Święto Odzyskania Niepodległości
10, 11, 12 listopad…
10, 11, 12 listopad trzy jakże, znaczące i jakże ważne dni dla Polski, Europy i świata.
Trzydzieści jeden lat temu, w nocy z 9 na 10 listopada 1989 roku, upadł mur berliński, symbol podziału Europy i świata na dwa wrogie systemy. Tej nocy wszystkie przejścia graniczne między zachodnią i wschodnią częścią Berlina zostały otwarte. Obywatele NRD zostali entuzjastycznie przyjęci przez zachodnich Berlińczyków. Na Kurfürstendamm zgromadziły się masy ludzi, pomiędzy nimi trąbiąca kawalkada samochodów, obcy ludzie padali sobie w objęcia. Po 28 latach system umocnień o długości około 156 km, który od 13 sierpnia 1961 oddzielał Berlin Zachodni od Berlina Wschodniego został rozmontowany. Był to jeden z najbardziej znanych symboli zimnej wojny i podziału Niemiec.
Sto dwa lata temu, 11 listopada 1918 roku, Niemcy podpisały w Compiègne zawieszenie broni kończące I wojnę światową. Tego samego dnia Rada Regencyjna przekazała Józefowi Piłsudskiemu władzę wojskową i naczelne dowództwo podległych jej wojsk polskich. Józef Piłsudski dzień wcześniej, po uwolnieniu z twierdzy magdeburskiej, specjalnym pociągiem przybył z Berlina do Warszawy. W tych dniach Polacy uświadomili sobie, że po latach niewoli odzyskali niepodległość. Atmosferę tej wyjątkowej chwili tak opisywał Jędrzej Moraczewski: „Niepodobna oddać tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. Po 120 latach prysły kordony. Nie ma ich. Wolność! Niepodległość! Zjednoczenie! Własne państwo! Na zawsze! Chaos? To nic. Będzie dobrze. Wszystko będzie, bo jesteśmy wolni!” (J. Moraczewski „Przewrót w Polsce”).
Trzydzieści jeden lat temu, 12 listopada 1989 w Krzyżowej na Dolnym Śląsku odprawione zostało historyczne nabożeństwo. Udział w niej wziął premier pierwszego niekomunistycznego rządu w Polsce Tadeusz Mazowiecki oraz kanclerz Niemiec Helmut Kohl.
Po koszmarze II wojny światowej następuje ten gest pojednania w Krzyżowej. Krzyżowa jest symbolem tych Niemców, którzy walczyli z hitleryzmem. Podczas II wojny światowej działała tam jedna z grup ruchu oporu w III Rzeszy – Krąg z Krzyżowej. Jej członkowie zostali zamordowani przez nazistów po nieudanym zamachu na Hitlera. Tam to właśnie odbyło się owo historyczne nabożeństwo i spotkanie. Wydarzenie to stało się przełomowym momentem w stosunkach polsko-niemieckich. Na ołtarzu wzniesionym u stóp pałacu, należącego przed wojną do rodziny Helmuta von Moltke, który stracił życie za swoje antyfaszystowskie przekonania, umieszczone było zdanie z ewangelii Mateusza: “błogosławieni pokój czyniący”.
Myślą przewodnią kazania wygłoszonej przez ówczesnego rzymsko-katolickiego biskupa opolskiego Alfonsa Nossola były słowa: „Iść razem – pojednani w prawdzie i miłości”. Biskup Nosoll podkreślił, że dar wzajemnego przebaczenia jest heroizmem, który należy podjąć, aby móc budować nowy rozdział w koegzystencji dwóch doświadczonych przez historię narodów.
Za symboliczny początek nowego etapu we wzajemnych relacjach obu krajów, uznano moment, kiedy w trakcie nabożeństwa szefowie obu rządów objęli się, na znak przekazania sobie pokoju. Premier Tadeusz Mazowiecki podkreślił wówczas, że „nabożeństwo Pojednania wzmocni poczucie braterstwa między narodem polskim i niemieckim”.
Kanclerz Helmut Kohl powiedział: „Cieszę się, że mogłem to przeżyć i myślę, że poczynając od tego miejsca, przy którym powstało tak wiele z najlepszej duchowej tradycji Niemiec, dzieło przyjaźni wyjdzie ku nowej wolnej Europie”.
Od tego momentu właśnie Niemcy stają się Polskim sojusznikiem i adwokatem w Europie. Stają się dla nas pomostem do Europy. I w końcu 2004 rok zostajemy członkami Unii Europejskiej. Nieco wcześniej, bo w 1999r., stajemy się członkami NATO a w 2007 podpisujemy traktat z Schengen znoszący kontrole na granicach wewnętrznych Unii.
Wydawało się, że znaleźliśmy w końcu swoje miejsce pod słońcem. W rodzinie europejskiej. Wśród przyjaciół. Mamy dobre stosunki z wszystkimi sąsiadami. Mamy niepodległość, jesteśmy bezpieczni, możemy wyjeżdżać gdzie chcemy, możemy pracować gdzie chcemy, możemy studiować gdzie chcemy, mieszkać gdzie chcemy. Mamy tak bardzo upragnioną WOLNOŚĆ.
Przez kilkanaście lat żyjemy w tej wolności politycznej i gospodarczej. Gonimy Europę, jesteśmy jak to się określało tygrysem w wykorzystywaniu funduszy europejskich. Nasza ojczyzna zmienia się nie do poznania, powstają drogi, autostrady, rozwija się nowoczesne rolnictwo, budowane są stadiony, baseny, prawie w każdym miejscu widzimy tabliczki: wykonane z dotacji UE. Oczywiście, że mamy wiele problemów bezrobocie, różne afery, niezadowolenie społeczne gdyż wszystkiego od razu się nie zmieni, i nie zreformuje. Ale stajemy się powoli coraz zasobniejszym państwem. Wydaje się, że może nie my, ale nasze dzieci będą żyć, podobnie jak się żyje w Europie.
Niestety, coś sprawia że nie radzimy sobie z tą wolnością. Powoli dzieje się wielki dramat, zaczynamy walczyć sami z sobą, Polacy z polakami. Dla jednych być może niepohamowana chęć władzy, dla innych chęć bogacenia się, dla jeszcze innych inne rządze czy kompleksy sprawiają że zaczynamy w własnym kraju walczyć sami z sobą. Dziś po ledwie 30 latach w prawdziwie wolnej Polsce jako naród jesteśmy niesamowicie skłóceni, wewnętrznie i zewnętrznie. A wojna Polsko-Polska trwa w najlepsze.
Co się stało? Co stało się, że wolimy kłótnie niż zgodę, co stało się, że wolimy wojnę niż pokój, skąd tyle w nas zawiści i nienawiści człowieka do człowieka? Można się spierać, można się nie zgadzać, mieć różne poglądy, należeć do innych partii politycznych, ale nie można przekroczyć granicy poza którą jest już tylko złość, kłamstwo i nienawiści.
Nie można dzielić ludzi na tych lepszych i tych gorszych. Nie można nastawiać, jednych przeciwko drugim. Trzeba, na ile się da łączyć a nie dzielić.
Dlatego Pan Jezus opowiedział przypowieść o miłosiernym samarytaninie, aby nas ludzi czegoś nauczyć. Żydzi i samarytanie, mimo, że spokrewnieni byli od lat mocno skłóconymi narodami. Ale miłość z serca płynąca kazała samarytaninowi pochylić się nad potrzebującym Żydem. Miłość sprawiła że człowiek pomógł człowiekowi. Pomyślmy, co z nami ludźmi robi strach, obawa, podsycane fobie przed tym co nieznane, obce?
Czy mamy w sobie tyle moralnej siły, siły wiary i miłości by jak miłosierny Samarytanin otworzyć swe serce dla drugiego człowieka? To co, że trochę innego, może obcokrajowca, może innej rasy, innej orientacji, może uchodźcy, może wyznawcy innej religii, ale zawsze człowieka, takiego jak ja czy ty. Czy mamy w sobie tyle odwagi by przezwyciężyć wszystkie obawy i stać się bohaterem, czyli po prostu człowiekiem?
Drodzy! Koniec końców Jezus mówi: Idź, i ty czyń podobnie! I znów są to słowa skierowane do każdego z nas. Jezus mówi do nas: Bądź miłosiernym Samarytaninem, świat potrzebuje twojego miłosierdzia, twej odwagi, twojego bohaterstwa, twojego człowieczeństwa, gdyż dookoła zbyt wiele jest grzechu, zła, zawiści i nienawiści. Nie bój się, Bóg ci pomoże! Zło można przezwyciężyć jedynie miłością. Świat potrzebuje naszej miłości, bez niej życie stanie się obłędem nienawiści. Samarytańskiej odwagi i miłosierdzia oczekuje od nas Bóg.
Ale ta miłość, szerokim strumieniem musi wypływać z naszego serca, nie może być tylko wypisana na sztandarach czy na naszych ustach, musimy nią żyć i to nie od święta, ale na co dzień, każdego dnia.
To właśnie miłość do drugiego człowieka, może nas otworzyć na inny patriotyzm nie ten nacjonalistyczny, zamknięty w hasłach typu: „Polska dla Polaków”, ale nowy otwarty, tolerancyjny, nie budujący granic i murów w naszych sercach, ale nakierowany na każdego człowieka.
Dlatego budujmy nasz dom, naszą ojczyznę na miłości, dobroci i uczciwości. Budujmy patriotyzm oparty na szacunku dla drugiego, na życzliwości i szczerości, pojednaniu i przebaczeniu.
To jest jedyna droga aby wywalczonej wolności nie zmarnować, ale w niej trwać i żyć w miłości i z Bożym błogosławieństwem.
ks. Marek Twardzik