- Przedmowa
- Od tłumacza
- Po co tu jesteśmy?
- Jaki jest sens mego życia?
- O tym, skąd się wszystko wzięło
- Co ja mam wspólnego z chrześcijaństwem?
- Czy potrzebuję Boga?
- Żyć właściwie i niewłaściwie
- Czy potrzebuję Jezusa?
- O sprawach związanych z Duchem Świętym - nie pojmuję niczego
- Czy jest jeszcze drugie życie?
- Czy trzeba zostać ochrzczonym, aby być chrześcijaninem?
- Sakrament dla zwyczajnych ludzi - a więc zwyczajnych grzeszników
- Czy warto modlić się do Boga?
- Niepokój i radość
Co ja mam wspólnego z chrześcijaństwem?
Jestem urodzony w kraju, w którym prawie sto procent ludności jest według metryki chrześcijanami. Podobnie każdy, rodząc się członkiem swego narodu, automatycznie wchodzi w krąg jego kultury, historii i społeczeństwa. Może się potem ustosunkować do tego pozytywnie albo negatywnie.
Gdy ktoś uznaje się za chrześcijanina, znaczy, że ma jasno określone przekonania. Chrześcijaństwo jest więc wiarą i przekonaniem, a nie wiedzą czy nauką. A wiara i przekonanie są czymś, co powinno przenikać i kształtować całego człowieka.
Wiara ta nie jest czymś zawieszonym w powietrzu. Chrześcijaństwo jest wiarą biblijną. Stanowi ono przeto siłę napędową dla osobistego zaangażowania się na rzecz określonego sposobu życia.
Powiedzmy najpierw, czym chrześcijaństwo nie jest. Biblia nie jest encyklopedią dla ludzi chcących się dowiedzieć, dlaczego coś jest takie, a nie inne, dlaczego coś dzieje się tak, a nie inaczej. Biblia odpowiada tylko na te pytania, dla których została napisana. Jeśli pytasz Biblię o problem naukowy, dla którego chciałbyś znaleźć laboratoryjny dowód, wtedy ci nie odpowie. Ale jeśli pytasz, jak masz wierzyć, właściwie żyć i w błogosławiony sposób umierać, wówczas Biblia daje jasną i cudowną odpowiedź.
Chrześcijaństwo jest wiarą biblijną. Znaczy to, że wierzymy, iż Biblia jest Słowem Bożym, księgą, która powstała z natchnienia Ducha Świętego, aby palec Boży mógł rysować na czarnej tablicy naszego życia.
Biblia – to cała literatura. Lecz wspólnym rysem, który wiąże Biblię w zwartą całość, jest to, że opowiada ona o dziełach Bożych. O stworzeniu i o dziełach Bożych w historii. Ośrodek tej historii stanowi Jezus.
Po drugie, chrześcijaństwo jest osobistą wiarą i osobistym przekonaniem. Nie jest ono żadną filozofią, żadnym katalogiem możliwych i niemożliwych odpowiedzi na możliwe i niemożliwe pytania. Chrześcijaństwo mówi mi, jak mam żyć dzisiaj, abym pozostał w zgodzie z wolą Bożą. Wiara kształtuje pogląd na moje życie, na śmierć i wieczność, wskazuje, jak postępować w świecie pełnym ciemnych zagadek. Chrześcijaństwo wzięło swoją nazwę od Jezusa Chrystusa. Kto wierzy w to, co On powiedział i uczynił – zgodnie z Biblią – jest chrześcijaninem; został wewnętrznie pochwycony przez Jezusa i Jego przekonującą moc, stanął do dyspozycji Jezusa. A to właśnie znaczy wierzyć w chrześcijański sposób.
Można teoretycznie wierzyć w różne rzeczy. Lecz chrześcijaństwo posiada wiarę, która jest jasna i wyraźna, która nie opiera się na marzeniach ani spekulacjach. Nie dlatego wierzę, że jestem w jakiś szczególny sposób religijnie usposobiony, lecz dlatego, że Bóg ze swoimi uczynkami dał się ukrzyżować w naszej historii. Ten fakt przekonuje mnie, że w wierze chrześcijańskiej zawarta jest prawda, i przed tym faktem nie mogę uciec.
Ale obok chrześcijaństwa istnieją jeszcze inne religie. Jak mam się do nich ustosunkować?
Chrześcijanin nie powinien kwestionować, że ktoś może z całą powagą wierzyć w słowa Mahometa, Buddy lub Mojżesza. Szacunek dla innych przekonań powinien być oczywisty.
Lecz dlaczego jednak chrześcijaństwo? Gdy reprezentanci różnych religii spotykają się na naradach, zdarza się nieraz, że w wielu punktach czują się niczym duchowe rodzeństwo. Na przykład w tym, że rzeczywiście istnieje duchowa alternatywa wobec poglądu, iż sprawy ekonomiczne, materialny dobrobyt powinny być najważniejszą rzeczą w naszym życiu. Albo w tym, że w życiu muszą znaleźć swe miejsce modlitwa i gotowość do ponoszenia ofiar. A to doprawdy nie jest mało.
Szczególnym przypadkiem pewnej wspólnoty jest stosunek do Mojżesza i żydostwa, który stał się zalążkiem zarówno chrześcijaństwa, jak i mahometanizmu. Religie te są ze sobą powiązane szeregiem nici, w innych jednak punktach rozchodzą się.
Bóg dawał się poznać na całym świecie w różny sposób. Lecz chrześcijanin musi trwać przy swoich przekonaniach, podobnie jak inni trwają przy swoich. Jednakże powinniśmy baczyć, jak moglibyśmy razem przejść kawałek drogi.
Wielu buduje na wymienionych tu punktach stycznych, my jednak myślimy i wierzymy inaczej, jeśli chodzi o sprawy zasadnicze.
Która religia jest najlepsza? Religii nie wybiera się, tak jak wybiera się towary w sklepiku. Gdyby ktoś sądził, że można „wybierać”, to powinien by na przykład pomyśleć o dwudziestolatku, który żył całkowicie pozbawiony wpływów religijnych – nastawiony na zero – i któremu następnie prezentuje się różne religie, aby sobie jedną wybrał. Ale tak przecież nigdy się nie dzieje. Praktycznie wszyscy tyle wynoszą już od początku ze swego domu i środowiska, że nie mogą zająć stanowiska „bez żadnych warunków wstępnych”.
Chrześcijanin nie powinien nigdy wstydzić się swej wiary, lecz brać ją poważnie. Przedstawiciele innych religii często nas zawstydzają. Podchodzą do swojej religii niezwykle serio, podczas gdy my nader często traktujemy naszą jako coś staromodnego.
A przecież Jezus jest inny niż Mahomet, Budda czy Mojżesz. On wskazał nam w swoim Słowie i w swojej działalności całkiem odmienny sposób życia i wiary.
Chrześcijanin nie jest i nie powinien być nietolerancyjny. Kościół żywi szacunek dla najmniejszego nawet śladu życia duchowego u każdego człowieka. Rzeczywiście nie zawsze łatwo jest wierzyć. I musimy wykazać zrozumienie i takt wobec wszelkich nieudolnych i nieporadnych prób, aby uporać się z tym, co jest nazywane wiarą. Ja sam musiałem wiele razy zaczynać od początku. Ku memu zdumieniu odkryłem także, że gdy trwam w wierze Kościoła, wtedy łatwiej mogę okazać tolerancję wobec obojętnych, wątpiących, poszukujących czy w ogóle niezdecydowanych.
Trwać w wierze Kościoła – znaczy mieć jasne i podtrzymujące człowieka przekonanie, które buduje na słowach samego Jezusa. Jezus nie uważał się tylko za jednego wśród wielu innych założycieli religii. On uważał się za Syna Bożego i Objawiciela całej i pełnej prawdy. Jest to ogromne roszczenie. I jest ono prawdziwe. Jezus powiedział: „Jam jest droga i prawda, i życie” (Jan 14,6). A skoro Jezus ma rację, oznacza to, że powinniśmy traktować Go niezwykle poważnie.
Czy żyć bez religii? Wielu tak czyni albo usiłuje czynić. Niektórzy nawet sądzą, że im się szczęści. A może wcale tak nie czynią? Pewien badacz, cieszący się międzynarodową sławą, pisze: „Za jedną z najważniejszych zdobyczy nowoczesnych religijno-historycznych badań musimy uznać stwierdzenie, że wiarę w Boga można praktycznie spotkać u wszystkich ludów prymitywnych czy kulturalnych”. (Geo Widengren, „Świat religii”, wyd. 2, s. 54).
Wiara w Boga jest więc bliźniakiem człowieka. Można temu zaprzeczać, ale tak jest. I wcale niełatwo jest żyć bez tej wiary. Ci, którzy tego próbują, nieustannie wracają do pytania o Boga. Nie potrafią się od niego uwolnić.