8. Niedziela po Trójcy Świętej

8b. Postępujcie jako dzieci światłości, 9.bo owocem światłości jest wszelka dobroć i sprawiedliwość, i prawda. 10.Dochodźcie tego, co jest miłe Panu 11.i nie miejcie nic wspólnego z bezowocnymi uczynkami ciemności, ale je raczej karćcie, 12.bo to nawet wstyd mówić, co się potajemnie wśród nich dzieje. 13.Wszystko to zaś dzięki światłu wychodzi na jaw jako potępienia godne; 14.wszystko bowiem, co się ujawnia, jest światłem. Dlatego powiedziano: Obudź się, który śpisz, I powstań z martwych, A zajaśnieje ci Chrystus. Ef 5,8b-14

Dzisiejszy fragment z listu apostoła Pawła do Efezjan jest częścią większej mowy, która jest przykładem pewnego typu nauki etycznej, zasad życia domowego, znanym literaturze wczesnochrześcijańskiej. Przykłady światła i ciemności są znane do ukazania pewnego kontrastu. Już od dziecka wiemy, że ciemność nie jest przyjemna, jest straszna, paraliżująca, jest tajemnicza. Ciemność to też miejsce, gdzie chcielibyśmy schować wszystkie nasze problemy, troski i po prostu ich nie widzieć.

No właśnie, czy w tym fragmencie biblijnym chodzi o walkę ciemności ze światłem? Może chodzi o to, by przejrzeć, by widzieć, by dostrzec, jak wygląda nasze życie. Apostoł Paweł nawet nie wymienia tego co dzieję się w ciemności, nazywa to „bezowocnymi uczynkami ciemności”. Apostoł nie zajmuje się ciemnością, ale zwraca naszą uwagę na światło, a bardziej precyzyjnie na Chrystusa.

Wszystko to zaś dzięki światłu wychodzi na jaw”. Wiara w Jezusa Chrystusa zmienia nasze spojrzenie. Często jest pewien dyskomfort, który działa na nas paraliżująco. Tak jak dziecko w trakcie narodzin, z ciemności trafia do światła – przeżywa pewien szok. Także i zapewne my znamy to uczucie, kiedy ktoś w nocy włączy światło w ciemnym pokoju to na początku zamykamy oczy. Podobnie może dziać się, kiedy Słowo Boże, które jest światłością ukazuje nasze życie. Może nie chcemy widzieć, przymykamy oczy i chcemy przetrwać ten moment. Jednak z czasem to się zmienia. Patrzymy i zdajemy sobie sprawę, że ta światłość to nic złego, ale to promienie nadziei, wiary i miłości, której tak bardzo potrzebujemy w naszym życiu.

Apostoł Paweł pisząc o światłości, wiedział o co chodzi, bo przecież on sam po spotkaniu ze światłością Chrystusa doświadczył ciemności pod Damaszkiem. Aż na trzy dni stracił wzrok, dopóki w całości nie przyjął prawdy o sobie i prawdy o tym, kim jest Jezus, którego prześladował.

Pierwszym krokiem wiary człowieka jest zajrzeć we wszelkie ciemności swojego życia i zdać sobie sprawę z swojej grzeszności. Spotykając Jezusa, musimy zdać sobie sprawę z tego co złe w naszym życiu, by to odrzucić. Skąd wziąć to światło? Czytamy:  zajaśnieje ci Chrystus. To Chrystus i tylko On ma prawo być światłem w naszym duchowym życiu. Niestety coraz częściej to ludzie chcą zastępować Boże Słowo i dyktować innym co jest dobre, a co jest złe. Lecz to nieprawdziwe światło Chrystusa, to tak jakby wziąć latarkę i komuś świecić w oczy. Czy to pomaga? Czy to przynosi pozytywny skutek? Niestety nie… Także i w naszym życiu może doświadczyliśmy albo sami byliśmy przyczyną, że ktoś został oślepiony naszymi radami, wyroczniami, które kierowaliśmy w stronę drugiego człowieka. Zamiast pomóc, przestraszyliśmy i zniechęciliśmy do trwania w Bożej światłości.

Apostoł Paweł daje nam dziś radę, jak ma wyglądać nasze życie, które może pomóc drugiej osobie poznać samego siebie przez pryzmat Bożej światłości. Apostoł wymienia jakie owoce mają występować w naszym życiu: owocem światłości jest wszelka dobroć i sprawiedliwość, i prawda. Niech to właśnie Boża światłość rozświetla nasze życie byśmy w myśl Jezusowej zasady „Wy jesteście światłością świata”, mogli odbijać promienie Chrystusowej dobroci, sprawiedliwości i prawdy. Amen

ks. Marek Bożek