- 95 tez
- O wolności chrześcijańskiej
- Postylla Domowa
- Kazanie na pierwszą niedzielę adwentową
- Kazanie na drugą niedzielę adwentową
- Kazanie na trzecią niedzielę adwentową
- Kazanie na czwartą niedzielę adwentową
- Kazanie na pierwsze święto Narodzenia Pańskiego
- Kazanie na wtóre święto Narodzenia Pańskiego
- Kazanie na niedzielę po Narodzeniu Pańskim
- Kazanie na Nowy Rok
- Kazanie na dzień Trzech Króli
- Kazanie na 1 niedzielę po Trzech Królach.
- Kazanie na drugą niedzielę po Trzech Królach
- Kazanie na trzecią niedzielę po Trzech Królach
- Kazanie na czwartą niedzielę po Trzech Królach
- Kazanie na piątą niedzielę po Trzech Królach
- Kazanie na niedzielę Starozapustną
- Kazanie na niedzielę Mięsopustną
- Kazanie na pierwszą niedzielę w Post, czyli Invocavit
- Kazanie na drugą niedzielę w Post, czyli Reminiscere
- Kazanie na trzecią niedzielę w Post, czyli Oculi
- Kazanie na czwartą niedzielę w Post, czyli Laetare
- Kazanie na piątą niedzielę w Post, czyli Judica
- Kazanie na szóstą niedzielę w Post, czyli Palmarum
- Kazanie na Wielki Piątek
- Kazanie na Wielkanoc
- Kazanie na pierwszą niedzielę po Wielkiejnocy
- Kazanie na drugą niedzielę po Wielkiejnocy
- Kazanie na trzecią niedzielę po Wielkiejnocy
- Kazanie na czwartą niedzielę po Wielkiejnocy
- Kazanie na piątą niedzielę po Wielkiejnocy
- Kazanie na Wniebowstąpienie Pańskie
- Kazanie na niedzielę po Wniebowstąpieniu
- Kazanie na Zielone Świątki
- Kazanie na Poniedziałek Świąteczny
- Kazanie na niedzielę św. Trójcy
- Kazanie na pierwszą niedzielę po św. Trójcy
- Kazanie na drugą niedzielę po św. Trójcy
- Kazanie na trzecią niedzielę po św. Trójcy
- Kazanie na czwartą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na piątą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na szóstą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na siódmą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na ósmą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dziewiątą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dziesiątą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na jedenastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dwunastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na trzynastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na czternastą niedzielę po Trójcy Św
- Kazanie na piętnastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na szesnastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na siedemnastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na 18. Niedzielę po Trójcy Świętej
- Kazanie na dziewiętnastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dwudziestą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dwudziestą pierwszą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dwudziestą drugą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dwudziestą trzecią niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dwudziestą czwartą niedzielę adwentową
- Kazanie na dwudziestą piątą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na Dzień Oczyszczenia Marii Panny.
- Dr Marcina Lutra krótkie napominanie małżonków
- Kazanie pogrzebne
- O niewolnej woli - De Servo Arbitro
- WSTĘP
- PEWNOŚĆ WIARY
- JASNOŚĆ PISMA ŚWIĘTEGO
- DOGMAT O NIEWOLNEJ WOLI A CHRZEŚCIJAŃSKA POBOŻNOŚĆ
- WYZNANIE I JEGO POWSZECHNE OBOWIĄZYWANIE
- DOKTRYNA I ŻYClE
- TAJEMNICA KOŚCIOŁA
- O WOLI LUDZKIEJ
- OBJAWIENIE
- (BÓG UKRYTY) DEUS ABSCONDITUS
- IDEA ZAPŁATY
- BÓG A ZŁO (TEODYCEA)
- ANTROPOLOGIA BIBLIJNA
- WSPÓŁPRACOWNICY BOŻY
- ZAKOŃCZENIE
- Kazanie na Poniedziałek Wielkanocny
OBJAWIENIE
Przejdźmy teraz do wypowiedzi Jezusa, syna Syracha i także porównajmy z nim ów pierwszy prawdopodobny pogląd. Pogląd ten opiewa, że wolna wola nie może chcieć tego, co dobre. Zostaje zaś ta wypowiedż Syracydy przytoczona celem udowodnienia, że wolna wola jest czymś i coś może. Lecz coś innego ustala pogląd, który Syracyda ma potwierdzić, a Syracyda zostaje przytoczony, aby coś innego zostało potwierdzone, tak jakby ktoś, chcąc udowodnić, że Chrystus jest Mesjaszem, przytoczył wypowiedź stwierdzającą, że Piłat był starostą Syrii, lub coś innego, co z tą sprawą nie ma nic wspólnego. Także i tutaj wolna wola jest potraktowana jako coś dowiedzionego, by pominąć milczeniem to, co już powyżej wyłożyłem, że nie jest jasno i wyraźnie powiedziane lub dowiedzione, czym wolna wola jest, co może. Lecz jest rzeczą słuszną, aby całą tę wypowiedź gruntownie przebadać.
Po pierwsze, wypowiedź ta brzmi: „Bóg stworzył człowieka na początku”. Tutaj mówi o stworzeniu człowieka, lecz nic jeszcze nie mówi o wolnej woli lub o przykazaniach. Następnie mówi: „I pozostawił go w mocy woli jego”. Co to znaczy ? Czy tutaj mowa o ustanowieniu wolnej woli ? Przecież tutaj nie ma nawet wzmianki o przykazaniach, dla których postuluje się wolną wolę, a o tym nic się nie czyta w opowiadaniu o stworzeniu człowieka. Jeżeli więc te słowa „moc wolnej woli” coś oznaczają, to oznaczają raczej to, co powiada Genesis w r.1 i 2, że „człowiek został ustanowiony panem rzeczy, by nad nimi w sposób wolny panował”, jak mówi Mojżesz: „Uczyńmy człowieka, który będzie panował nad rybami morskimi” (Gen. r.l,w.26). I nic innego tymi słowy nie można udowodnić. Tam bowiem mógł człowiek w poddanych sobie sprawach działać według własnej woli. Zresztą zaś zwie to „radą” (=wolą) człowieka, ponieważ jest to zgoła coś innego niż wola (rada) Boga. Po tych słowach zaś, gdy już powiedział, że człowiek w ten (672) sposób został stworzony i pozostawiony mocy swej woli, ciągnie dalej: „Dodał polecenia i przykazania swoje”. Do czego dodał ? Bez wątpienia do „rady i woli człowieka” i jako dodatek do owego ustanowienia panowania człowieka nad innymi rzeczami. A przez te przykazania odjął człowiekowi panowanie nad jedną częścią rzeczy, np. nad drzewem znajomości dobrego i złego, i raczej chciał, by nie był wolny. Gdy zaś dodał przykazania, doszedł wtedy do woli człowieka względem Boga i do tych rzeczy, które do Boga należą: „Jeżeli byś chciał przestrzegać przykazań, to i one ciebie zachowają” itd.
Od tego więc miejsca: „Jeżeli byś chciał…” zaczyna się zagadnienie wolnej woli, tak iż dzięki Syracydzie dowiadujemy się, że człowiek jest rozdzielony między dwa władztwa. W jednym porusza się według własnej woli i rady, niezależnie od przykazań i poleceń Bożych, mianowicie w rzeczach od siebie niższych. Tutaj on włada i jest panem, jako pozostawiony w mocy swej rady (woli). Nie dlatego, że Bóg go pozostawił samemu sobie, by z nim nie współdziałać we wszystkim, lecz dlatego, że udzielił mu swobodnego korzystania z rzeczy według własnej woli i nie ograniczył go przez żadne ustawy lub przepisy. Chciałoby się po prostu rzec przez porównanie: Ewangelia pozostawiła nas w mocy naszej rady (=woli), byśmy nad rzeczami panowali i z nich korzystali, jak chcemy. Atoli Mojżesz i papież nie zostawili nas przy tej radzie (woli), lecz ustawami nas powściągnęli i swojej raczej woli poddali. W drugim władztwie zaś człowiek nie jest pozostawiony w mocy swej woli (rady), lecz porusza się i jest prowadzony przez wolę i radę Bożą, tak, iż – jak w swoim władztwie porusza się według swojej woli niezależnie od przykazań kogoś drugiego – tak w władztwie Bożym porusza się według przykazań innego i niezależnie od swojej woli. I to jest to, o czym powiada Syracyda: „Dodał przykazania i polecenia. Jeżeli zechcesz itd.” Jeżeli więc sprawy te są dość jasne, dowiedliśmy, że to miejsce Syracydy nie wypowiada się za wolną wolą, lecz przeciwko wolnej woli, ponieważ człowiek zostaje poddany przykazaniom i woli Bożej, a jest wyjęty spod swojej woli. Jeżeli nie są dostatecznie jasne, to jednak osiągnęliśmy to, iż to miejsce nie może mieć zastosowania jako argument za wolną wolą, ponieważ może być zrozumiane w sensie innym, niż to oni podsuwają, mianowicie w naszym już wyłuszczonym sensie, i to nie tym niedorzecznym, lecz jak najwłaściwszym, który i z całym Pismem się zgadza, podczas gdy ich pojmowanie z całym Pismem świętym się kłóci i tylko z tego jednego miejsca może być wydobyte, i to przeciwko całemu Pismu świętemu. Trwamy więc niezachwianie i pewnie przy właściwym rozumieniu zaprzeczającym wolną wolę, aż tamci swoje stanowisko twierdzące, trudne do uzasadnienia i naciągane udowodnią.
Gdzie zaś Syracyda powiada: „Jeżeli byś chciał przestrzegać przykazań, to one ciebie zachowają…, a jeżelibyś wiary chciał dochować,.. itd,”, to ja nie widzę w jaki sposób przez te słowa ma być wolna wola udowodniona. Słowo to bowiem jest użyte w „trybie warunkowym”: „Jeżelibyś chciał”, który niczego nie może dowieść, jak powiadają dialektycy, że „tryb warunkowy” nic oznajmująco nie potwierdza, jak np.: „Jeżeli diabeł jest bogiem, to słusznie go się czci”, „jeżeli osioł lata, to osioł ma skrzydła”, „jeżeli wolna wola istnieje, to łaska jest niczym”. Syracyda zaś, jeżeli chciał stwierdzić rzeczywistość wolnej woli, powinien był powiedzieć tak: „Człowiek może zachować przykazania Boże”, albo „Człowiek ma moc zachowania (673) przykazań Bożych”. Lecz tutaj Diatryba będzie paplać: Gdy Syracyda powiada: „Jeżelibyś chciał przestrzegać…”, to daje do zrozumienia, że w człowieku jest wola do przestrzegania i do nieprzestrzegania. Zresztą co znaczy, mówić do tego, kto nie ma woli: Jeżelibyś chciał ? Czy nie jest rzeczą śmieszną, jeżeliby ktoś rzekł do ślepego: Jeżelibyś chciał widzieć, to znajdziesz skarb, albo do głuchego: Jeżelibyś chciał słyszeć, to opowiem ci piękną historię ? Byłoby to równoznaczne z wyśmiewaniem ich niedoli. Odpowiadam: To są argumenty rozumu ludzkiego, który zwykły jest takie mądrości z siebie wylewać. Dlatego musimy dysputować już nie z Syracydą, lecz z ludzkim rozumem o tym co z tego wynika, ponieważ on wykłada Pismo Boże przy pomocy swoich wniosków i sylogizmów i naciąga je, jak chce, a uczynimy to chętnie i z zaufaniem, ponieważ wiemy, iż on (rozum) plecie same tylko głupstwa i niedorzeczności, zwłaszcza wtedy, gdy zaczyna w rzeczach świętych pokazywać swoją mądrość.
I tak, po pierwsze: jeżeli zapytam skąd pochodzi ten dowód, że jest rzeczą jasną i że to, iż w człowieku wola jest wolną wynika z takich oto wypowiedzi: „Jeżeli zechcesz”, „Jeżeli zrobisz”, „Jeżeli posłuchasz”, to (rozum) odpowie: Ponieważ tak tego zdaje się wymagać istota słów i sposób mówienia u ludzi. Więc mierzy on Boże sprawy i słowa sposobami i sprawami ludzkimi, – a cóż jest przewrotniejszego nad to, skoro tamte sprawy są niebieskie, a te ziemskie ? Zdradza więc głupi sam siebie, że o Bogu myśli tylko w kategoriach ludzkich. A co będzie, jeżeli dowiodę, że z istotą słów i ze sposobem mówienia u ludzi nie zawsze rzecz ma się tak, iż wyśmiewani są ci, którzy nie mają mocy po temu, ilekroć do nich się mówi: „Jeżeli zechcesz”, „Jeżeli posłuchasz”, „Jeżeli zrobisz” ? Ileż to razy rodzice bawią się swoimi dziećmi, gdy każą im albo do siebie przyjść, albo to lub owo zrobić, po to tylko, aby się pokazało, że one tego nie potrafią, i potem muszą wzywać do pomocy rękę rodzicielską ? Ileż to razy sumienny lekarz każe zarozumiałemu choremu zrobić to lub zaniechać tego, co dla tamtego albo jest niemożliwością, albo może mu zaszkodzić, aby przez doświadczenie doprowadzić go do poznania choroby albo swojej niewydolności, do czegoby go żadnym innym sposobem doprowadzić nie potrafił ? A cóż jest częściej i powszechniej stosowane niż słowa urągliwe i wyzywające, gdy chcemy czy to wrogom czy przyjaciołom pokazać, co potrafią a czego nie potrafią ? To przytaczam tylko, aby rozumowi pokazać jego własne wnioski, jak głupio je stosuje do Pism świętych, poza tym też, jak jest ślepy, że nie widzi, iż one nawet w sprawach i słowach ludzkich nie zawsze mają zastosowanie. Lecz jeżeli czasem widzi, że tak się dzieje, od razu rzuca się na łeb na szyję i sądzi, że powszechnie ze wszystkimi Bożymi i ludzkimi słowami tak się dzieje, czyniąc z pojedynczego faktu zasadę, według metody swojej mądrości.
Jeżeli tedy Bóg postępuje z nami jak ojciec ze swoimi dziećmi, by nam nieświadomym tego pokazać naszą niemożność, albo jak sumienny lekarz uświadomić nam naszą chorobę, albo jak swoim wrogom zuchwale mu się przeciwstawiającym swoją radą nam się przeciwstawi – i w podanych nam ustawach (a przez nie najłatwiej to osiąga) powiada: „zrób, posłuchaj, przestrzegaj”, albo „jeżeli posłuchasz”, „jeżeli zrobisz”, to czy stąd można wyciągnąć bezbłędny wniosek: więc my potrafimy to w sposób wolny, albo Bóg z nas szydzi ? Dlaczego nie wynika z tego raczej to: Więc Bóg nas kusi, aby przez Zakon doprowadzić nas do poznania naszej niemożności, jeżeli jesteśmy jego przyjaciółmi, albo wtedy prawdziwie i słusznie nam urąga i nas wyszydza, jeżeli jesteśmy zuchwałymi wrogami ? (674) Taka bowiem jest przyczyna Bożego prawodawstwa, jak naucza Paweł (Rzym. r.3, w.20). Ślepa bowiem jest natura ludzka, iż nie zna swoich własnych sił, albo raczej chorób. Następnie w pysze swej wmawia w siebie, że wszystko zna i wszystko może. A pysze tej i nieznajomości tej Bóg nie może zaradzić żadnym skuteczniejszym środkiem, jak nadaniem swojego Zakonu. O tej sprawie obszerniej mówić będziemy na swoim miejscu. Tutaj niech powyższe wystarczy jako przedsmak póżniejszych wywodów do obalenia owego wniosku cielesnej a głupiej mądrości: „Jeżeli zechcesz, to możesz chcieć w sposób wolny”. Diatryba majaczy jak we śnie, że człowiek jest nieskażony i zdrowy, jakim z ludzkiego punktu widzenia w swoich sprawach jest; i dlatego (Diatryba) plecie, że w tych słowach „Jeżeli zechcesz”; „Jeżeli zrobisz”, „Jeżeli posłuchasz” człowiek zostaje wyszydzony, jeżeli jego wola nie jest wolna. Pismo zaś stwierdza o człowieku, że jest on skażony i pojmany w niewolę, że poza tym zuchwale pogardza (Bogiem) i nie uświadamia sobie swojego skażenia i niewoli, i dlatego niepokoi go tymi słowy i rozbudza, aby chociażby tylko z bezspornego doświadczenia poznał, jak nic z tego nie potrafi.
Lecz zaatakuję samą Diatrybę. Jeżeli istotnie myślisz, Panie Rozumie, że wnioski te są słuszne: „Jeżeli zechcesz, to możesz chcieć w sposób wolny”, to dlaczego sam ich nie stosujesz ? Ty bowiem powiadasz przez ten prawdopodobny pogląd, że wolna wola nie może chcieć niczego dobrego. Na podstawie więc jakiegoż to wniosku ma to zarazem wynikać z tego miejsca, (Jeżeli zechcesz zachować…”), z którego – jak powiadasz – wynika, że człowiek w sposób wolny może chcieć i nie chcieć. Czy z tego samego źródła może wypływać słodycz i gorycz ? Czy i ty jeszcze bardziej nie wyśmiewasz tutaj człowieka, mówiąc; że może przestrzegać tego, czego nie może chcieć ani sobie życzyć ? Więc i ty nie szczerze tak myślisz, że to jest wniosek słuszny: „Jeżeli zechcesz, to możesz chcieć w sposób wolny”, chociaż tak usilnie za tym obstajesz, albo nie szczerze wypowiadasz ów prawdopodobny pogląd, który opiewa, że człowiek nie może chcieć tego, co dobre. W ten sposób rozum zostaje przyłapany na wnioskach i słowach swej własnej mądrości, tak iż nie wie, co i o czym mówi. Chyba, że to całkowicie przystoi, że broni się wolnej woli przy pomocy argumentów nawzajem się unicestwiających i obalających, podobnie jak Madianici wygubili się rzeziami dokonywanymi nawzajem na sobie, gdy zaczęli zwalczać Giedeona i lud Boży (Ks. Sędziów r.7, w.22).
Owszem, jeszcze obszerniej zamierzam rozprawić się z tą mądrością Diatryby, Syracyda nie powiada: „Jeżeli masz usiłowanie i staranie o to, by przestrzegać… usiłowanie, które nie ma być przypisane siłom twoim”, jak ty wnioskujesz, lecz powiada tak: „Jeżeli zechcesz przestrzegać przykazań, to one cię zachowają…” „Jeżeli teraz według metody twojej mądrości chcemy wyprowadzić wnioski, to powiemy tak: Więc człowiek może przestrzegać przykazań. A w ten sposób pozostawiamy tu w człowieku nie jakieś maleńkie usiłowanie lub jakieś drobne „starańko”, lecz przypiszemy mu całą pełnię i obfitość przykazań, które będzie miał do spełnienia. W przeciwnym razie bowiem wyśmiewałby Syracyda niedolę człowieka, że nakazywałby przestrzegać ich temu, o kim wiedziałby, że przestrzegać ich nie może. I nie wystarczyłoby, że miałby to usiłowanie i staranie, boć i tak nie uniknąłby podejrzenia, że z ludzi się naśmiewa, chyba że dałby do zrozumienia, iż jest w nim moc przestrzegania ich.
Przyjmijmy więc, że owo usiłowanie i staranie wolnej woli jest czymś – to co powiemy do tych, mianowicie do Pelagian, którzy w tym słowie Pisma św. całkowicie negowali łaskę, a przyznawali wszystko wolnej woli ? Całkowicie zwyciężyliby Pelagianie, jeżeliby wniosek Diatryby mógł się (675) utrzymać. Albowiem słowa Syracydy mówią o przestrzeganiu przykazań, a nie o usiłowaniu albo o dążeniu do przestrzegania. Jeżeli więc zaprzeczysz wniosek Pelagian o przestrzeganiu przykazań, to oni znów z o wiele większą słusznością będą zaprzeczali wniosek o usiłowaniu. A jeżeli ty im całą wolną wolę zaprzeczysz, to i oni ci zaprzeczą pozostałą jej cząstkę, gdyż nie możesz twierdzić o cząstce tego, czego odmawiasz całości. Cokolwiek więc powiedziałbyś przeciwko Pelagianom, którzy na podstawie tego miejsca przypisują wolnej woli całość, to my z o wiele większą mocą wypowiemy to przeciwko owemu drobniutkiemu usiłowaniu twojej wolnej woli. A Pelagianie o tyle będą z nami w zgodzie, że – jeżeli pogląd ich nie da się udowodnić z tego miejsca, tym mniej da się z niego udowodnić jakiś inny; gdyż, jeżeli sprawę należy rozpatrywać na podstawie wniosków, to najdzielniej ze wszystkich wypowiada się za Pelagianami Syracyda, ponieważ w jasnych słowach powiada o przestrzeganiu całości: „Jeżeli zechcesz przestrzegać przykazań”. Owszem, także i o wierze powiada: „Jeżeli chcesz dochować wiary ku upodobaniu” – Tak iż na podstawie tego samego wniosku powinnoby także dochowanie wiary być w naszej mocy, dochowanie wiary, które jednak,jest szczególnym i rzadkim darem Bożym, jak powiada Paweł (Efez. r.2, w.8). Jednym słowem: ponieważ wymienionych jest tyle poglądów za wolną wolą, a nie ma takiego, któryby to miejsce Syracydy na swoją korzyść mógł zaanektować dla siebie, tamte zaś są różne i sprzeczne, to jest niemożliwością, by Syracydę mieli przeciwko sobie jako wypowiadającego odrębny pogląd niż oni sami, lecz w jednych i tych samych słowach. Dlatego z tego miejsca Syracydy nie mogą niczego udowodnić, chociaż jeżeli się ten wniosek dopuści – przemawia on jedynie za Pelagianami przeciwko wszystkim innym. Przemawia tedy także przeciwko Diatrybie, która zacytowaniem tego miejsca własnym swoim mieczem się zarzyna.
My zaś, jak zaczęliśmy, tak i nadal powiadamy, że to miejsce Syracydy nie broni nikogo z tych, którzy wolną wolę potwierdzają, lecz wszystkich ich zwalcza. Gdyż nie wolno dopuścić tego wniosku: „Jeżeli będziesz chciał, to i będziesz mógł”; lecz to słowo należy rozumieć tak, iż przez nie i jemu podobne zostaje człowiekowi przypomniana jego bezsilność, której – nieświadom i zuchwały – bez tych przypomnień Bożych nie znałby, ani by o niej nie myślał. Mówimy zaś tutaj nie tylko o pierwszym człowieku, ale o każdym, chociaż nie wiele to ma do rzeczy, czy się tu ma na myśli pierwszego czlowieka – Adama, czy wszystkich innych. Albowiem chociaż pierwszy człowiek nie był z pomocą łaski bezsilny, jednak w przykazaniu tym Bóg dostatecznie mu ukazuje, jak byłby bezsilny, gdyby nie było łaski. Jeżeli więc ten człowiek, nawet przy obecności ducha, z nowej woli nie mógł chcieć tego, co dobre, które na nowo zostało mu stawione przed oczy, to znaczy posłuszeństwa, ponieważ duch mu go nie dodawał, to cóż my moglibyśmy bez ducha, skoro to co dobre jest utracone ? Pokazane więc zostało na straszliwym przykładzie tego człowieka celem starcia w proch naszej pychy, co może nasza wolna wola, pozostawiona sama sobie, a nie stale co raz to więcej pobudzana i wzmacniana przez Ducha Bożego. On nie zdołał pomnożyć Ducha, którego pierwociny posiadał, lecz odpadł od tych pierwocin Ducha – w jakiż sposób my, ludzie po upadku w grzech narodzeni, moglibyśmy zdziałać coś na odcinku tych odjętych nam pierwocin ducha, zwłaszcza że włada nami w pełnej swej potądze Szatan, który tego pierwszego człowieka samym tylko pokuszeniem, jeszcze nad nim nie panując, wtrącił w zgubę ? Nie możnaby nic mocniejszego przytoczyć przeciwko wolnej woli, niż owo miejsce Syracydy i rozpatrywać je w powiązaniu z upadkiem Adama. Lecz nie tutaj jest miejsce po temu, może gdzieindziej nadarzy się sposobność. Na razie wystarczy to, co ukazano, iż Syracyda (676) w ogóle nic nie mówi za wolną wolą w tym miejscu, które jednak tamci uważają za miejsce naczelne, i że to miejsce oraz jemu podobne w rodzaju: „Jeżeli chcesz”, „Jeżeli usłyszysz”, „Jeżeli zrobisz”, nie ukazują, co ludzie mogą, lecz co powinni.
Inne miejsce nasza Diatryba przytacza z I księgi Mojżeszowej r.4, w.7 (Vulgata), gdzie Pan mówi do Kaina: „U drzwi czyha grzech i kusi cię, lecz ty masz nad nim panować”. Diatryba powiada: „Tutaj pokazuje się, iż poruszenia umysłu w kierunku zła mogą zostać przezwyciężone i nie powodują konieczności grzeszenia”. Chociaż to (że „poruszenia umysłu mogą zostać przezwyciężone”) powiedziane jest dwuznacznie, to jednak wyrazistość sądu, nastąpstwa i treść wymuszają tutaj takie wyjaśnienie, że zadaniem wolnej woli jest przezwyciężać jej poruszenia w kierunku zła i że poruszenia te nie powodują konieczności grzeszenia. Cóż to zostało tu znowu pominięte czegoby wolnej woli jeszcze nie przypisano ? Do czego w takim razie potrzebny jest Duch ? Do czego potrzebny jest Chrystus, do czego Bóg ? jeżeli wolna wola może przezwyciężyć poruszenia umysłu w kierunku zła ? Gdzież znowu pozostaje ów prawdopodobny pogląd, który opiewa, że wolna wola nie może nawet chcieć tego, co dobre ? Tutaj zaś zwycięstwo nad złem przyznane zostaje tej (=woli), która ani nie chce, ani nie życzy sobie dobra. Nadzwyczajna jest bezmyślność naszej Diatryby ! Bierz tę rzecz po prostu ! Jak już powiedziałem, takie wypowiedzi ukazują człowiekowi to, co powinien, a nie to co może. Do Kaina jest tu więc powiedziane, że powinien panować nad grzechem i jego pokusę trzymać pod swoim władaniem, lecz on ani tego nie zrobił, ani nie mógł zrobić, ponieważ był już owładnięty przez obcą przemoc Szatana. Wiadomą bowiem jest rzeczą, że Hebrajczycy używają często trybu oznajmującego czasu przyszłego (=indicativus futuri) zamiast trybu rozkazującego (=imperativus), jak np. w II ks. Mojżeszowej r.20: „Nie będziesz miał innych bogów obok mnie”, „Nie będziesz zabijał”, „Nie będziesz cudzołożył”, i inne przykłady bez końca. Inaczej bowiem, gdyby je pojmować, tak jak brzmią w trybie oznajmującym, byłyby one obietnicami Bożymi; a ponieważ Bóg nie może mijać się z prawdą, więc byłoby tak, że żaden człowiek by nie grzeszył, wobec czego nadanie tych przykazań byłoby niepotrzebne. Dlatego tłumacz nasz lepiej zrobiłby, gdyby w tym miejscu przetłumaczył: „Lecz pod twoim władaniem niech będzie pokusa jego a ty panuj nad nim”. Tak też o kobiecie należało powiedzieć: „Masz być podległa mężowi swemu a on niech nad tobą panuje”. Że bowiem to, co do Kaina jest powiedziane, nie jest powiedziane w trybie oznajmującym, dowodzi tego, iż w tym wypadku byłaby to Boża obietnica, ale obietnicą to nie było, ponieważ coś odwrotnego z tego wyszło i coś odwrotnego Kain zrobił.
Trzecie miejsce pochodzi z V księgi Mojżeszowej r.30, w. 15 i 19: „Położyłem przed obliczem twoim drogę życia i drogę śmierci. Wybierz to co dobre” itd. Cóż – powiada Diatryba – można było powiedzieć wyraźniej ? Pozostawia człowiekowi wolność wyboru. Odpowiadam: Cóż jest wyrażniejszego nad to, że ty tu jesteś całkowicie ślepy ? Gdzie – pytam – pozostawił wolność wyboru ? Czy w tym, co powiada: „Wybierz ?”, to z tego już wynika, że oni wybierają ? Więc znowu Duch jest niepotrzebny ! A skoro ty tyle razy powtarzasz i wpajasz to samo, więc mnie także wolno będzie częściej to powtarzać: Jeżeli istnieje wolność wyboru, to dlaczego prawdopodobny pogląd opiewał, że wolna wola nie może chcieć dobrego ? Czy może wybierać nie chcąc lub nie mając woli ? Lecz posłuchajmy pewnego porównania: Śmiesznym byłoby mówić do stojącego na rozdrożu: Widzisz podwójną drogę, wejdź, na którą z nich chcesz, gdyby otworem stała tylko jedna. To jest to, co powyżej powiedziałem o argumentach cielesnego rozumu,że sądzi on, iż przez niemożliwe do spełnienia przykazanie człowiek zostaje narażony (677) na szyderstwo podczas gdy my powiadamy, że ono go napomina i pobudza do tego, by widział swoją niemoc. Prawdziwie więc jesteśmy na rozstaju dróg, tymczasem zaś jedna tylko droga stoi otworem, owszem – raczej żadna nie stoi otworem – Zakon jednak ukazuje, że ta jedna, mianowicie droga wiodąca do dobrego, jest niemożliwa, jeżeli Bóg nie udzieli Ducha, zaś ta druga jest szeroka i łatwa, jeżeli Bóg na nią zezwoli. Więc nie na żart, lecz całkiem na serio, jak należy, byłoby powiedziane do tego, który stoi na rozdrożu dróg: „Wkrocz na jedną z tych dwóch, na którą będziesz chciał” – jeżeliby albo sam, choć jest słaby, chciał wydawać się sobie mocnym, albo wyraźnie twierdziłby, że żadna z nich nie jest zamknięta. Dlatego wypowiada się słowa Zakonu, nie aby potwierdzały siłę woli, lecz aby oświecały ślepy rozum, dzięki czemu może zobaczyć, jak bez znaczenia jest jego własna światłość i bez znaczenia siła woli. „Poznanie grzechu jest przez Zakon” – powiada Paweł (Rzym. r.3, w.20). Nie powiada: „zniesienie grzechu lub uniknięcie grzechu”. Całe znaczenie Zakonu i moc Zakonu polega jedynie na udzieleniu poznania, i to wyłącznie poznania grzechu, nie zaś na tym, by ukazać jakąś moc lub przyznawać jakąś moc. Poznanie bowiem to nie moc, ani też nie udziela ono mocy, lecz ono wychowuje i ukazuje, że tam nie ma żadnej mocy i jak wielka tam jest niemoc. Albowiem czymż innym może być poznanie grzechu jak nie poznaniem naszej słabości i naszego zła ? Nie mówi bowiem (Paweł): „Przez Zakon przychodzi poznanie mocy lub dobra”. Całym więc dziełem, dokonanym przez Zakon – jak o tym świadczy Paweł – jest to, że sprawia on, iż grzech zostaje poznany.
I to jest to miejsce, z którego wywodzi się ta moja odpowiedź, iż słowa Zakonu upominają i wychowują człowieka do tego, co powinien, a nie, co może, to znaczy, by poznał grzech, a nie by wierzył w to, iż posiada jakąś moc. Stąd też – mój Erazmie – ilekroć przedkładasz mi słowa Zakonu, ja ci przedłożę to słowo Pawła: „Przez Zakon jest poznanie grzechu”, a nie… „z Zakonu pochodzi jakaś moc woli”. Zbierz więc razem, zwłaszcza z większych konkordancji, wszystkie słowa w trybie rozkazującym na jedną nieuporządkowaną kupę, byle tylko nie były to słowa obietnicy, lecz słowa żądania i wymagania, a od razu ci powiem, że one zawsze określają co ludzie powinni, a nie co potrafią, lub co czynią. A to wiedzą nawet już uczący się gramatyki i chłopcy w szkole podstawowej, że słowa w trybie rozkazującym nie oznaczają nic więcej jak to, co ma się dziać. Co się zaś dzieje lub może dziać, należy wypowiadać w słowach w trybie oznajmującym. Jakże się to więc dzieje, że wy teolodzy takie brednie pleciecie jakbyście byli po dwakroć dziećmi, iż posłyszawszy jedno słowo w trybie rozkazującym, od razu wyciągacie z niego wnioski w trybie oznajmującym, jak gdyby to, co się nakazuje, koniecznie zostało od razu wykonane albo było możliwe do wykonania. Ile bowiem rzeczy wydarza się w czasie, zanim się kąsek włoży do ust, tak iż to, co nakazałeś i było całkiem możliwe, jednak się nie staje, tyle różnią się między sobą słowa w trybie rozkazującym a oznajmującym, w sprawach ogólnych i bardzo łatwych. A wy w tych sprawach, które są odleglejsze od siebie niż niebo jest odległe od ziemi i są po prostu niemożliwe, tak od razu przemieniacie nam imperatywy w indikatywy, tak iż skoro tylko usłyszycie czyjś głos rozkazujący: „zrób, spełnij, wybierz”, od razu chcecie by to było spełnione, zrobione, wybrane, dopełnione, albo by taki był tego wynik dzięki własnym siłom.
(678) Na czwartym miejscu przytaczasz z V księgi Mojżeszowej r.3 i 30 liczne podobne słowa o wyborze, odwróceniu się, o przestrzeganiu, jak np.: „jeżeli będziesz przestrzegał”, „jeżeli się odwrócisz”, „jeżeli wybierzesz” (Deuter. r.30, w.15 nn.). Powiadasz, iż wszystkie te wypowiedzi byłyby nie odpowiednio użyte, gdyby wola ludzka nie była zdolna (wolna) do dobrego. Odpowiadam: Także i ty, moja Diatrybo, w dosyć nieodpowiedni sposób z tych słów wywodzisz wolność woli. Gdyż ty zamierzałeś tylko udowodnić usiłowanie i dążenie wolnej woli, żadnego zaś nie przytaczasz miejsca, któreby takie usiłowanie udowadniało. Przytaczasz jednak te miejsca, które, jeśliby twój wniosek był słuszny, wszystko przypisują wolnej woli. Dokonajmy więc tutaj ponownie rozróżnienia między przytoczonymi słowami Pisma, a między dołączonym do nich wnioskiem Diatryby. Przytoczone słowa są użyte w trybie rozkazującym, nie mówią nic jak tylko to, co powinno się stać. Także bowiem i Mojżesz nie mówi: „Masz moc lub zdolność wyboru”, lecz: „wybieraj”, „przestrzegaj”, „zrób”, podaje przykazania, by to a to zrobić, nie opisuje zaś możliwości człowieka. Zaś wniosek dołączony przez ową „Na pół tylko wiedzącą” Diatrybę opiewa: „przeto człowiek może takie rzeczy, w przeciwnym razie daremnie by je przykazywano”. Na to odpowiedź brzmi: Pani Diatrybo, wy fałszywe wyciągacie wnioski i wniosku nie udowadniacie, lecz tylko waszej ślepocie i waszej ociężałości wydaje się, że to z tego wynika i że jest udowodnione. Nakazane zaś są te rzeczy nie „nie w porę” i „nie daremnie”, lecz aby człowiek zuchwały i ślepy dowiedział się z nich o chorobowym stanie swojej niemocy, jeżeli będzie próbował zrobić to, co jest nakazane. Tak więc podany przez Ciebie przykład nie ma żadnego znaczenia, gdy powiadasz: „W przeciwnym razie byłoby to tak samo, jak gdyby ktoś powiedział do człowieka: Masz oto po prawej stronie najlepsze wino, a po lewej truciznę, wyciągnij rękę po jedno z nich, po co chcesz”. Wierzę, że te twoje przykłady jak najbardziej ci odpowiadają. Lecz jednocześnie nie widzisz, że – jeżeli te przykłady mają swoją ważność, to one o wiele, wiele więcej udowadniają, niż ty zamierzałeś udowodnić, owszem, udowadniają to, co ty zaprzeczasz i co nie chciałbyś mieć udowodnione, mianowicie, że wolna wola wszystko może. Gdyż w trakcie snucia na bieżaco swoich wywodów zapomniałeś, że wolna wola nic nie może bez łaski, a udowadniasz, że wolna wola wszystko może bez łaski. Albowiem na to wychodzą twoje wnioski i twoje przykłady, iż albo wolna wola sama z siebie może to, co się do niej mówi i jej przykazuje, albo przykazuje jej się daremnie, na kpinę i nie w porę. To zaś są owe dawne śpiewki Pelagian, które także sofiści odrzucili i także ty sam potąpiłeś. Lecz w danej chwili przy tym swoim zaponieniu i kiepskiej pamięci dajesz poznać, że albo nic z tej sprawy nie rozumiesz albo nic się nią nie wzruszasz. Cóż bowiem brzydszego dla rzecznika jakiejś sprawy, jak ustawicznie rozpatrywać tematy obce samej sprawie i je udowadniać, owszem nawet zawsze przeciwko sprawie i przeciwko sobie samemu piorunować.
Powiadam więc ponownie: Słowa Pisma przez ciebie przytoczone są wypowiedziami w trybie rozkazującym i niczego nie dowodzą, niczego nie ustalają na punkcie ludzkich sił, lecz przepisują to, co należy czynić a czego zaniechać. Wnioski zaś twoje i dodatki do nich, i przykłady, jeżeli czegoś dowodzą, to dowodzą, że wolna wola wszystko może bez łaski. A udowodnienie tego nie było przez ciebie zamierzone, owszem ty to zaprzeczyłeś. Przeto tego rodzaju dowody nie są niczym innym, jak najwyraźniejszymi dezaprobatami. Jeżelibym bowiem dowiódł, w razie jeżelibym przypadkiem (679) zdołał obudzić Diatrybę z jej ospałości, że gdy Mojżesz powiada: Wybierz życie i przestrzegaj przykazań, to – jeśliby człowiek nie mógł wybrać życia i przestrzegać przykazania – Mojżesz nakazywałby to człowiekowi tylko na kpinę – czy więc tym argumentem udowodniłem; że wolna wola nic dobrego nie może albo że usiłuje coś nie mając własnych sił ? Nie ! dowiodłem raczej, i to ze znaczną gorliwością, albo że człowiek może obrać życie i przestrzegać przykazania w całej rozciągłości, albo, że Mojżesz jest nauczycielem na kpinę. Lecz któż ośmieliłby się powiedzieć, że Mojżesz jest nauczycielem na kpinę ? Wynika więc z tego, że człowiek może to, co mu się przykazuje. W ten sposób Diatryba ustawicznie snuje swoje rozważania wbrew swojemu własnemu zamiarowi, w myśl którego obiecywała, że nie tak będzie snuć wywody, lecz że wykaże jakieś usiłowanie wolnej woli, o czym jednak często w całym szeregu argumentów nie pamiętała. Znacznie chybiwszy, by tego dowieść, dowiodła raczej czegoś przeciwnego, tak iż sama raczej i mówi wszystko i snuje wszystkie swoje wywody na kpinę.
Otóż – przyjąwszy, że według przytoczonego przykładu byłoby rzeczą śmieszną, by spętanemu za prawe ramię kazano wyciągnąć ręke w prawo, podczas gdy może wyciągnąć ją tylko w lewo, to czy jest także rzeczą śmieszną, by spętany nawet za oba ramiona dumnie twierdził albo nieświadom rzeczy przypuszczał, że może i w jedną i w drugą stronę zrobić wszystko, i potem kazano by mu w jedną lub drugą stronę wyciągnąć rękę, nie by wyszydzić jego spętanie, lecz by wykazać fałszywe jego wyobrażenie o swobodzie ruchu i o jego niemożliwościach, lub by uświadomił sobie, że nic nie wie o swoim spętaniu i o swojej niedoli ? Diatryba ciągle nam mylnie przedstawia takiego człowieka, który albo może, co mu się przykazuje, albo który przynajmniej poznaje to, że tego nie może. A takiego człowieka nigdzie nie ma. A gdyby ktoś taki był, to doprawdy albo na kpinę przykazywanoby rzeczy niemożliwe, albo nieużyteczny byłby Duch Chrystusowy. Pismo Święte zaś przedstawia człowieka takim, że jest on nie tylko spętany, nędzny, w niewoli, chory, umarły (Efez. r.2, w.1), lecz i takim, że u niego za sprawą Szatana, jego władcy, do tamtych nędz dołącza się jeszcze nędza ślepoty, tak iż uważa się za wolnego, szczęśliwego, wyzwolonego, pełnego możliwości, zdrowego, żywego. Wie bowiem Szatan, że gdyby człowiek znał swoją nędzę, on nikogo w swoim władztwie nie mógłby utrzymać, gdyż Bóg nie może nie ulitować się natychmiast i nie pośpieszyć z pomocą poznanej przez siebie i o pomoc wołającej nędzy, bo przecież całe Pismo głosi o nim z tak wielkim uwielbieniem, że bliskim jest tych, którzy są skruszonego serca (Ps. 34, w.9), a i Chrystus świadczy o sobie, że posłany został, by zwiastować ewangelię ubogim (Izajasz r. 61, w.1), a skruszonych uzdrawiać (Łuk. r.4, w.18). Zatem dziełem Szatana jest trzymać ludzi na uwięzi, aby swej nędzy nie poznali, lecz aby przypuszczali, iż mogą wszystko, co się mówi: Dzieło Mojżesza zaś i zakonodawcy jest odmienne, a mianowicie odsłonić przez swój Zakon przed człowiekiem jego nędzę i tak skruszonego i przerażonego dokładnym poznaniem siebie przygotować do łaski i odesłać do Chrystusa, aby w ten sposób został ocalony. Nie są to więc rzeczy śmieszne, lecz nadzwyczaj poważne i potrzebne, których Zakon dokonuje.
Ci tedy, którzy to rozumieją, z łatwością rozumieją zarazem, że Diatryba całym szeregiem swoich argumentów w ogóle nic nie osiąga, gdy z Pism wydobywa same tylko słowa w trybie rozkazującym, co do których też nie rozumie, (680) czego chcą i po co są wypowiedziane. Następnie dorzuciwszy swoje wnioski i dotyczące spraw cielesnych porównania, tak potężny kąsek sobie gotuje, iż więcej twierdzi i udowadnia, niż pierwotnie sobie wytyczyła, i przeciwko sobie samej snuje swoje wywody, tak iż właściwie nie byłoby trzeba dalej nad szczegółami się rozwodzić. Przez jedno bowiem rozwiązanie rozwiązuje się wszystko, ponieważ całość opiera się na jednym argumencie. Jednak, by ją samą przywalić tą kupą, jaką mnie chciała przywalić, podejmuję dalej ocenę niektórych z nich:
Izajasz r.1,w.19: „Jeżeli zechcecie i mnie posłuchacie, dobra ziemi spożywać będziecie”. Tutaj zdaniem Diatryby odpowiedniejszym byłoby powiedzieć: „Jeżeli zechcę”, „Jeżeli nie zechcę”, skoro nie ma wolności woli. Z tego, co powyżej jest powiedziane, jasno wynika odpowiedź. Następnie, jakby to tam było z tą zgodnością, gdyby było powiedziane: „Jeżeli zechcę, dobra ziemi spożywać będziecie” ? Czy Diatryba w nadzwyczajnej swojej mądrości sądzi, że dobra ziemi można spożywać, gdy Bóg nie zechce, albo czy rzadkim i nowym jest to zjawiskiem, ża dobra otrzymujemy tylko, gdy Bóg chce ? Podobnie i to słowo z Izajasza r.21,w.12 (Vulgata): „Jeżeli szukacie, szukajcie, nawróćcie się i przyjdźcie”. Jakiż to ma cel napominać tych, którzy pod żadnym względem mocy nie posiadają ? To tak – powiada Diatryba – jakgdyby ktoś powiedział do spętanego w więzach: „ruszaj hen tam !” Owszem – ja powiadam – jakiż to ma cel przytaczać miejsca, które same w sobie niczego nie dowodzą i przez dorzucony do nich wniosek, co znaczy przez wykoślawienie sensu wszystko przypisują wolnej woli, podczas gdy należało udowodnić tylko pewne usiłowanie, którego zresztą nawet nie należy przypisywać wolnej woli ! To samo trzeba powiedzieć odnośnie do słowa z Izajasza r.45,w.22: Zbierzcie się i przyjdżcie ! Nawróćcie się do mnie, a bądziecie ocaleni”, i Izajasz r.52,w.1: „Powstań, powstań, otrząśnij się z prochu, zrzuć pęta z szyi twojej” – dalej Jeremiasz r.15,w.19: „Jeżeli się nawrócisz, nawrócę cię, jeżeli oddzielisz cenne od lichego, takim będziesz jak usta moje”. Wyrażniej już ukazuje usiłowanie wolnej woli i łaskę zgotowaną temu, który usiłuje, Zachariasz gdy powiada w r. 1, w. 3: „Nawróćcie się do mnie, mówi Pan Zastępów, a Ja nawrócę się do was, mówi Pan”.
W tych miejscach Diatryba nasza nie rozróżnia w ogóle między słowami Zakonu a Ewangelii, tak niestety jest ślepą i nieświadomą, iż nie widzi, co to jest Zakon, a co Ewangelia. Z całego bowiem Izajasza żadnego słowa Zakonu nie przytacza, oprócz tego jednego: „Jeżeli zechcecie”, wszystkie pozostałe są słowami ewangelicznymi, które skruszonych i zasmuconych nawołują słowem o ofiarowanej łasce, by dali się pocieszyć. Lecz Diatryba robi z nich słowa Zakonu. Zapytuję cię uroczyście: Co może zdziałać w dziedzinie teologii, albo Pism świętych ten, kto jeszcze nie doszedł do poznania, co to Zakon, co Ewangelia, albo, jeżeli już doszedł, jednak nie troszczy się o to, by tego się trzymać ? Taki musi wszystko z sobą zmieszać: niebo, piekło, życie, śmierć, i naraża się na to, że o Chrystusie nic nie będzie wiedział. Co do tego, to ja poniżej obszerniej zwrócę mojej Diatrybie uwagę.
Zwróć uwagę na te słowa Jeremiasza i Zachariasza: „Jeżeli się nawrócisz, nawrócę cię” i „Nawróćcie się do mnie, a ja nawrócę się do was”. Czy z tego słowa: „Nawróćcie się” wynika: „więc możecie się nawrócić” ? Czy z tego: „Miłuj Pana Boga twego z całego serca swego” wynika, (681) że „Możesz więc miłować z całego serca” ? Czegóż więc dowodzą tego rodzaju argumenty, jak nie tego, że wolna wola nie potrzebuje łaski Bożej, wszystko zaś może z własnej siły ? Czyż więc nie o wiele słuszniej jest brać te słowa tak, jak one brzmią ? „Jeżeli będziesz nawrócony, to i Ja cię nawrócę”, to znaczy „jeżeli przestaniesz grzeszyć, to i ja przestanę karać, a jeżeli nawrócony będziesz żył uczciwie, i Ja będę ci dobrze czynił i odwrócę od ciebie niewolę i nieszczęście”, lecz nie wynika z nich, że człowiek nawraca się własną siłą i tego same te słowa nie mówią, lecz mówią po prostu: „jeżeli się nawrócisz”, a przez to zostaje człowiekowi zwrócona uwaga na to, co powinien. Poznawszy zaś i zobaczywszy to, czego nie może, powinien szukać, skądby mógł zyskać tę moc, jeżeli tylko Lewiatan Diatryby (to jest jej dodatki i jej wnioski) nie pojawi się tymczasem, powiadając, że te słowa „Nawróćcie się” daremnie zostały wypowiedziane, gdyby człowiek nie mógł się nawrócić z własnej mocy. Co zaś to jest i jakie to ma skutki, dosyć już było powiedziane.
Jest pewnego rodzaju tępotą lub otumanieniem, jeżeli się sadzi, że te słowa „Nawróćcie się”, „Jeżeli się nawrócisz” itp. potwierdzają siłę wolnej woli, a nie zwraca się uwagi na to, iż w ten sam sposób potwierdzona ona zostaje tym oto słowem: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, ze wszystkiego serca swego”, skoro i w jednym i w drugim wypadku jednakowe jest określenie tego, który rozkazuje i stawia żądania. Z nie mniejszym naciskiem wymagana jest miłość Boga niż nasze nawrócenie i spełnianie wszystkich przykazań, gdyż miłość Boga to prawdziwe nasze nawrócenie. A jednak z tego przykazania miłości nikt nie wyprowadzał wolnej woli, z tych zaś słów: „Jeżeli zechcesz”, „Jeżeli usłuchasz”, „Nawróć się”…itp. wszyscy ją wyprowadzają. Jeżeli więc z tego słowa: „Miłuj Pana, Boga swego ze wszystkiego serca” nie wynika, że wolna wola jest czymś albo coś może, to pewnym jest, że nie wynika i z tamtych: „Jeżeli zechcesz”, „Jeżeli usłuchasz”, „Nawróć się” itp., które albo mniej się domagają, albo mniej stanowczo się domagają, niż owo „Miłuj Boga”, „Kochaj Pana”. Cokolwiek więc odpowiada się na to słowo: „Miłuj Pana”, by nie dopuszczało wniosków na rzecz wolnej woli, to samo mówić się będzie co do wszystkich innych słów rozkazujących i stawiających wymagania, by nie dopuszczały wniosków na rzecz wolnej woli. Ponieważ mianowicie to słowo „miłować” ukazuje pod postacią prawa, co powinniśmy, nie zaś moc woli lub co możemy, owszem, raczej czego nie możemy. To samo ukazują wszystkie inne słowa stawiające wymagania. Wiadomo bowiem, że także scholastycy z wyjątkiem Skotystów i Postępowców , twierdzą, iż człowiek nie może miłować Boga całym sercem. Tak więc nie może wypełnić żadnego z tych wszystkich innych przykazań, skoro – jak o tym świadczy sam Chrystus (Mat, r.22, w.40) – w tym jednym przykazaniu zamykają się wszystkie. Stąd pozostaje przy tym, że jak świadczą o tym także uczeni scholastycy, słowa Zakonu nie dowodzą siły wolnej woli, lecz ukazują, co powinniśmy i czego nie możemy.
Lecz nasza Diatryba popełniła jeszcze większą niedorzeczność i z owego słowe Zachariasza: „Nawróćcie się do mnie” (r.1,w.3) nie tylko wnioskuje o trybie oznajmującym tej wypowiedzi, lecz twierdzi też, że udowodni usiłowanie wolnej woli i łaskę przygotowaną dla podejmującego to usiłowanie. I tutaj raz wreszcie przypomina sobie swoje własne usiłowanie. Według zasad nowej gramatyki to słowo (682) „Nawrócić się” oznacza u niej to, co „usiłować”, tak iż sens jest ten: „Nawróćcie się do mnie”, to znaczy: „Starajcie się nawrócić się, a Ja się do was nawrócę”, to znaczy „Będę się starał do was się nawrócić”. Tak iż także Bogu raz przypisuje usiłowanie, może w tym zamiarze, by i jemu wzamian za to usiłowanie zgotować łaskę. Jeżeli bowiem słowo „Nawrócić się” w jednym jakimś miejscu oznacza „Usiławać”, to dlaczego nie wszędzie. I znowu na podstawie Jeremiasza r.15, w.19: „Jeżeli oddzielisz to, co cenne od tego, co liche”, mówi, że tu dowiedzione jest nie tylko usiłowanie, lecz i wolność wyboru, co do której poprzednio naucza, że została ona utracona i zamieniła się w konieczność służenia grzechowi. Widzisz więc, że Diatryba rzeczywiście posiada wolną wolę do wykorzystania Pisma tak, iż u niej słowa o tym samym brzmieniu muszą udowadniać w jednym miejscu usiłowanie, a w innym miejscu wolność, zależnie od tego, jak się podoba.
Lecz pozostawmy tę dziedzinę ! Słowo „nawrócić się” rozpatrywane jest w Piśmie Świętym w podwójnym zastosowaniu: w zastosowaniu jako słowo Zakonu i w zastosowaniu jako słowo Ewangelii. W zastosowaniu jako słowo Zakonu jest ono słowem Tego, który wymaga i nakazuje, słowem które domaga się nie usiłowania, lecz zmiany całego życia, jak go często używa Jeremiasz (r.25,w.5, r.35,w.15, r.4,w.1) powiadając: „Nawróćcie się każdy ze złej drogi swojej” – „Nawróć się do Pana”. Tam bowiem wtłacza on w nie żądanie spełnienia wszystkich przykazań, jak to dostatecznie jest wyraźne. W zastosowaniu jako słowo Ewangelii jest ono słowem pociechy i obietnicy Bożej, przez które niczego się od nas nie wymaga, lecz ofiaruje się nam łaskę Bożą, jak to jest w owym Psalmie 14, w.7: „Gdy Pan odwróci niewolę (pojmanych) z Syjonu”, i w owym 23,w.3: „Wróć, duszo moja, do odpoczynku swego” . Zachariasz więc w najkrótszym zestawieniu załatwia i jedno i drugie kazanie, zarówno kazanie Zakonu jak i kazanie łaski. Cały Zakon i streszczenie Zakonu jest w tym, gdzie powiada: „Nawróćcie się do mnie”, a łaska tam, gdzie powiada: „Ja nawrócę się do was”. Jak nie zostaje wolna wola dowiedziona już tym słowem: „Miłuj Pana”, albo jakimkolwiek innym słowem części Zakonu, tak nie zostaje też dowiedziona tym całości dotyczącym słowem Zakonu: „Nawróćcie się”: A rzeczą rozsądnego człowieka jest przy lekturze Pisma zważyć, które słowa należą do Zakonu, a które dotyczą łaski, by nie było u niego wszystko pomieszane, jak to jest u niechlujnych sofistów i w tej ospałej Diatrybie.
Gdyż zobacz, jak traktuje owo znakomite miejsce z Ezechiela r.18,w.23 (dosłownie w r.33, w.11): „Jakom żyw – nie chcę śmierci grzesznika, lecz raczej, aby się nawrócił i żył”. Po pierwsze: Równie często – powiada (scl. Diatryba) – powtarzają się w tym rozdziale słowa: „odwróci się” – „uczynił” – „zdziałał” – w dobrym i złym znaczeniu. Gdzie więc są ci, którzy zaprzeczają to, że człowiek może cośkolwiek zrobić ? Przyjrzyj się – proszę – tej wyśmienitej konsekwencji! Zamierzała udowodnić usiłowanie i dążenie wolnej woli, a udowadnia, że wszystko już zostało dokonane i wypełnione przez wolną wolę. Gdzież są teraz – pytam – ci, którzy pytają o łaskę i o Ducha Świętego ? Gdyż takie oto snuje wywody, powiadając: „Ezechiel mówi: Jeżeli niepobożny odwróci się i czynić będzie sprawiedliwość i sąd, będzie żył – a więc niepobożny od razu tak czyni i może czynić”. Ezechiel daje do poznania, co powinnoby się dziać, a Diatryba rozumie to tak, że to już się dzieje i stało, a więc znów na podstawie jakiejś nowej gramatyki chce nas uczyć, że to jest to samo: „Być powinien”, a (683) „mieć”, że to samo, „Wymagać” a „Wykonać”, to samo „żądać” a „oddać”. Następnie owo słowo najsłodszej Ewangelii: „Nie chcę śmierci grzesznika itd…” (Ezeh.r.18, w.31) zniekształca w ten sposób… „Czy żałuje dobry Pan śmierci ludu swego, którą sam w nich sprawia” ? Jeżeli nie chce On śmierci, to należy całkowicie naszej woli przypisać to, że giniemy. Co bowiem miałbyś przypisać temu, kto nie może zdziałać nic, ani dobrego ani złego ? O tym samym bajdurzył Pelagiusz, gdy wolnej woli przypisywał nie tylko usiłowanie i dążenie, lecz pełną moc wypełnienia i dokonania wszystkiego. Gdyż – jak powiedzieliśmy – tą moc udowadniają tamte wnioski, jeżeli cośkolwiek udowadniają, tak iż z równą mocą, a nawet z daleko większą mocą zwalczają samą Diatrybę, która zaprzecza ową siłę wolnej woli, a stwierdza tylko usiłowanie, aniżeli zwalczają nas, którzy w ogóle zaprzeczamy wolną wolę. Lecz pozostawmy na boku jej ignorancję, a zabierzmy się do omówienia samego tematu.