale na służeniu innym, nie na siedzeniu i czekaniu, aż inni zrobią coś dla nas, ale na robieniu czegoś dla innych. Choć słowa sługa i służenie nie brzmią dobrze, bo kojarzymy je z uległością i wykonywaniem czegoś za innych, to właśnie takiej postawy Jezus od nas oczekuje i do takiej nas zachęca.
Dobrze, że wśród uczniów Jezusa znaleźli się Jan i Jakub, ale też Piotr i Judasz, bo to pokazuje, że nikt nie jest idealny. Nawet najbliżsi Jezusowi nie byli wolni od pokus i słabości. Ich postawy pokazują, że ludzką rzeczą jest błądzić, ale równie ważna jest umiejętność szukania właściwej drogi. Jezusowa odpowiedź na prośbę Jakuba i Jana to też odpowiedź skierowana do nas. Mamy służyć sobie nawzajem, a nie panować nad innymi. Chrześcijaństwo podbiło świat nie siłą, ale uległością, nie panowaniem, ale służbą. Żaden władca, który w dziejach świata mógł pochwalić się bronią, orężem, propagandą czy bogactwem, nie zdołał utrzymać władzy przez 2 tysiące lat. Żadnemu, na znak miłości, czci i szacunku nie stawia się pomników na rozdrożach, placach, wysoko na wieżach i w domach i to po tak długim czasie od jego śmierci.
Za co Jezus zyskał to wyjątkowe miejsce, nie tylko w historii i dziejach świata, ale i w życiu pojedynczego człowieka? Że umywał nogi, że zamiast złotej korony przyjął cierniową, że znosił szyderstwa, zamiast berła miał kruchą trzcinę, zamiast wywyższonego tronu, ławę oskarżonych, zamiast politycznej siły, bezsilność ukrzyżowanego. Tym wszystkim Jezus zapanował nad światem. Jeśli ktoś spośród was chciałby być wielki, niech będzie sługą waszym. Czyli niech będzie potrzebnym. Jezus, Pan nieba i ziemi przychodzi do nas i właśnie to robi: jest komuś potrzebny! Wielu ludziom jest potrzebny z tym, co mówi, z tym co robi, z tym, jak odnosi się do ludzi, że nikt w Jego obecności nie czuje się sponiewierany, poniżony, zlekceważony. Przeciwnie, żeby być potrzebnym i to do końca. I to nie tylko w wymiarze wiecznym, ale również w tym doczesnym, codziennym.
Czas pasyjny, który nas w naszym duchowym życiu zbliża do wydarzeń z Golgoty, może nam na nowo uświadomić, jak trudną drogę dla swojego Syna wybrał Bóg, byśmy przez Jego postawę, jako Sługi, który wytrwał do końca, mogli wygrać nasze życie. Jezus sprawy skomplikowane sprowadził do najprostszych, co nie znaczy, że do łatwych. Pozwólmy się przekonać Jezusowym słowom i przykładem, że w Królestwie Bożym miejsca liczą się od końca. Ostatni będą pierwszymi, a pierwsi, ostatnimi. Największy z nich jest ten, kto się najniżej pochyli do nóg braci, aby im służyć.
Amen
dk. Karina Chwastek-Kamieniorz