9. Niedziela po Trójcy Świętej

Będzie bowiem tak jak z człowiekiem, który odjeżdżając, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. I dał jednemu pięć talentów, a drugiemu dwa, a trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał.  A ten, który wziął pięć talentów, zaraz poszedł, obracał nimi i zyskał dalsze pięć. Podobnie i ten, który wziął dwa, zyskał dalsze dwa.  A ten, który wziął jeden, odszedł, wykopał dół w ziemi i ukrył pieniądze pana swego. A po długim czasie powraca pan owych sług i rozlicza się z nimi.  I przystąpiwszy ten, który wziął pięć talentów, przyniósł dalsze pięć talentów i rzekł: Panie! Pięć talentów mi powierzyłeś. Oto dalsze pięć talentów zyskałem. Rzekł mu pan jego: Dobrze, sługo dobry i wierny! Nad tym, co małe, byłeś wierny, wiele ci powierzę; wejdź do radości pana swego. Potem przystąpił ten, który wziął dwa talenty, i rzekł: Panie! Dwa talenty mi powierzyłeś, oto dalsze dwa talenty zyskałem Rzekł mu pan jego: Dobrze, sługo dobry i wierny! Nad tym, co małe, byłeś wierny, wiele ci powierzę; wejdź do radości pana swego.  Wreszcie przystąpił i ten, który wziął jeden talent, i rzekł: Panie! Wiedziałem o tobie, żeś człowiek twardy, że żniesz, gdzieś nie siał, i zbierasz, gdzieś nie rozsypywał.  Bojąc się tedy, odszedłem i ukryłem talent twój w ziemi; oto masz, co twoje.  A odpowiadając, rzekł mu pan jego: Sługo zły i leniwy! Wiedziałeś, że żnę, gdzie nie siałem, i zbieram, gdzie nie rozsypywałem. Powinieneś był więc dać pieniądze moje bankierom, a ja po powrocie odebrałbym, co moje, z zyskiem.  Weźcie przeto od niego ten talent i dajcie temu, który ma dziesięć talentów.  Każdemu bowiem, kto ma, będzie dane i obfitować będzie, a temu, kto nie ma, zostanie zabrane i to, co ma. A nieużytecznego sługę wrzućcie w ciemności zewnętrzne; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. (Mt 25,14-30)

Po przeczytaniu dzisiejszej ewangelii ktoś mógłby stwierdzić „to niesprawiedliwie!”. Dlaczego jeden ze sług, który ukrył otrzymany talent, ma ponieść karę? Przecież w przekazie Ewangelisty Mateusza, kiedy Pan oddawał swój majątek, nikomu nie kazał nim obracać. Czy ten sługa źle postąpił? Co innego, gdyby gdzieś zgubił ów majątek, albo, co gorsza, zainwestowałby w niepewnym miejscu i straciłby wszystko – wtedy kara wydawałaby się uzasadniona.

Na pierwszy rzut oka nie zrobił nic złego. Dostał najmniej – bo tylko jeden talent. Jeśli by go zgubił, nie miałby już nic. Problem polega na tym, że kiedy mówimy o talentach czasami mamy przed oczyma monety, które łatwo policzyć, które łatwo zgubić.

Jednak talent to miara wagi kruszcu używanego do produkcji monet. Talent był największą jednostką miary masy i pieniądza. Odpowiadał dzisiejszej wadze około 26 kilogramów. Nie wiemy, czy w naszej historii był to talent złota, czy srebra, wiemy jedno – było to bardzo dużo!  Dla przykładu dziś kilogram złota kosztuje około 260 000 zł. Czyli jeden talent to 30 kilogramów złota  o wartości prawie 7 milionów złotych!

Jestem przekonany, że wiele z nas, gdyby dostało taki majątek, nie wiedziałoby co z nim zrobić. W naszym tekście czytaliśmy, że jeden ze sług, ten który został nazwany leniwym,  powiedział, dlaczego ukrył, to co otrzymał:  ,,Wiedziałem o tobie, żeś człowiek twardy, że żniesz, gdzieś nie siał, i zbierasz, gdzieś nie rozsypywał.  Bojąc się tedy, odszedłem i ukryłem talent twój w ziemi; oto masz, co twoje”.

On wiedział, że Jego Pan swój majątek zarobił ciężką pracą, pilnował go, dbał, starał się jak najbardziej, by mieć coraz więcej. Teraz w zaufaniu daje każdemu, jak czytaliśmy „według jego zdolności”. To bardzo ważny szczegół! Ani ten co trzymał pięć, ani ten co otrzymał dwa, ani ten co otrzymał jeden talent, nie dostał „zadania specjalnego”. Nikt tutaj nie został wyróżniony. Każdy dostał tyle, ile miał siły, mądrości by dobrze wykorzystać otrzymany majątek.

Jednak czy ta historia jest tylko o majątku? Oczywiście, że nie! Doskonale wiemy, że  podobieństwa mają charakter alegoryczny. Chrystus – Pan wstąpił do nieba, nie jest wśród nas obecny ciałem, ale zapowiedział, że powróci na ziemię w czasach ostatecznych na dzień sądu. A w międzyczasie? To my jesteśmy sługami, którzy otrzymaliśmy swoje talenty „według naszych zdolności”. Nie bez powodu w języku polskim talent ma znaczenie jako uzdolnienie do czegoś,  gdzie człowiek jest obdarzony wybitnymi zdolnościami twórczymi. To coś szczególnego co powinniśmy wykorzystywać w dziele budowania wspólnoty Kościoła.

Jezus pozostawił nam, swoim sługom, majątek w zarządzanie. To od nas teraz zależy, czy po Jego powrocie usłyszymy: ,,wejdź do radości pana swego”:, czy też zostaniemy nazwani sługami nieużytecznymi, których czekają ciemności zewnętrzne.

Wiemy o tym, że życie każdego z nas jest inne, jednak ma taką samą wartość. Życie każdego z nas jest cenne! W tej historii nie chodzi o to, kto ile otrzymał, ale co zrobił z tym, co zostało powierzone. Bóg podobnie jak Pan w tej historii troszczy się o nas, daje nam zdrowie, daje nam jedzenie, daje nam dach nad głową, wyposaża nas we wszystko, co nam jest potrzebnego „według naszych zdolności”, po to byśmy mogli się rozwijać i służyć Bogu.

Zatem dzisiejsza ewangelia chce zadać nam pytanie – co robimy z naszym życiem? Według Słowa Bożego wiemy, że przyjdzie taki czas, że podobnie jak Ci słudzy staniemy przed obliczem Boga i będziemy musieli się rozliczyć z naszego życia. Czy dobrze go wykorzystaliśmy? Czy nie zmarnowaliśmy szansy, jaką otrzymaliśmy od Boga?

Nie marnujmy naszego życia! Bóg daje nam każdego dnia możliwość czerpania siły
z Jego Słowa, z Jego Sakramentów. Niech Boże Słowo w nas rośnie i przynosi godny plon. Wykorzystujmy nasze zdolności, nasze talenty do szerzenia Ewangelii na cały świat, byśmy na końcu tej naszej ziemskiej wędrówki mogli usłyszeć te piękne słowa z naszej historii „ sługo dobry i wierny! Wejdź do radości pana swego.”

ks. Marek Bożek