- 95 tez
- O wolności chrześcijańskiej
- Postylla Domowa
- Kazanie na pierwszą niedzielę adwentową
- Kazanie na drugą niedzielę adwentową
- Kazanie na trzecią niedzielę adwentową
- Kazanie na czwartą niedzielę adwentową
- Kazanie na pierwsze święto Narodzenia Pańskiego
- Kazanie na wtóre święto Narodzenia Pańskiego
- Kazanie na niedzielę po Narodzeniu Pańskim
- Kazanie na Nowy Rok
- Kazanie na dzień Trzech Króli
- Kazanie na 1 niedzielę po Trzech Królach.
- Kazanie na drugą niedzielę po Trzech Królach
- Kazanie na trzecią niedzielę po Trzech Królach
- Kazanie na czwartą niedzielę po Trzech Królach
- Kazanie na piątą niedzielę po Trzech Królach
- Kazanie na niedzielę Starozapustną
- Kazanie na niedzielę Mięsopustną
- Kazanie na pierwszą niedzielę w Post, czyli Invocavit
- Kazanie na drugą niedzielę w Post, czyli Reminiscere
- Kazanie na trzecią niedzielę w Post, czyli Oculi
- Kazanie na czwartą niedzielę w Post, czyli Laetare
- Kazanie na piątą niedzielę w Post, czyli Judica
- Kazanie na szóstą niedzielę w Post, czyli Palmarum
- Kazanie na Wielki Piątek
- Kazanie na Wielkanoc
- Kazanie na pierwszą niedzielę po Wielkiejnocy
- Kazanie na drugą niedzielę po Wielkiejnocy
- Kazanie na trzecią niedzielę po Wielkiejnocy
- Kazanie na czwartą niedzielę po Wielkiejnocy
- Kazanie na piątą niedzielę po Wielkiejnocy
- Kazanie na Wniebowstąpienie Pańskie
- Kazanie na niedzielę po Wniebowstąpieniu
- Kazanie na Zielone Świątki
- Kazanie na Poniedziałek Świąteczny
- Kazanie na niedzielę św. Trójcy
- Kazanie na pierwszą niedzielę po św. Trójcy
- Kazanie na drugą niedzielę po św. Trójcy
- Kazanie na trzecią niedzielę po św. Trójcy
- Kazanie na czwartą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na piątą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na szóstą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na siódmą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na ósmą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dziewiątą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dziesiątą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na jedenastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dwunastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na trzynastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na czternastą niedzielę po Trójcy Św
- Kazanie na piętnastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na szesnastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na siedemnastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na 18. Niedzielę po Trójcy Świętej
- Kazanie na dziewiętnastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dwudziestą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dwudziestą pierwszą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dwudziestą drugą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dwudziestą trzecią niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dwudziestą czwartą niedzielę adwentową
- Kazanie na dwudziestą piątą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na Dzień Oczyszczenia Marii Panny.
- Dr Marcina Lutra krótkie napominanie małżonków
- Kazanie pogrzebne
- O niewolnej woli - De Servo Arbitro
- WSTĘP
- PEWNOŚĆ WIARY
- JASNOŚĆ PISMA ŚWIĘTEGO
- DOGMAT O NIEWOLNEJ WOLI A CHRZEŚCIJAŃSKA POBOŻNOŚĆ
- WYZNANIE I JEGO POWSZECHNE OBOWIĄZYWANIE
- DOKTRYNA I ŻYClE
- TAJEMNICA KOŚCIOŁA
- O WOLI LUDZKIEJ
- OBJAWIENIE
- (BÓG UKRYTY) DEUS ABSCONDITUS
- IDEA ZAPŁATY
- BÓG A ZŁO (TEODYCEA)
- ANTROPOLOGIA BIBLIJNA
- WSPÓŁPRACOWNICY BOŻY
- ZAKOŃCZENIE
- Kazanie na Poniedziałek Wielkanocny
Kazanie na drugą niedzielę po Trzech Królach
A dnia trzeciego było wesele w Kanie Galilejskiej, i była tam matka Jezusa. Wezwany też był Jezus i uczniowie jego na ono wesele. A gdy nie stało wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają. Rzekł jej Jezus: Co ja mam z tobą, niewiasto? Jeszcze nie przyszła godzina moja. Rzekła matka jego sługom: Cokolwiek wam rzecze, uczyńcie. I było tam sześć stągwi kamiennych, postawionych według oczyszczenia żydowskiego biorących w się każda dwa albo trzy wiadra. Rzekł im Jezus: Napełnijcie te stągwie wodą; i napełnili je aż do wierzchu. Tedy im rzekł: Zaczerpnijcie teraz i zanieście przełożonemu wesela. . I zanieśli. A gdy skosztował przełożony wesela onej wody, która się stała winem, (a nie wiedział skąd było; lecz słudzy wiedzieli, którzy wodę czerpali), zawołał ten przełożony wesela oblubieńca i rzekł mu: Każdy człowiek pierwej daje wino dobre, a gdy sobie podpiją, tedy podlejsze; a tyś to dobre wino zachował, aż do tego czasu. Tenci początek cudów uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej; i uwierzyli weń uczniowie jego. Ewangelia Jana 2, 1-11.
Tenci jest pierwszy cud, który Jezus, Pan nasz miły na świecie uczynił, a którym, jako Jan św. Wspomina, chciał uczniom swoim objawić chwałę swoją, aby się go z takich cudów uczyli poznawać, i aby go mieli za Syna Bożego i prawego Mesjasza, gdyż on może, czego żaden inny człowiek nie może, zwłaszcza stworzoną rzecz przemienić, i z wody uczynić wino. Tego tylko sam Bóg dokonać może, który jest Panem stworzenia; ludzie tego zaiste nie mogą. Przetoż ten cud osobliwie ku temu ma służyć, abyśmy się uczyli Jezusa, Pana naszego, prawie poznawać, i gdy nas niedostatek i potrzeba uciska, z ufnością do niego się uciekać, pomocy i łaski u niego szukać; ta nam pewnie czasu potrzebnego będzie dana. Tać jest najprzedniejsza rzecz w dzisiejszej ewangelii.
A ponieważ przy wszystkich cudach Chrystusowych taką naukę i pociechę znajdujemy, tedy chcemy osobliwie o tym mówić, iż Pan taki cud właśnie na weselu uczynił, aby nauka o małżeństwie też między chrześcijanami opowiadana była; albowiem od tego wiele zależy. Jako bowiem wiecie, stan małżeński był w papiestwie w wielkim pogardzeniu, i tylko stan panieński chwalono. Jak zaś Bóg bezżennych kapłanów pokarał, to dobrze wiemy, że im nie tylko chęć i miłość do stanu małżeńskiego była odjęta, ale że i miłość ku niewiastom zupełnie w nich wygasła. Zaiste wielki to cud, że ta bezbożna zgraja Sodomitów w zakładach i klasztorach papiestwa, już dla tego jednego grzechu, wynikającego z pogardy stanu małżeńskiego, nie jest już dawno piekielnym ogniem zapalona, i do głębi piekieł rzucona.
Abyśmy o stanie małżeńskim inaczej myśleli, i od niego nie uciekali ani nim nie pogardzili, jak papież, do tego służy nam ewangelia. Widzimy w niej, że Pan pierwszy swój cud uczynił na weselu w Kanie Galilejskiej, w ubogim, małym miasteczku, gdy mu było trzydzieści lat, i już od Jana był ochrzczony, i rozpoczął swój urząd kaznodziei. Według papieskiej świętobliwości i rozumu, lepiej by było Chrystusowi Panu przystało, gdyby to był przed tym uczynił, zanim w urząd duchowny wstąpił, i od Ducha Świętego na urząd kaznodziei był pomazany i powołany. Ale takowa rzecz to kosztowny i pożyteczny przykład, nie tylko przeciwko błędom papieża, które u nas, chwała Bogu! już są martwe i znikłe, ale też przeciwko przyszłym sektom i rotom, które to za wielką świętobliwość mają, iż stan małżeński i inne poczciwe obyczaje opuszczają, i na puszczę i pustynię biegną, gdzie lepsze i spokojniejsze dni mają, niżeli w małżeństwie, w którym się z żoną, z dziećmi, ze sługami, ze służebnicami, ze złymi sąsiadami swarzyć, łajać a nieraz i bić trzeba. Dlatego też stan małżeński można by nazwać kłopotliwym stanem, bowiem dosyć kłopotów i pracy, jeżeli chcesz z oka spuścić przyrodzenie, ustanowienie, błogosławieństwo i słowo Boże. Za to mnisi swój żywot nazwali świętym i doskonałym żywotem. Ale jak to widzimy, jest to w samej rzeczy żywot gnuśny, spokojny, dobry, przyjemny i epikurejski, gdyż wszystkiego dosyć mieli, a ubogich ludzi na świecie opuścili, którzy w pocie oblicza na swój chleb powszedni pracując, przecież tego imienia dostąpić nie mogą, że w błogosławionym i dobrym żyją stanie.
Chociaż tedy ten przykład, który nam tu Chrystus zostawił, jest znakomity i trafny, jednak u tych niepobożnych ludzi nic nie pomógł. Czytano go wprawdzie w kościołach, ale nikogo nie było, który by był przejrzał i powiedział: Gdyż to taka dobra rzecz na puszczę iść, albo do klasztoru biec, czemuż tedy Chrystus na wesele poszedł? Jeśli to taka zła rzecz w świecie i w małżeństwie żyć, .czemuż tedy Chrystus uczcił stan małżeński obecnością swoją i takowym cudem zacnym? Miałoby to swoje uprawnienia, gdyby takowy klasztorny, czy pustelniczy żywot na dwa albo trzy tygodnie, albo na rok lub dwa były postanowione. Ale przed małżeństwem nie tylko uciekać, ale się takowego na wieki wyrzec, to znaczy, stanem małżeńskim jak najbardziej pogardzać i takowego nie czcić, a zamiast niego, nie świętego stanu, ale pokoju i cichego żywota sobie szukać, przeciwko przykazaniu i ustanowieniu Bożemu.
Tu się tedy nauczcie, iż Pan Bóg nasz, sam czwarte przykazanie uczcił. Bo gdzie wesele, to jest, ojciec i matka są, tam też musi być gospodarstwo, tam też będzie żona i dzieci, służebnicy i służebnice, bydło, rola, rzemiosło i inne pożywienie. To wszystko wespół Chrystus Pan jako święty żywot i błogosławiony stan nam zaleca, abyśmy nim nie gardzili, ale go w uczciwości mieli i wielce sobie ważyli, jako on go w uczciwości miał. A przetoż ta ewangelia jest trafnym kazaniem dla młodych ludzi, aby się uczyli, jako Panu Bogu w domu i gospodarstwie służyć można, i nie trzeba nic osobliwego poczynać. Bo każdy gospodarz i ojciec, który domem swym w bojaźni Bożej rządzi, dziatki i czeladź swoją ku bojaźni Bożej i poznaniu jego, ku karności i poczciwości przywodzi, ten zaiste jest w błogosławionym i świętym stanie. Także też i niewiasta, która dziatki opatrza jedzeniem i piciem, omywaniem i myciem, tej nie potrzeba, aby o święty i błogosławiony stan dbała. Również służebnik i służebnica w domu, kiedy to czynią, co im pan i pani każą, tedy Bogu służą; a jeśli tylko w Pana Jezusa wierzą, tedy się to daleko lepiej Panu Bogu podoba, chociażby tylko izbę zamiatali, albo buty czyścili, niż wszystkie mnichów posty, msze i cokolwiek tylko za ta wielką i zacną służbę Bożą sobie poczytują. A przetoż takim gospodarskim żywotem w małżeńskim stanie żadnym sposobem nie mamy gardzić, ani go, jako mnisi bluźnili, nie uważać za świecki, niebłogosławiony stan. Bo tu widzimy, iż Chrystus Pan sam na wesele szedł. Obecnością swoją uczcił nie tylko wesele, ale stan małżeński. Aby tenże w uczciwości miano, chce Pan Bóg, jako czwarte przykazanie, które na drugiej tablicy jest najpierwsze, jawnie okazuje. Jeśli tedy jesteś ojcem albo matką, zostańże w takowym stanie, a wiedz, iż Pan Bóg się w tym kocha, gdy to czynisz, co w swym stanie czynić powinieneś. Jeśli jesteś służebnikiem albo służebnicą, tedy wiedz, że stan twój Panu Bogu się podoba. Bo Bóg sam stan małżeński pobłogosławił i uczcił, uczcił wesele swoją obecnością i pierwszym cudem, gdy już był kaznodzieją. Mógłby ci powiedzieć: Nie przyjdę, będę swego kaznodziejstwa pilnował; świecka to sprawa; mnie duchowny urząd jest polecony, według tego muszę się sprawować. Ale on, chociaż najwyższy biskup, tym urzędem, który mu osobliwie był polecony, nie dał się w błąd wprowadzić, nie wzgardził weselem, które jest początkiem gospodarstwa. Owszem uczcił i pochwalił uczynki takiego stanu, aby każdy do niego był ochotny, i mówił: Gdyż mnie Pan Bóg na to postanowił, abym jako służebnik albo służebnica, jako dziecię, jako małżonek, jako gospodyni małżeńskiemu stanu i gospodarstwu służyła, tedy to chętnie czynić, i Panu Bogu mojemu w takowym stanie z radością chcę służyć. Widzę bowiem, iż największy kaznodzieja, mój Pan i Bóg, Chrystus Jezus, sam na wesele przyszedł, nie tylko aby ten stan uczcił, ale też aby to stanowi temu ku wspomożeniu i zachowaniu było.
Takowa nauka potrzebna była przeciwko kacerzom i papieżowi, i dzisiejszego dnia jeszcze jest potrzebna przeciwko obłędliwym duchom, jako nowochrzczeńcy i tym podobni, którzy mówią: Do niczego to, małżeństwo i gospodarstwo, w którym się różnie dzieje; to czeladź jest niewierna, to z sąsiadami swarzyć się trzeba, to znów jaka inna stanie się zła przygoda z żoną, z dziećmi, z sąsiadami. Jakże tedy przy takich niepokojach, którym nigdy w małżeńskim stanie miary ani końca nie ma, o Panu Bogu myśleć i Bogu służyć można? Ja tego ani widzieć nie chcę, wolę iść do klasztoru, gdzie od takich niepokojów jestem wolny itd. A tak w imię diabła poszli jeden do tego, inny do owego zakonu i stanu. Na to trzeba uważać, aby takowi szaleni duchowie znów nie przyszli. Bo tu jasno stoi napisane, iż Chrystus Pan sam, gdy na wesele przyszedł, oblubieńca od oblubienicy nie rozłączył, lecz pospołu ich zostawił, i sam ku temu dopomógł, aby się wesele jak najuczciwiej odbyło. Takim pięknym przykładem naucza nas, iż się to jemu podoba, gdy kto w gospodarstwie wiernie pomaga i służy. Bo chociażby się tam jaki niedostatek znalazł, niechaj cię to od niego nie odstraszy; na to tylko patrz, abyś Chrystusa Pana przy sobie miał a niepobożnym nie był; tedyć on z wody wino uczyni i stan twój pobłogosławi, iż wszystkiego dosyć mieć będziesz, i nareszcie się wszystko znajdzie, czego potrzebujesz, chociaż też czasem czegokolwiek nie dostanie i cokolwiek nieprzyjemnego przypadnie.
Wiemy to z doświadczenia. Gdy mąż z żoną nadobnie i chrześcijańskim obyczajem z sobą mieszkają, tedy ich Pan Bóg tak obficie żywi, iż więcej zarobią, niżeli się spodziewać śmieli. I ja myślę, iż nie masz żadnego rzemieślnika, jeżeli tylko roboty swojej pilnuje i jest bogobojnym, któryby uwierzył, iż się może utrzymać tym, co przez cały rok zarobi, gdyby mu te pieniądze na raz na stół wysypano. Ale w tym jest potajemne błogosławieństwo Boże, iż dziś zarobisz grosz, jutro drugi, i tak się jakoś wspomożesz, że przy tym Boskie błogosławieństwo uznać i obaczyć musisz. Tak tedy aż do dzisiejszego dnia Pan nasz miły, Jezus Chrystus w moim i twoim domu (jeśli tylko pobożnymi i dobrymi jesteśmy i ufność naszą w nim pokładamy) z wody wini czyni. Owszem, czyni także, iż z jednej sztuki chleba musi się stać dziesięć, a jedna suknia musi tak długo trwać, jako gzie indziej trzy. Tak iż dla takiego doświadczenia, gdybyśmy tylko oczy otworzyć chcieli, moglibyśmy rzec: Panie wszystkie sprawy gospodarstwa naszego twoje są, tobie nimi służymy; boś ty je uczcił i samże jeszcze je czcisz błogosławieństwem twoim. A dla tego też i ja nie będę nimi gardził, ale pilnie się do nich według stanu mego dołożę.
Osobliwie wspomina ewangelista, iż też matka Jezusowa tam była. Ta podobno była miasto matki oblubienicy na weselu. Starała się bowiem o to, jakoby jej na tym bardzo wiele zależało, gdyż niedostatek widziała. Boć zdaje się, ubogie to tam było wesele, na którym chleba i wina nie dostawało. Tu też zasię sobie rozważ, gdyby się Panu Bogu stan małżeński nie podobał, azażby był Pan Jezus nie rzekł do niej: Ej miła matko, tyś tak wielkiego, znakomitego stanu, tyś jedna tylko panną między wszystkimi niewiastami, i matką syna Bożego, przetoż tylko kościoła i służby Bożej pilnować miała, a ty się tu wdajesz w takową pracę, jakoby to wesele dobrze odprawić? I zaprawdę śmieszna to rzecz, że się święta matka do takich pospolitych rzeczy ma wdawać, że ma na weselu być służebnicą, i ludziom ważyć, gotować i w innych rzeczach służyć. Ale to się wszystko dlatego dzieje, jakom to częstokroć wspominał, abyśmy się nauczyli dobrze poznawać ten stan, który Chrystus Pan i Panna Maria tak bardzo uczcili.
A przecież takowy przykład nie pomógł nic w papiestwie, ani też u nieposłusznej i niewiernej czeladzi pomaga. Nikt bowiem temu wierzyć, ani tego za prawdę uważać nie chce, aby tym miał Panu Bogu służyć, gdy w domu wiernie i pilnie służy. Bo gdyby wierzono temu, tedy słudzy i służebnice, dziatki i czeladź, byliby ochotnymi i skłonnymi ku wszelkiej robocie, i uczyniliby sobie ze swojej służby prawdziwy raj, mówiąc: Ku upodobaniu panu mojemu i pani mojej rad uczynię albo zaniecham, co oni chcą. Chociaż mi też niekiedy wołają, cóż to szkodzi, kiedy tylko wiem, iż stan mój jest Panu Bogu wdzięczną służbą i przyjemny mu jest żywot mój. Albowiem Odkupiciel mój, Chrystus Pan sam, na wesele poszedł, i to wesele obecnością swoją i posługami matki swojej Marii uczcił. Czyżbym ja też takowemu stanowi ku czci i posłudze nie miał rad niejedno uczynić i znieść? Ale takowych małżonków i sług bardzo mało się znajdzie. Większa część jest zatwardziałą, tak iż chociaż tę historię słyszą, przecież tego sobie nie rozmyślą, ani u siebie nie rozważą, że w domu mogą Panu Bogu najlepiej służyć, lepiej niż którakolwiek mniszka, albo mnich w klasztorze, choćby też tam i najsurowszy żywot wiedli. Ale nikt tego do serca nie bierze, nikt temu nie wierzy. Dlatego się też wszystko ze złą wolą i niechęcią dzieje, i niepodobną jest rzeczą, aby szczęście i błogosławieństwo Boże przy takowej niechętnej czeladzi być mogło.
Azażby dobra i bogobojna dziewka, która warzyć i inne roboty domowe czynić musi, nie miała się tym przykładem Panny Marii cieszyć i z niego się radować, mówiąc: iż ważyć i inne roboty czynić muszę, toć takowa też była Panny Marii posługa na weselu; ta też pracowała i starała się, aby wszystkie rzeczy dobrze były odprawione itd. Aczkolwiek to mała sprawa, co ja w domu czynię i żadnej powagi w sobie nie ma, tedy to jednak Panu Bogu ku czci czynię, który przykazał i chce, abym takowe posłuszeństwo z pilnością wykonywała, i wiem, iż to się jemu podoba, gdy to czynię. Niechaj świat takowe posłuszeństwo ma, za co chce; ci jednak, którzy chrześcijanami chcą być, niechaj je sobie mają za wielką i prawdziwą służbę Bożą, i niechaj je chętnie wykonują. Tak by każda dziewka i parobek w domu w stanie swoim i przy pracy swojej mogli mieć radość, wykonać Bogu przyjemny uczynek i mówić: Dziękuję tobie, Panie Boże, iżeś mnie do tej służby postawił, gdyż wiem, iż w niej służę tobie więcej, niż wszyscy mnisi i mniszki, którzy do swej służby żadnego nie mają rozkazu. Ale ja mam rozkaz Boży w czwartym przykazaniu, iż ojca i matkę czcić, gospodarzowi i gospodyni z wszelką pilnością i wiernością służyć, i w gospodarstwie mam pomagać; przetoż z chęcią i przychylnością uczynię. Ktoby się tak sprawował, ten wszystko, co ma czynić, czyniłby z radością i weselem, i tu już byłby jakby w raju; nadto Pan, bóg nasz, teżby w tym miał upodobanie, z wszystkimi aniołami swymi. Niemniej gospodarz i gospodyni, takową wierna i chętną służbę obficie by wynagrodzili. Bo wierna i dobra czeladź wszędy bywa wielce poważana. Ale tego żaden czynić nie chce, i każdy w tym rychlej widzi służbą Bożą, gdy do klasztoru bieży, niźliby gospodarzowi i gospodyni pilnie przy gospodarstwie służył. Gdy zaś tak czwarte przykazanie Boże nogami podeptali i stanem małżeńskim wzgardzili, tedy Pan Bóg dobrze uczynił, iż ich mnichami i mniszkami się stać i do takowego stanu przyjść dopuścił, w którym się sami dręczyli i największe nieposłuszeństwo przeciw Bogu popełnili, ponieważ on im tego żadną miarą nie przykazał, ani nie polecił. Przetoż się z tego przykładu dobrze nauczmy, aby każdy dobrowolnie i rad służył, i pomagał ku temu stanowi, który Pan Bóg nasz sam postanowił, wysoce uczcił, i studnią i źródłem wszystkich innych stanów na świecie uczynił. Bo gospodarstwo czyli stan małżeński wszystkich królów i książąt utrzymuje, nie tylko dlatego, iż królowie i książęta ze stanu małżeńskiego pochodzą, ale ponieważby ani ludzi ani czynszów nie mieli, gdyby nie było małżonków i rodzin. Albowiem gospodarz musi to zarobić, czym się wszystkie stany na świecie, od najwyższego aż do najniższego utrzymują. Toć byśmy mieli uznać, i chetnie ten stan czcić i wspomagać. Każdy małżonek i służący powinien mówić: Panie, tak się tobie podoba, tyś sam był w Kanie Galilejskiej na weselu, i twoja matka, błogosławiona między niewiastami, to właśnie na weselu czyniła, co ja teraz w domu i służbie pana mego czynię. Jeżeli się ona takiej podłej pracy nie wstydziła, ale sama dobrowolnie się jej podjęła; czemuż bym tedy ja nędzny i mizerny człowiek miał być lepszym i takowej pracy miał się wstydzić.
Osobliwie zaś małżonkowie tę pociechę tu mają, jeżeli tylko dobrymi i bogobojnymi są, iż ich Pan Bóg nie chce opuścić, ale błogosławieństwem swoim im rad chce do pomocy być, i wszelki niedostatek od nich oddalić, jako tu uczynił. Boć to inaczej być nie może, małżonkowie muszą mieć wiele kłopotu, czy to z pożywieniem czy z innymi rzeczami. Ale jeśli Chrystusa na weselu mają, to jest, jeśli bogobojni są w małżeństwie, i w wierze go wzywają, tedy ich błogosławieństwo i wspomożenie nie minie. Tego się dziś nauczcie i to wiedzcie, bo dlatego to wam każemy, abyście tym chętniej trwali w posługiwaniu, które się odnosi do gospodarstwa, małżeńskiego stanu i domowego życia, i byście się zwieść nie dali tym, którzy przychodzą i mówią: gospodarstwo, małżeństwo, to są świeckie rzeczy; kto chce Panu Bogu służyć, musi coś innego zacząć, tak aby mu to było przykre i bolało go.
Tak teraz nowochrzczeńcy, ci zaślepieńcy czynią, uciekają od żon i dzieci, i to jako wielki krzyż i świętobliwość wysławiają, iż to rzecz przykra i bolesna. Ale to jest wielkie kłamstwo u tych łotrów. Dlaczego? Bo to nie jest przykro ani nie boli, co kto sam postanowi i na się włoży. Tamto daleko więcej obciąża i boli; przetoż się tego boją, iż przy żonie i dzieciach zostać, od czeladzi i złych sąsiadów wiele cierpieć trzeba; w tym każdy powiązany jest więcej niż dwudziestoma powrozami. Do takich więzów te złośliwe łotry się uwalniają, i żyją po swej woli. Toć zaiste nie jest ciężko ani przykro. Ale to jest przykre, żeś według przykazania Bożego przywiązany do żony książęcia, sąsiadów, sług, gdzie z wszystkich stron masz aż zanadto do czynienia, abyś chrześcijańską miłość i cierpliwość okazał. Bo tu musisz słyszeć, widzieć, cierpieć, czego byś raczej nie chciał; przecież musisz zostać i od tego nie uciekać, i mówić: Już to wszystko rad uczynię i będę cierpiał, bo wiem, iż Pan Bóg przy takowym gospodarstwie chce być z łaską swoją. I owszem serdecznie Panu Bogu dziękuję, który mnie w ten błogosławiony i jemu przyjemny stan postawić raczył. Będzie mi czego niedostawało, tedy mi on pomóc może. Okazał już to na tym weselu, iż to rad i z chęcią chcę uczynić.
Tego się z dzisiejszej ewangelii nauczyć i Pana Boga o łaskę jego prosić macie, abyśmy to zachowali, i tak po chrześcijańsku w naszym stanie sprawować się mogli. Amen.