Potem widziałem, a oto drzwi były otwarte w niebie, i głos poprzedni, który słyszałem, jakby głos trąby rozmawiającej ze mną. Obj 4,1a
Panie, Ty wiesz najlepiej, ile razy już w swoim życiu szukałam wyjścia: z trudnych sytuacji, z błędnych decyzji, z potrzasku, z bezsilności… Ty wiesz, ile razy w życiu zamykały się jakieś drzwi, ile razy chciałam przejść, a ktoś zatrzaskiwał je głośno. Czasami stałam i pukałam, czekając, aż się otworzą… Nie wchodzę przez okno, gdy są zamknięte, wolę raczej czekać. Jak długo? Ile trzeba, ile sił starczy, ile można. Czasami odchodzę.
Boże, dziękuję Ci, że Ty jesteś drzwiami. Powiedziałeś tak o sobie. Drzwiami, które nie zatrzaskują się z hukiem. Otwartymi i zapraszającymi, żeby przez nie przejść.
Dziękuję Ci, że jesteś drogą ratunku i wyjścia z najtrudniejszej życiowej sytuacji…
Dziękuję, że wciąż zapraszasz i mówisz: Przejdź przez te drzwi, człowieku, otworzyłem je dla Ciebie, one prowadzą do życia… tego prawdziwego!
Dziękuję, że gdy tak wołasz, nie muszę się zastanawiać, czyj słyszę głos.
Amen