5. Niedziela po Trójcy Świętej

(1) Muszę się chlubić, choć nie ma z tego żadnego pożytku; toteż przejdę do widzeń i objawień Pańskich. (2) Znałem człowieka w Chrystusie, który przed czternastu laty – czy to w ciele było, nie wiem, czy poza ciałem, nie wiem, Bóg wie – został uniesiony w zachwyceniu aż do trzeciego nieba. (3) I wiem, że ten człowiek – czy to w ciele było, czy poza ciałem, nie wiem, Bóg wie – (4) został uniesiony w zachwyceniu do raju i słyszał niewypowiedziane słowa, których człowiekowi nie godzi się powtarzać. (5) Z takiego chlubić się będę, ale z siebie samego chlubić się nie będę, chyba tylko ze słabości moich. (6) Bo jeśli nawet zechcę się chlubić, nie będzie to przechwałka głupiego, bo prawdą będzie to, co powiem; lecz wstrzymuję się, aby ktoś nie myślał o mnie więcej nad to, co u mnie widzi lub co ode mnie słyszy. (7) Bym się więc z nadzwyczajności objawień zbytnio nie wynosił, wbity został cierń w ciało moje, jakby posłaniec szatana, by mnie policzkował, abym się zbytnio nie wynosił. (8) W tej sprawie trzy razy prosiłem Pana, by on odstąpił ode mnie. (9) Lecz powiedział do mnie: Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa. (10) Dlatego mam upodobanie w słabościach, w zniewagach, w potrzebach, w prześladowaniach, w uciskach dla Chrystusa; albowiem kiedy jestem słaby, wtedy jestem mocny.

II Kor 12, 1-10

Cierń Pawła i łaska Boga

„Jeśli któregoś dnia złapiesz się na tym, że próbujesz zawzięcie komuś udowodnić swoją wartość, to znaczy, że niestety zaczynasz w nią wątpić. Nie próbuj więc nikomu nic udowadniać, po prostu bądź świadom, jak wartościową osobą jesteś”. Czy Apostoł Paweł chciał pokazać Koryntianom prawdziwość swojego powołania i godność apostolską? Pewne jest to, że w tym mieście nie miał tylko swoich zwolenników, ale również licznych przeciwników, którzy podważali jego kompetencje. Paweł wiedział, że zarzucali mu brak umiejętności przemawiania, brak odpowiedniej prezencji. W środowisku hellenistycznym, które stanowiło codzienność Koryntian, przywiązywano wielką wagę do wykształcenia filozoficznego i retorycznego. Poza tym przeciwnicy Pawła podkreślali wagę zjawisk nadnaturalnych, cechowali się elitaryzmem, przez który z łatwością wykluczali inaczej od nich myślących. Omawiany fragment należy do „listu pisanego we łzach”. Pojawia się pytanie, czy apostoł musiał pisać o swoim poświęceniu, doświadczeniu niebezpieczeństwa oraz trudnych chwilach lub o wzniosłych wizjach? Czy pisząc o tym, nie stał się podobnym do swoich przeciwników, którzy właśnie tak postępowali? Paweł w tych rozdziałach pokazał ludzką twarz. Zdawał sobie sprawę z tego, że spotka się z krytyką, wyczuwał bowiem nieufność wobec jego osoby. Uznał zatem, że nie ma nic do stracenia. „Obyście umieli znieść odrobinę niedorzeczności z mojej strony. Zabiegam bowiem o was z gorliwością Bożą”. Paweł liczył się z tym, że negatywne opinie na jego temat wygłaszane przez „arcyapostołów”, mogły przyczyniać się do osłabienia jego autorytetu w oczach chrześcijan ze zboru w Koryncie. Dlatego podjął się próby zmierzenia się ze stawianymi wobec niego zarzutami. Mimo bardzo szczegółowego wymienienia wszystkich udręk, niebezpieczeństw, chłost, ukamieniowań, a nawet rozbić statków, na koniec wspomina łaskę Boga, która jest dla niego wystarczająca.

Zastanawiam się, czy apostoł Paweł przez swój „list pisany we łzach” może być nam bliski. Czy my również mamy taką listę poświęceń dla Ewangelii? Zapewne z Pawłem ciężko konkurować, skoro między innymi otrzymał „pięć razy po czterdzieści uderzeń bez jednego” (II Kor 11,24), doznał uniesienia do trzeciego nieba, co również robi na nas wrażenie. Osobiście nie znajduję w tych doświadczeniach wspólnej z apostołem drogi wiary. Dopiero gdy pisał o wbitym w jego ciało cierniu, apostoł staje się osobą mi bliską. Dywagacji na temat tego tajemniczego fragmentu jest mnóstwo. Nie uważam, aby rozstrzygnięcie, czym był dokładnie ten cierń, było niezbędne o zrozumienia treści tych słów. Czy była to choroba oczu, czy cierniem są przeciwnicy apostoła, nie ma większego znaczenia. Jestem przekonany, że każdy z nas taki życiowy cierń nosi również w sobie. Czy na jakimkolwiek etapie naszego życia możemy powiedzieć, że nie mamy nic, co nas obciąża? Czasem musimy zmagać się z traumami, które wynieśliśmy z naszego rodzinnego domu, czasem spada na nas ciężki cios, który może na zawsze mieć wpływ na nasze życie. Zdarza się, że ból i uciążliwość danego ciernia słabnie, ale pojawia się nowy. Paweł składa dziś wobec nas bardzo ważne świadectwo. Prosił Boga trzykrotnie o usunięcie tego ciernia. Tymczasem otrzymał zapewnienie: „dosyć masz, gdy masz łaskę moją”. Co z tego dla nas wynika? Czasem mamy taką potrzebę, aby usunąć cierń. Tak byłoby najprościej. „Gdybym urodził się w innej rodzinie …”, „gdybym miał inne możliwości …”, „gdyby mnie to nie spotkało …”. Takie myślenie przypomina próbę usunięcia ciernia. Tymczasem Bóg udzielając takiej odpowiedzi apostołowi, mówi i do nas dzisiaj: „nie wszystko należy wyciągnąć, usunąć”. Słyszałem niedawno cudowne świadectwo wierzącej osoby, której śniły się miejsca, które były silnie związane z traumatycznymi przeżyciami z dzieciństwa. W tym śnie odezwał się głos: „tych miejsc już nie ma, ponieważ nowym jesteś ty”. To jest właśnie łaska. Tamte fizyczne miejsca związane z lękiem z powodu patologicznych zachowań dorosłych członków rodziny nadal istnieją, podobnie jak wspomnienia tamtych doświadczeń pozostały. Lecz dzięki temu, że Bóg w swojej łasce czyni nas nowymi, mamy od Boga siłę, aby zranienia z przeszłości nie determinowały naszego życia. To również otrzymał Paweł. Mimo, że w jego ciele nadal tkwił cierń, apostoł mógł odczuwać nie tyle ból z powodu ciernia, lecz moc Chrystusową. 

Ciernie wbite w nasze ciała, czyli trudne doświadczenia, które wpisane są w nasze życie, wrogo usposobieni wobec nas ludzie na naszej drodze, choroby i inne trudności, są wpisane w naszą codzienność. Jednak po naszej stronie jest również Boża łaska, czyli Boża przychylność, Jego miłość i troska o nas. Kiedy Bóg mówił do Pawła: „dosyć, gdy masz łaskę moją”, chciał wyraźnie dać nam do zrozumienia, że „dosyć” oznacza, że więcej nie potrzebujemy, aby przeżywać swoje życie w błogosławieństwie. AMEN

ks. Sławomir Sikora (Szczecin)