Stary Rok
Inne podobieństwo podał im, mówiąc: Podobne jest Królestwo Niebios do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. A kiedy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel i nasiał kąkolu między pszenicę, i odszedł. A gdy zboże podrosło i wydało owoc, wtedy się pokazał i kąkol. Przyszli więc słudzy gospodarza i powiedzieli mu: Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swojej roli? Skąd więc ma ona kąkol? A on im rzekł: To nieprzyjaciel uczynił. A słudzy mówią do niego: Czy chcesz więc, abyśmy poszli i wybrali go? A on odpowiada: Nie! Abyście czasem wybierając kąkol, nie powyrywali wraz z nim i pszenicy. Pozwólcie obydwom róść razem aż do żniwa. A w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw kąkol i powiążcie go w snopki na spalenie, a pszenicę zwieźcie do mojej stodoły. Mt 13,24-30
Nie wiem jak dla Ciebie, dla mnie bardzo szybko minął ten rok. Był wypełniony wieloma doświadczeniami, z którymi musiałem się zmierzyć osobiście i razem z moimi najbliższymi.
Wiesz najlepiej, za co jesteś wdzięczna/wdzięczny. Czego nie chciałaś/chciałeś przeżywać, ale przyszło ci się z tym zmierzyć. Jakie nadzieje, marzenia znalazły w tym mijającym roku spełnienie w Twoim życiu? Czy obawy się potwierdziły w rzeczywistości, która stawała się twoim życiem? Czy rozpoczynałaś/rozpoczynałeś ten rok z nadmierną troską i niepotrzebnym strachem? Dzisiaj najlepiej wiesz, co było twoim szczęściem, radością, co stało się smutkiem, który minął, albo który dalej odczuwasz. Jakie straty ciebie dotykały i co stało się odczuwalnym zyskiem. Kogo żegnałaś/żegnałeś, a komu Bóg pozwolił w Twoim życiu się pojawić i zaznaczyć w nim swoją obecność w ciągu ostatnich 366 dni. Z pewnością niektórzy z nas zrobili już swoje podsumowania. Dla innych, ta chwila dopiero nastąpi.
Nie wiem czy należysz do tych osób, ale wielu patrzy na wymianę kalendarzy z wielkimi nadziejami. Niektórzy czekają na huczne przywitanie Nowego Roku, jakby wybuchy sztucznych ogni miały naprawdę zakończyć to, co pozostaje niezałatwione. Jakby miały odgonić wszystkie problemy, zmienić nasze relacje, o których nie możemy powiedzieć, że są dobre. Jakby jutrzejszy dzień był z innego świata, do którego dopiero mamy wkroczyć, mając nadzieję, że od samego początku będzie lepszy.
Kończąc kolejny etap naszego życia, mając już za kilka godzin umownie rozpocząć nowy, przeczytamy dzisiaj w kościołach wyznaczoną Ewangelię, która przedstawia nam opowiedzianą przez Jezusa przypowieść.
Ta historia jest jednym z kilku podobieństw, w których Jezus porusza kwestie związane z Bożym Królestwem. Skłania nas do spojrzenia na siebie i zapytania o nasze życie i oczekiwania względem Boga.
Za każdym razem, gdy wracam do tej przypowieści, odkrywam w niej słowa niezwykłej nadziei.
Jezus mówi o polu, na którym zasiano dobre nasienie. Ale na tym polu zaczął wyrastać także kąkol. Dzisiaj mamy różne rodzaje kąkolu, niektóre sadzi się nawet jako ozdobne rośliny w ogrodzie, z uwagi na ich ładne fioletowe kwiaty. Jezusowi chodziło jednak o to, że kiedy posiejemy kąkol między pszenicę, dopóki rośnie razem ze zbożem i obie rośliny są zielone, bardzo siebie przypominają. Dopiero kiedy zboże żółknie, a potem staje się białe, albo jak możemy czasem to zaobserwować, kąkol zakwitnie, wtedy widać różnicę.
Ta przypowieść dotyczy Królestwa Bożego, którego ziemskim odzwierciedleniem ma być Kościół Boży na ziemi. Inaczej mówiąc Chrystus mówi, że to co Bóg nam powierza w swoim Słowie, przez dar życia, to mamy używać dla budowania Jego Wspólnoty. Naszym zadaniem jest troszczyć się o świadectwo życia, dla wiary, pokoju, nadziei i radości tych, którzy w tym Kościele są z nami, ale też dla tych, którzy są poza nim.
Nie możemy lekceważyć tych, którzy na razie jedynie nas obserwują, zastanawiają się czy dołączyć. Swoim życiem mamy pokazywać, że do Boga wciąż chcemy należeć, dochowując Mu wierności.
Zwróć uwagę, że w opowiedzianej przez Jezusa przypowieści, słudzy przychodzą do Pana z bardzo konkretnym żalem i propozycją. Chcą od razu pójść i wyrwać kąkol. Gospodarz jednak zakazuje tego, bo to groziłoby wyrwaniem zarówno chwastów jak i pszenicy. Nakazuje więc, aby poczekali do czasu żniw, kiedy to, co nie było pewne, stanie się jasne i będzie można oddzielić pszenicę od kąkolu.
Ks. Marcin Luter w odniesieniu do tych słów Jezusa, wskazywał, że zawsze w tym świecie będziemy mieli do czynienia z widzialnym i niewidzialnym Kościołem. W widzialnej Wspólnocie Chrześcijan będą zawsze ludzie, o których będziemy przekonani, że są wierzącymi w Boga, ale tak naprawdę nimi nie będą. Teraz jedynie Bóg wie, kto kim jest naprawdę i jaka jest nasza i innych wiara, zamiary naszych serc, i jakim jest nasze życie. Bóg wie, czy dochowujemy Jemu wierności. Jak mówi Chrystus przyjdzie dzień, kiedy ujawni to przed wszystkimi. Kiedy rozdzieli tych, który byli Jemu wierni i zabierze do swojego Królestwa, od tych, którzy pogardzali tym, co mogli robić i żyli tylko dla siebie, wciąż lekceważąc Boże wezwania.
To co dzisiaj powinno być dla nas ważne, to fakt, że w przypowieści Jezusa zarówno ziarno jak i kąkol rośnie na jednej glebie. Tym zaś, który chce niszczyć dzieło gospodarza jest nieprzyjaciel.
Nieprzyjacielem w tej historii jest szatan/diabeł. Ten, który chce nas Bogu przeciwstawić, który Bogu się sprzeciwia i nas wciąż próbuje do tego sprzeciwiania się doprowadzać.
Jego dążeniem jest utrudnianie wzrostu tego, co miało/ma być owocem pracy sług Pana na wyznaczonym polu. Działa wykorzystując ciemność, z wrogości i zazdrości, żeby wszystko zniszczyć.
Pan przy pomocy swoich sług zasiał pole. Ale to czego czasem nie zauważamy w tej historii, to wskazanie, że nie słudzy, ale to Pan wybrał ziarno, które w całości było dobre.
Kiedy słudzy przyszli do Pana wypowiedzieli słowa swojego żalu i skargi: Wiemy, jakie ziarno otrzymaliśmy od Ciebie, przyszedł jednak ten, który jako twój nieprzyjaciel chciał dodać do tego co dobre swoje zło. A wszystko po to, żeby zakłócić ten wzrost, który chciałeś, żeby się dokonywał.
Te słowa nie są oderwane od rzeczywistości naszego życia.
Kiedy myślimy o Kościele, nie powinniśmy myśleć tylko o naszej ewangelickiej, luterańskiej społeczności, która jest jedynie częścią Bożego Kościoła. Każda jej cześć – społeczność, ma swoje problemy i każde problemy, które dotykają jedną część, oddziaływują także na jej pozostałe.
To może rodzić także w nas osobisty żal i słowa skargi.
Nie tylko dzisiaj, także w przeszłości, niezależnie od części świata, zdarzało się i zdarza, że znajdowali się i znajdują się tacy, których moglibyśmy nazwać nieuczciwymi robotnikami Pana. Oni zamiast przekazywać to, co Bóg powierzył im jako dobre ziarno, zamiast zasiewać je w sercach swoich i innych, tak żeby Bóg mógł błogosławić potem dalej wzrostowi, siali i sieją kąkol, a więc to, co przeszkadza temu wzrostowi, co dawało i daje wzrost nie Bogu, ale im, a tak naprawdę jest szkodą dla Wspólnoty.
I w tym wskazaniu, nie chodzi tylko o duchownych. Takim osobami możemy być w swoich domach, dla swoich dzieci, wnuków, rodziców, rodzeństwa, w szkole, miejscach pracy, innych miejscach życia.
Jezus nie pozostawia nam w tej przypowieść wątpliwości. Można przyjmować to, co daje nam sam Bóg, żeby mieć z tego życie, które chce dawać i wzmacniać. Ale wciąż możemy też pozwalać na szkodzenie Bożemu działaniu, zasiewając to, co złe, a co na pewno nie jest od Boga.
Gdybyśmy uczciwie mieli podsumować ten mijający rok, patrząc tylko na nasz kraj, często nasze najbliższe otoczenie, nas samych i ludzi, z którymi żyjemy – trzeba przyznać, że wciąż nie poradziliśmy sobie z tym co nas dzieli.
I to prawda, że to dzielenie nas rozpoczęło się już przed wieloma laty, ale czy nie jest tak, że dzisiaj dotkliwie je odczuwamy.
Wciąż mamy pomysły, co zrobić z tym, co nas denerwuje, smuci, wymaga rozliczenia i uporządkowania. Może nawet nieraz te pomysły przedstawialiśmy Bogu w swoich modlitwach, albo innym w rozmowach, które także zna Bóg.
– Gdyby to ode mnie zależało, to…
Oczyściłbym Kościół, swoją parafię z tego, co złe. Ukarał winnych. Usunąłbym niektórych z kościoła, a politykom odebrałbym władzę. Tym odebrał, a innym dodał jeszcze większą, albo w ogóle wszystkich wymienił.
Cofnąłbym te wszystkie przepisy, które wiążą nas z przestrzeganiem zasad, którym mamy się podporządkowywać, w tym zwłaszcza te, które dotyczą ekologii, służą dobru tzw. ogółu i pokojowi.
Czy rozumiemy, że tym złym ziarnem, który zasiewamy czasem w swoich domach, kościele, miejscach życia tak często może być plotka, niepokój, złe spojrzenie artykułowane w naszych słowach, wrogość, subiektywna niesprawiedliwość, nieprzyjaźń, zachęcanie do obojętności i lekceważenia, egoizm?
Czy tym sianym przez nas ludzi kąkolem nie jest odmawianie sensu tego, co ten sens ma w oczach Boga? Czy nie jest tym kąkolem zwodnicze usprawiedliwianie i uspokajanie, mówienie o takim czy innym kryterium opłacalności, o poprawności politycznej, potrzebie nie narażania się, układania się w tym świecie, bez zwracania uwagi na to, co mówi Bóg?
Każde namawianie do zła, każde jego czynienie, każda obojętność wobec zła i nie sprowadzanie do dobra, tego na co mamy wpływ, będzie sianiem i pozwalaniem na wzrost tego, czego nie chce w naszym życiu wzmacniać Bóg.
Czytając Ewangelię, znajdziecie słowa Jezusa, który powiedział, że przyszedł szukać nie sprawiedliwych, ale grzeszników, leczyć tych, którzy są chorzy i potrzebują lekarza, a więc pomagać nam wychodzić z tego, co złe, niepożądane, co szkodziłoby nam, naszej Wspólnocie, naszemu wspólnemu dążeniu do budowania Królestwa Bożego.
Podsumowując miniony czas, spójrzmy szczerze na swoje życie. Odpowiedzmy sobie, co było w nim złe, co powinniśmy odrzucić? Co było dobre i warto, żebyśmy prosili Boga, żeby to jeszcze wzmocnił? Czego potrzebujemy, żeby żyć i działać, tak jak Jezus nam to dzisiaj tłumaczy?
W opowiedzianej historii, Jezus przedstawił nam dwa spojrzenia. Pierwszym jest spojrzenie gospodarza, a drugim widzenie tej samej sytuacji przez sługi.
Chciałbym życzyć Tobie i sobie, żeby te słowa Jezusa, wraz z nowym rokiem, każdego kolejnego dnia, do którego pozwoli nam się obudzić, pomagały nam przyjmować przede wszystkim Boże spojrzenie, które w tej przypowieści jest spojrzeniem Gospodarza.
To, które koncentruje się na dobrej pszenicy, a więc tym co dobre, potrafi strzec tego, co dobre także pośród chwastów, a więc nie dawać się zwyciężać złu, które nie jest od Boga. To spojrzenie Tego, który daje szansę i dba, żeby to co dobre jako dar od Niego, miało szansę się rozwinąć w Tobie i we mnie.
Pamiętaj, nie będziemy dobrymi sługami Boga, jeśli będziemy wyszukiwać w swoim życiu ograniczające nas działania innych, albo wytykać innym złe życie. Kiedy będziemy rozliczać innych, mamy uważać, bo łatwo kogoś skrzywdzić przez niesprawiedliwy osąd, na który mogą wpłynąć pozory.
Prośmy Boga o pomoc w rozpoznawaniu tego, co dobre. To przyjmujmy, wzmacniajmy.
A pozwalając Bogu sobą kierować, dawajmy też Bogu czas, okazujmy wciąż zaufanie Bożej cierpliwości i Bożemu działaniu.
Wtedy to, co zasiał i wciąż będzie chciał zasiewać w nas Bóg, spokojnie w nas będzie mogło dojrzewać i nas budować.
Dlatego życzę Tobie i sobie, żeby nasze życie i w tym zbliżającym się Nowym Roku 2025, mogło służyć Bogu poprzez naszą obecność w Jego Wspólnocie, angażowanie się w różne działania i wspieranie siebie w modlitwie i wierze.
Motywujmy siebie do pielęgnowania tego, co dobre jest w oczach Boga.
Wspierajmy siebie w przyjmowaniu Bożej cierpliwości.
Prośmy Boga o mądrość w przyjmowaniu tej niezwykłej Prawdy, którą przedstawił nam Bóg w Chrystusie, – że żadnego ze swoich dzieci nie chce stracić. Dlatego i my potrzebujemy Jego Ojcowskiej miłości, podobnie jak potrzebują jej inni ludzie, żebyśmy razem mogli być kiedyś zgromadzeni przez Boga w wiecznej radości Królestwa Bożego. Ta nadzieja będzie mogła być w nas żywa także w kolejnym roku, bo to nie ludzie, ale Bóg, który w Chrystusie przyszedł nas zbawić, będzie Tym, który do siebie zabierze.
AMEN
ks. Łukasz Gaś