Niedziela Wieczności
I zobaczyłem nowe niebo i nową ziemię. Pierwsze niebo bowiem i pierwsza ziemia przeminęły, i nie ma już morza. (2) I zobaczyłem miasto święte, Nowe Jeruzalem, które zstępuje z nieba od Boga, przygotowane jak panna młoda, przystrojona dla swojego męża. (3) I usłyszałem donośny głos od tronu, jak mówił: Oto miejsce przebywania Boga z ludźmi, i będzie mieszkał z nimi. Oni będą Jego ludem, a On, ich Bóg, będzie Bogiem z nimi. (4) I otrze wszelką łzę z ich oczu, i śmierci już nie będzie ani żałoby, ani krzyku, ani bólu już nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły. (5) A Ten, który siedzi na tronie, powiedział: Oto wszystko czynię nowe. I mówi: Zapisz to, bo te słowa są wiarygodne i prawdziwe. (6) I powiedział do mnie: Stało się. Ja jestem Alfa i Omega, Początek i Koniec. Ja temu, który pragnie, dam pić darmo ze źródła wody życia. (7) Zwycięzca to odziedziczy i będę dla niego Bogiem, a on będzie Moim synem.
Obj 21,1-7
Entropia – to pewna wielkość w fizyce oznaczająca stopień nieuporządkowania układu. Zgodnie z drugą zasadą termodynamiki jeżeli nie ma czynników zewnętrznych to entropia zawsze rośnie. W praktyce oznacza to, że wszystko w świecie pozostawione sobie z czasem ulega rozkładowi i rozpadowi. Widzimy to doskonale wokół nas. Świat zmierza ku rozpadowi. Wszystko niszczeje, rzeczy materialne podlegają procesom gnicia, rdzewienia, wietrzenia, rozsypują się, niszczą, tracą swój pierwotny kształt. Trzeba je odnawiać.
Niestety ludzka próba ingerencji wcale nie zmienia tej sytuacji, a w wielu przypadkach tylko przyspiesza ten proces. Gdy obserwujemy naszą planetę, to widzimy, że działalność człowieka przynosi często więcej szkół, niż pożytku – zmiany klimatyczne, gwałtowne zjawiska w przyrodzie i coraz większy chaos.
Proces niszczenia dotyczy także każdego z nas, ludzi. Początkowo co prawda rośniemy, nabieramy sił i się rozwijamy, ale potem nieuchronnie się starzejemy. Nasze ciało dotykają choroby, tracimy siły i w końcu dosiąga nas śmierć. To jest fakt przed którym nie da się uciec. Próbujemy to opóźniać, leczymy się, pielęgnujemy ciało, dbamy o swój wygląd, ale to tylko działa na chwilę. Wszyscy zmierzamy ku śmierci.
Ostatnia niedziela Roku Kościelnego, Niedziela Wieczności przypomina nam tą dosyć ponurą, zdawałoby się prawdę. Czy jednak oznacza to, że przyszłość rysuje się przed nami tylko w ciemnych barwach i będzie już tylko gorzej?
Nie! Na szczęście jest ingerencja. Nie nasza ludzka, bo ona wcale wiele nie pomaga, ale Kogoś kto jest ponad tym wszystkim.
Pan Bóg już w Starym Testamencie przez proroka Izajasza zapowiada: Oto ja stwarzam nowe niebo i nową ziemię (Iz 65,17). A w ostatniej księdze Biblii apostoł Jan widzi urzeczywistnienie tej zapowiedzi. Apokalipsa jest tajemniczą księgą, pełną symboli i obrazów, których nie rozumiemy. Ale to co niezwykłe w tej księdze to fakt, że apostoł Jan pod koniec swojego życia na wyspie Patmos otrzymał niezwykłą wizję. Prorocy starotestamentowi często przekazywali to co usłyszeli (doszło mnie słowo Pana tej treści..). Prorok Jan nie tylko usłyszał, ale zostało mu objawione, pokazane to co ma się stać.
W tej księdze 44 razy pada stwierdzenie „I zobaczyłem (widziałem)”. W ostatnich dwóch rozdziałach Jan miał okazję zobaczyć koniec naszej znanej rzeczywistości. Nieraz dosyć mocno koncentrujemy się nad tym jak to się stanie i kiedy to się stanie. Próbujemy interpretować poszczególne proroctwa, dopasowywać je do zmieniającej się rzeczywistości i bieżących wydarzeń w świecie. Ale najistotniejszy jest koniec, to co będzie.
I zobaczyłem nowe niebo i nową ziemię. Pan Bóg już w proroctwie Izajasza nie obiecuje, że trochę poprawi, ulepszy, dopracuje ten świat, ale stworzy nowe.
Dlaczego jest potrzebne nowe?
Bóg stworzył niebo i ziemię na początku doskonałe. Widział, że to było bardzo dobre, jednak z powodu naszego nieposłuszeństwa wszedł grzech i zepsucie. Teraz żyjemy w tym świecie, gdzie entropia stale rośnie, gdzie daleko do doskonałości.
Dlatego Bóg stworzy nowe. Nowe niebo i nową ziemię, miasto święte, nowe Jeruzalem, gdzie sam Bóg będzie mieszkał ze swoim ludem, gdzie otrze każdą łzę, gdzie nie będzie smutku i śmierci. Cóż za pocieszający fragment!
W obliczu chwiejącego się świata, upadających systemów, ludzkich tragedii, niepewnej przyszłości i towarzyszących temu wątpliwościach i kryzysach wiary oto pojawia się niezwykła nadzieja.
To nie jest tylko jakaś opcja, możliwość, prawdopodobieństwo, czy szansa. Ona nie zależy od tego, czy będziemy wystarczająco dobrzy, czy zasłużymy na to. Nie jest obarczona ryzykiem, że może Bóg się rozmyśli.
Jan składa świadectwo – Zobaczyłem! Widziałem. I na koniec, żeby jeszcze dobitniej podkreślić pewność tej wizji, Ten, który siedzi na Tronie w niebie, uwielbiony Zbawiciel mówi: Zapisz to! Koniecznie zadbaj o to, żeby to się znalazło w tej księdze i było przekazywane. Słowa te są pewne i prawdziwe.
Bóg nigdy nie przegrywa, bywa atakowany, ludzie sprzeciwiają mu się, olewają go. Ale ostateczne zwycięstwo nie podlega żadnej wątpliwości.
Zwycięzca to odziedziczy pisze apostoł Jan. Nie zwycięzca w oczach tego świata, nie ktoś kto stał się sławny, zdobył majątek, nie ktoś kto dał się porwać nurtowi czasów, kto upodobnił się do świata, kto żyje jego standardami, ale Boży zwycięzca, usprawiedliwiony krwią Chrystusa, który walczy o prawdę, naśladuje Chrystusa, jest przez niego usprawiedliwiony. Taki zwycięzca odziedziczy całą tą wspaniałą wizję.
Amen.
ks. Marcin Podżorski