3. Niedziela Pasyjna – Oculi

Zwiodłeś mnie, PANIE, a ja pozwoliłem się zwieść, pokonałeś mnie i zwyciężyłeś. Stałem się pośmiewiskiem każdego dnia. Wszyscy drwią ze mnie. I za każdym razem, gdy mówię, muszę krzyczeć. Wołam: Przemoc i zniszczenie! Ponieważ słowo PANA stało się dla mnie zniewagą i szyderstwem każdego dnia. Powiedziałem więc: Nie wspomnę o Nim ani nie będę już mówił więcej w Jego imieniu! Wtedy to stało się w moim sercu jak ogień płonący, zamknięty w moich kościach. Starałem się przetrzymać, lecz nie mogłem! Gdyż słyszałem oszczerstwa wielu: Strach dookoła! Donieście! Donieśmy na niego! Nawet ci wszyscy, którzy są wobec mnie przyjaźni, wypatrują mego potknięcia: Może da się przekonać? Zdobędziemy nad nim przewagę, weźmiemy na nim odwet! Jednak PAN jest ze mną jak groźny bohater! Dlatego moi prześladowcy potkną się – nic nie zdziałają. Będą bardzo zawstydzeni – bo im się nie uda. Wieczna zniewaga, której się nie zapomina. PANIE Zastępów, który wystawiasz na próbę sprawiedliwego, który widzisz nerki i serce, pozwól mi zobaczyć Twoją zemstę na nich, gdyż Tobie powierzyłem moją sprawę. Śpiewajcie PANU, chwalcie PANA, bo uratował życie ubogiego z rąk złoczyńców! Jr 20,7-11a(11b-13)

Pamiętam, że w swoim życiu miałem 2 okresy, kiedy moi znajomi zaczęli się interesować moimi prywatnymi poglądami nt. religii. Większość z nich to osoby obojętne religijnie, więc tak, dobrze pamiętam te dwa okresy. Pierwszy raz to właśnie wtedy, kiedy wstąpiłem do Kościoła Ewangelickiego. Wtedy też padały pytania, które każdy inny konwertyta na pewno doskonale zna: a czym to się różni od chrześcijaństwa? A macie choinkę na święta? Ale papieża to szanujesz, prawda?
Drugi raz to jak postanowiłem, że pójdę na teologię. Dla absolutnie wszystkich moich znajomych, przyjaciół i członków rodziny był to szok. Większość znajomych mój pomysł wprost wyśmiała. Ale reszta zadawała mi to samo pytanie: „a co Ciebie skłoniło”? Po dziś dzień słyszę to pytanie: „dlaczego poszedłeś na księdza”? Generalnie – skąd się wzięło we mnie powołanie, by służyć Bogu.
I, szczerze powiem, już wolę słyszeć to pytanie od moich znajomych – niezaangażowanych religijnie, niż tych którzy określają się jako chrześcijanie. Bo ci pierwsi podchodzili do tematu z zaciekawieniem: jestem nielicznym z wierzących, których oni znają, i jedynym księdzem. Dla nich duchowny budzi podobne skojarzenie co rabin, imam czy mnich buddyjski – osoba w śmiesznym stroju, która czasami robi jakieś dziwne rytuały.

Moi wierzący znajomi reagowali albo niesamowitą ekscytacją, albo – co ciekawe – sugestią, i to czasami niewybredną, że robię to tylko dla pieniędzy i naprawdę nie mam powołania.
Ciekawe, prawda? Ci, którzy nie mieli nic wspólnego z Kościołem ani w ogóle z jakąkolwiek wiarą, zdecydowanie lepiej podchodzili do mojej decyzji. Może to specyfika moich znajomych. Ale wydaje mi się że nie jestem jedynym duchownym który ma podobny problem. Jeden mój znajomy ksiądz powiedział mi kiedyś, że nie potrafił odnowić znajomości z dzieciństwa i młodości. Przestał być przyjacielem, a zaczął być panem księdzem dla swoich byłych znajomych. On potrafi się zdystansować, ale oni nie.
Dlaczego o tym mówię? Bo uważam, że moje doświadczenie w jakiś sposób jest powiązane z tym, co dziś mówi nam prorok Jeremiasz Dzisiejszy fragment proroctwa Jeremiasza jest (mówiąc fachowym językiem) lamentacją poetycką, ostatnią w tej księdze. Prorok w niej narzeka, że jest nie tylko niezrozumiany przez swoich bliskich, ale wręcz porzucony: Gdyż słyszałem oszczerstwa wielu: Strach dookoła! Donieście! Donieśmy na niego! Nawet ci wszyscy, którzy są wobec mnie przyjaźni, wypatrują we mnie potknięcia. Może da się przekonać? Zdobędziemy nad nim przewagę, weźmiemy na nim odwet! Jeremiasz tworzył w czasach, kiedy zwyczaje pogańskie dosłownie przesiąkały społeczeństwo Izraela – możliwe, że tworzył na wygnaniu w Babilonie. Otoczony przez pogan, a jego własni pobratymcy i bliscy porzucali religię i zwyczaje przodków, by podążać za światem. Kompletnie niezrozumiały i opuszczony: Wszyscy drwią ze mnie. I za każdym razem, gdy mówię, muszę krzyczeć. Kiedy my rozmawiamy z naszymi bliskimi o wierze, to czy też się podobnie nie czujemy? A może już się poddaliśmy, albo nigdy nawet nie spróbowaliśmy?
Nadchodzi czas, że my, wierzący, będziemy niezrozumiani, niczym prorok Jeremiasz, przez ten świat. Już dzisiaj coraz więcej świąt, pochodzenia chrześcijańskiego, staje się niereligijne. Boże Narodzenie to największy, ale nie jedyny przykład. Los, który czekał proroka Jeremiasza, być może czeka i na nas – niezrozumienie przez świat. Ale przecież nie czeka nas nic, czego by Jezus nam nie zapowiedział: nie obiecywał przecież że życie człowieka wierzącego to koniec problemów, a nawet wręcz przeciwnie: przez wzgląd na imię moje będą Was nienawidzić.
Czy zatem warto być wierzącym? Jako konwertyta w przeszłości czasami zadawałem sobie to pytanie: po co ja w zasadzie zostałem tym ewangelikiem. Czy nie łatwiej byłoby iść pod prąd ze społeczeństwem, iść ze święconką w Wielką Sobotę do kościoła – przynajmniej moja babcia byłaby szczęśliwa. Czy może w przyszłości nie byłoby łatwiej nie obnosić się ze swoją wiarą – przecież już teraz oczekuje od nas tego świat.
Jednakże Jeremiasz odpowiada nam dzisiaj na tę wątpliwości: Jednak Pan jest ze mną jak groźny bohater! Dlatego moi prześladowcy potkną się – nic nie zdziałają. Będą bardzo zawstydzeni – bo im się nie uda.

Nasz mistrz z Nazaretu nie obiecywał, że droga człowieka wierzącego jest bezproblemowa. Prorocy nie mieli łatwego zadania – głosić Słowo Boże w Izraelu. Prorok Eliasz został niemal zamordowany za to, zaś wielu pozostałych było wzgardzonych przez swoich braci i siostry – nie tylko Jeremiasz. Misja Jezusa zaprowadziła Go na sam Krzyż. Czy w takiej perspektywie myślimy, że nasza droga, jako chrześcijan, będzie łatwa na tym świecie?
Jednakże jeszcze raz powtórzmy sobie słowa proroka Jeremiasza: Pan jest ze mną jak groźny bohater! Dlatego moi prześladowcy potkną się – nic nie zdziałają. Będą bardzo zawstydzeni – bo im się nie uda. Bóg obiecuje nam, że ci, którzy będą Jego wiernymi sługami, zostaną wywyższeni. Jak mówi proroctwo Izajasza: Oto szczęśliwie się powiedzie mojemu słudze: Będzie nader wywyższony i bardzo wysoko wyniesiony. Bóg nam obiecał, że nagrodzi wierność Jego Słowu i przykazaniom. Jednakże musi być to dla nas coś najważniejszego, coś czego się nie wyrzeczemy.
Dzisiaj, w czas pasyjny, warto przypomnieć sobie i tę prawdę: zostaliśmy powołani przez Boga do zbawienia, nawet jeśli świat będzie przeciwko nam, jak był przeciwko prorokom.
Pamiętajmy: zmartwychwstały Pan jest z nami jak groźny bohater!

ks. Piotr Uciński