Niedziela Przedpostna (Estomihi – Bądź mi skałą obronną! Ps 31,36)

W natłoku codziennych spraw łatwo stracić z oczu to, co naprawdę jest w życiu ważne. Pędzimy od jednego zadania do drugiego, staramy się zaspokoić wszelkie oczekiwania tego świata. Dom, rodzina, praca to wszystko wymaga naszej uważności i zaangażowania. Bardzo dużo czasu i energii tracimy na zamartwianie się rzeczami, na które nie mamy wpływu, samodzielnie szukamy rozwiązań wierząc w moc swojej sprawczości. Zatrzymajmy się na chwilę i pochylmy nad tekstem Ewangelii Łukasza 10:38-42. Opisaną tu sytuację dwóch kobiet Marii i Marty na pewno znasz z autopsji ze swojego życia, która z nich jest ci bliższa? Oto ta historia:

38 W dalszej ich podróży przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu 39 Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. 40 Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła». 41 A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, 42 a potrzeba <mało albo> tylko jednego Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona».

W tym fragmencie znajdujemy głęboką refleksję na temat większej wartości bycia nad działaniem, na temat pokoju, który pochodzi z życia w Bożej obecności i na temat przemieniającej mocy Jego bliskości. Czy jesteśmy gotowi na przemianę? Czy jesteśmy gotowi doświadczyć pełni Jego obecności? Przekonajmy się razem.

I. Priorytet obecności nad aktywnością.

W zgiełku naszego życia często znajdujemy się w wirze obowiązków. Jesteśmy tak skupieni na wykonywaniu zadań, na spełnianiu oczekiwań, na odhaczaniu pozycji na liście rzeczy do zrobienia, że ​​zapominamy o zatrzymaniu się. Zapominamy o tym, żeby być w bezruchu. Zapominamy po prostu być.

W takiej sytuacji znalazła się Marta. Była tak pochłonięta swoimi obowiązkami, tak zajęta swoimi zadaniami, że przegapiła okazję, by być w obecności Jezusa. Była w tym samym pokoju co Syn Boży, ale była zbyt zajęta, by naprawdę z Nim być. Była fizycznie obecna, ale jej umysł i serce były gdzie indziej.

Z drugiej strony Maria, która postanowiła usiąść u stóp Jezusa. Była obecna przy Jezusie mentalnie, duchowo i emocjonalnie, słuchała i uczyła się. Nie martwiła się tym, że trzeba coś zrobić. Nie przejmowała się tym, co pomyślą inni, że nie pomaga Marcie. Nie rozpraszały jej wymagania świata bo wiedziała z czym i Kim ma do czynienia. Była w pełni obecna, w pełni zaangażowana, w pełni dostrojona do słów Jezusa. Z całych sił uchwyciła się tego co wykracza poza rzeczywistość i codzienność.

Zapytam raz jeszcze: do której z tych kobiet jest ci bliżej? Czy potrafiłbyś/potrafiłabyś odciąć się od swoich przekonań, od tego co wpajano ci do głowy przez całe życie i bez poczucia winy usiąść u stóp Pana i zatopic się w Jego obecności? Niestety często jesteśmy tak skupieni na działaniu, że zapominamy zwyczajnie  być. Jesteśmy tak pochłonięci życiem, że tracimy piękno obecnej chwili, radość z bycia w obecności Boga. Narzekamy, że Bóg jest tak odległy i nic Go nie obchodzimy a to my uciekliśmy od Niego i nie mamy nawet czasu, żeby pomyśleć o powrocie.

Jak więc przenieść naszą uwagę z działania na obecność? Jak wyhamować, zatrzymać się i pozbierać myśli, jak nauczyć się być w ciszy, być w chwili obecnej, tu i teraz? Musimy zacząć to od świadomej decyzji wymagającej konsekwencji w praktykowaniu, ale jest to zadanie warte podjęcia ponieważ w obecności Boga znajdujemy pokój, radość i miłość. W obecności Boga znajdujemy siebie. Więc podejmijmy dziś świadomą decyzję. Wybierzmy bycie obecnymi, bycie w ciszy, wybierzmy słuchanie i naukę.  W Jego obecności znajdujemy wszystko, czego potrzebujemy, wszystko czym jesteśmy. I kiedy dokonujemy tego wyboru, pamiętajmy słowa Jezusa do Marty: „Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele rzeczy, a przecież niewiele potrzeba — albo tylko jedną. Maria obrała to, co lepsze, i to nie będzie jej odebrane”.

II. Doświadczanie mocy Jego obecności.

Percepcja mocy Jego obecności jest kluczowym aspektem naszej relacji z Chrystusem. To tutaj naprawdę zaczynamy rozumieć przemieniającą naturę Jego obecności w naszym życiu. Moc Jego obecności nie polega tylko na dobrym samopoczuciu lub duchowym uniesieniu. Chodzi o codzienną, głęboką, zmieniającą życie relację z Tym, który nas stworzył, kocha i oddał za nas swoje życie.

 A.W. Tozer, pastor i pisarz chrześcijański, wspaniale to uchwycił w słowach: „Najważniejszą rzeczą w człowieku nie jest to, co robi, ale to, kim się staje w obecności Boga”. To potężne przypomnienie, że nasza wartość nie pochodzi z tego, co robimy, co osiągamy, ale z tego jak Chrystus potrafi nas zmieniać i nadać nowy sens naszemu życiu.

Pozwólmy, aby Jego obecność nas przemieniła, przypomniała nam o naszej prawdziwej tożsamości, otoczyła nas Jego miłością i wzmocniła nas, abyśmy żyli życiem, do którego nas powołał. Naprawdę Go poznajmy, doświadczmy i pozwólmy Mu się zmieniać. Pamiętajmy, że miłość Boga do nas jest niezmienna i wieczna. On nie oczekuje od nas doskonałości, prosi o naszą obecność. Nie żąda poświęceń i wyrzeczeń, pragnie naszych serc. Pan nie jest odległy ani oderwany od tego świata. Jest tutaj, z nami, zapraszając nas, abyśmy usiedli u Jego stóp, uczyli się od Niego, abyśmy zostali przemienieni przez Jego miłość.

A teraz, niech łaska naszego Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i społeczność Ducha Świętego będą z nami wszystkimi, teraz i na wieki. Amen. 

bp Marcin Makula