english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

Kazanie na drugą niedzielę adwentową

"Tedy będą znaki na słońcu i księżycu i na gwiazdach, a na ziemi uciśnienie narodów z rozpaczą, gdy zaszumi morze i wały. Tak, iż ludzie drętwieć będą przed strachem i oczekiwaniem tych rzeczy, które przyjdą na cały świat; albowiem moce niebieskie poruszą się. A wtedy ujrzą Syna człowieczego, przychodzącego w obłoku z mocą i chwałą wielką. A gdy się to zacznie dziać, poglądajcież a podnoście głowy wasze, przeto, iż się przybliża odkupienie wasze. I powiedział im podobieństwo: Spojrzyjcie na figowe drzewo i na wszystkie drzewa; gdy się już pukają, widząc to, sami to uznawacie, że blisko jest lato. Także i wy, gdy ujrzycie, iż się to dzieje, wiedzcie, iż blisko jest królestwo Boże. Zaprawdę powiadam wam, że nie przeminie ten wiek, ażby się to wszystko stało. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. A strzeżcie się, aby snadź nie były obciążone serca wasze obżarstwem i opilstwem i troską o ten żywot, a nagleby na was przyszedł ten dzień. Albowiem jako sidło przypadnie na wszystkich, którzy mieszkają na obliczu całej ziemi. Przetoż czuwajcie modląc się na każdy czas, abyście byli godni ujść tego wszystkiego, co się dziać ma, i stanąć przed Synem człowieczym." Ewangelia Łukasza 21. 25-36


Samże to Pan Bóg, od początku świata, ten zwyczaj miał, że, gdy chciał co nowego uczynić, osobliwymi i wielkimi znakami te rzeczy poprzedzał Tako gdy chciał Egipt karać, i lud swój stamtąd wyprowadzić, a uczynić z niego swój własny lud, tedy przedtem działy się różne znaki, dobre i złe. Szarańczą, gradem, wrzodami i innymi plagami straszył i trapił Egipcjan, aż na ostatku zabił jednej nocy wszystkich pierworodnych, a resztę ludu w Morzu Czerwonym potopił. Żydom zaś dał dobre znaki, jako gdy ich przez Morze Czerwone suchą stopą przeprowadził, nieprzyjaciół ich w nim utopił, mannę im dał, i tym podobne.


O tym boskim zwyczaju, że nic wielkiego bez poprzedzających znaków nie czyni, dobrze Żydzi wiedzieli, będąc o tym z własnego doświadczenia przekonani. Przychodzą tedy także apostołowie do Pana Chrystusa, z zapytaniem, jakie znaki poprzedzą zburzenie Jerozolimy i koniec świata, nimby się ono wieczne królestwo Chrystusowe rozpoczęło. Nieraz bowiem od niego słyszeli, i są tego pewni, że on jest królem, i królestwo swoje na całym świecie ustanowi, a przecież widzą, jako własny lud jego, a osobliwie miasto Jeruzalem, nie chce go przyjąć, ale jako go owszem ci, którzy moc i urząd mają, prześladują. Dla tego tedy myślą sami u siebie, jakoby musiał coś wielkiego począć, aby królestwo swoje i panowanie ustanowić, a nieprzyjaciół swoich ukarać.


Na to im tedy odpowiada Pan i mówi: Jużcić będą znaki nie tylko o zburzeniu i końcu miasta Jeruzalemu, ale całego świata. Zaginie bowiem kościół, wraz z całym miastem i panowaniem jego, (dla prześladowania ewangelii), a niedaleko już aż do tego czasu. Owszem, gdy ujrzą (którzy tego jeszcze dożyją), miasto wojskiem oblężone, tedy z tego mają poznać, że to jest jego koniec, a mają nie myśleć, jakoby jeszcze z nim w żydowskiej ziemi panowali. Również, powiada, będą wszędzie znaki końca świata, aby sobie nie myśleli, iż on na tym świecie nowy porządek i panowanie postanowi, gdzie by się tam wszystko według ich woli działo, a oni mieli swoje pięknie urządzone panowanie i posłuszeństwo. Owszem, mają to wiedzieć, że królestwo jego nie jest z tego świata, i że świat aż do swego końca nie przestanie prześladować i uciskać Chrystusa, jego ewangelii i kościoła. Również nie będzie znaków, które by oznaczały, że on z zewnętrzną mocą wpadnie do królestw, a sam chce zostać świata tego panem, jak oni w ten czas jeszcze myśleli, że wszystko jemu będzie poddane, i że wszędzie na świecie chrześcijanie będą panowali. Owszem takie tylko znaki będą, które okażą, że Bóg ostatecznie świat ten zatraci, ze wszystkim co jest na świecie. Krótko tak się wszystko dziać będzie, iż kościół Boży nauczy się tego i dozna, jako na tym świecie jego panowaniu i dobrach się nie może cieszyć, ale będzie to owszem musiał uznać, że na tym świecie będzie coraz gorzej i gorzej, szczególnie zaś w ostateczne dni, gdy się namnoży onych strasznych kar, a nastanie w całym świecie wielkie zamięszanie. Tak aż do końca zostanie kościół Boży w ucisku, ale przecież wpośród tych strasznych kar i końca świata, zostanie cudownie od Boga zachowany, aż na on dzień, w którym Syn Boży przyjdzie, nowe niebo i nową ziemię uczyni, wszystkich bezbożnych odda na wieczne potępienie, a koniec położy wszelkiemu utrapieniu swoich wybranych. To jest suma kazania Pańskiego o tych znakach, z którego przede wszystkim to uważać należy, że nie trzeba się nam o to troszczyć, jako i kiedy, krótko czy długo przed sądnym dniem znaki te dziać się będą. Dosyć jest, jeżeli się z tego nauczymy, że, jako Bóg samże dawał światu wiele i różnych znaków swojego gniewu i swojej kary za grzechy, tak samże takowe straszne znaki, oznaczające i przynoszące z sobą kary Boże, pozostaną; w czasie zaś ostatecznym osobliwie będzie ich wiele i wielkie.


Pilnie tu tedy uważajmy, na co Pan nasz takie powiada kazanie, i z jakiej przyczyny potrzeba była, i jeszcze jest, o tym zwiastować i wiedzieć. Naprzód tedy dla tego, aby kościół wiedział, iż znaki takie i towarzyszące im kary nie przychodzą same od siebie, przypadkiem, jako bezbożny świat rozumie. Owszem grozi nimi Bóg i dopuszcza takowe, jako karę za wzgardę jego i wszystkie inne grzechy, także z nich łatwo poznać możemy straszny i święty gniew Boży nad grzechami tego świata, a osobliwie, że mają one w czasie ostatecznym być coraz większe i cięższe, iż pod nimi świat ostatecznie zginąć i koniec swój wziąć musi. Bóg bowiem nade wszystko tego chce, aby poznano w kościele jego, jak wielkim i strasznym jest jego gniew przeciw grzechowi, żeby kościół ten w bojaźni i pokorze przed nim żył, a tym więcej łaski jego pragnął i szukał. Na ostatku mamy się tym cieszyć, że Bóg kościoła swego i tych, co się do niego nawrócą, nie odrzuci, chociaż na nie różne i ciężkie uciski nakłada, a nawet większe na nie utrapienia, niż na innych ludzi, dopuszcza. Nie chce Bóg, żeby o jego pomocy mieli zwątpić, a myśleć, jakoby ich przez te kary i znaki gniewu swego pospołu z bezbożnymi chciał zatracić. Owszem wszystkie te rzeczy na to na nie dopuszcza, aby każdego do pokuty i nawrócenia napomniał, i żeby ci, którzy się do niego przez pokutę, wiarę i naprawienie żywota swego nawrócili, w takim ucisku i krzyżu, wiary swojej i pobożności doświadczyli, a nic nie wątpiąc pomocy jego czekali. Takoż i w tej ewangelii, i na innych miejscach częstokroć nas do modlitwy i wzywania pomocy Bożej napomina, ulżenie kary i pomoc Bożą przyrzeka, a kościół swój zapewnia, że go Bóg aż do końca świata, ku żywotowi wiecznemu zachowa.


Naprzód tedy powiada Chrystus o znakach, które się dziać będą na słońcu, na księżycu, na niebie i innych stworzeniach, również w wodzie i na morzu, co potrzeba (jak mnie się zdaje) rozumieć nie tylko o jednym czasie, jakoby się takie znaki tylko przed sądnym dniem dziać miały. Przeciwnie mówi tu Pan powszechnie o znakach, jakie się zawsze i wszędzie w świecie, aż do końca dziać mają. Wiele wprawdzie tych znaków dzieje się przyrodzonym sposobem i można o nich z nauki o biegu ciał niebieskich naprzód wiedzieć i obrachować je, jako np. zaćmienie słońca i księżyca, nie mniej ale dzieje się też wiele nadzwyczajnych, o których naprzód wiedzieć nie można i które przychodzą nagle oprócz wszelkich obrachunków. Takim było zaćmienie, które się stało, gdy Chrystusa Pana ukrzyżowano, a które nastąpiło w czasie, w którym w sposób przyrodzony zaćmienie stać się nie może.


Po wtóre mówi Chrystus o innych znakach, które się będą działy w powietrzu, na morzu i na ziemi. To będą dziwne, straszne i nadzwyczajne burze, wiatry będą szumiały, jakoby wszystko przepaść miało. Takoż się to na niejednym miejscu już stało, że się ziemia i ludzie potopili i zapadli, czegośmy i za naszej pamięci doznali. Tak i my niewiele lat temu słyszeliśmy o wielkim trzęsieniu ziemi, i zaginięciu kilku miast nad morzem, o czym Pan Chrystus na innym miejscu przypomina. Wszystkie te rzeczy zaś będą znakiem, że się ze światem ma ku końcowi, i że koniecznie zginie. Bo jako i człowiek, gdy ma umrzeć, naprzód zaczyna narzekać, bywa niemocnym, tak i ten świat musi chorować, trzeszczeć i skrzypieć, pierwej nim wszystko zaginie i przepadnie. Na ostatku opowiada też o znakach, które się na ludziach stać mają, a powiada osobliwie to, że drętwieć będą przed strachem i oczekiwaniem tych rzeczy, które przyjdą na cały świat. To się ma stać po tych znakach na niebie. Bo takie znaki na niebie, w powietrzu i w wodzie nie przejdą próżno, ale przyniosą z sobą wielkie i straszne plagi i zmiany, których będą przepowiednią. Jako to i Pan Chrystus wykłada u Mateusza w r. 24 "iż powstanie naród przeciwko narodowi, i królestwo przeciwko królestwu", i będzie głód i mór i trzęsienia ziemi miejscami. Wszystkich tych rzeczy tedy namnoży się nade wszystko w ostateczne czasy, i będą one znakiem, że Bóg ostatecznie chce świat karać i przewrócić. Nastanie tedy wielkie spustoszenie królestw i krajów, w końcu okropne wzruszenie, ustanie wszelkiego porządku, cnoty, uczciwości i karności; natomiast pełno będzie, niewierności, zdrady i wszelakiej zbrodni, a to wszystko bez oporu i bezkarnie. Wszak to i Pan Chrystus powiada: "a iż się rozmnoży nieprawość, oziębnie miłość wielu". Stąd też tedy Pan Chrystus o znakach, które się dziać będą na ludziach powiada: "iż ludzie drętwieć będą przed strachem i oczekiwaniem tych rzeczy, które przyjdą na cały świat". Gdy bowiem taką nędzę i taki okropny stan świata ujrzą ludzie, którzy jeszcze nie są zupełnie bezbożni, a tym bardziej ludzie uczciwi, szczerzy, roztropni i rozsądni, którzy jeszcze pozostaną, gdy i na nich spadną ucisk i ciężkie kary (wojny, spustoszenia i inne), i gdy sobie przypomną wszystko, co jeszcze ma nastąpić, nie będą mogli tego wszystkiego znieść, i wielu ich od strachu i bojaźni będzie drętwieć i usychać. Takoż tego na każdy dzień można doświadczyć, że ludzie w takim wielkim ucisku, kłopocie i żałości schną i przed czasem umierają. Co zaś Pan powiada: "Ludzie drętwieć będą przed strachem", ja mam za to, że wielka, owszem największa część tego wszystkiego jest to, czegośmy w papiestwie dożyli i doświadczyli, osobliwie ci, którzy chcieli być szczerze pobożnymi, i surowy a świętobliwy chcieli wieść żywot. Takież to tam bowiem przez ludzkie nauki i przykazania sprawiano sumieniom utrapienie trwogi i męki, które Pan Chrystus u Mateusza w rozdziale 24 jawnie między plagami kościoła w ostatnich czasach wylicza, mówiąc, iż "powstaną fałszywi prorocy, i czynić będą znaki wielkie i cuda, tak iżby zwieść (jakby można) i wybranych". A to wszystko stąd pochodziło, iż nauka ewangelii i prawe pocieszenie przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa na kazalnicach prawie było zagłuszone, a żaden prawie nie wiedział o tej nauce pisma, iż przez wiarę mamy odpuszczenie grzechów z łaski w Chrystusie Jezusie, bez zasługi z uczynków. Do tego owszem przywiodły kazania papieskie, żeśmy się Chrystusa na śmierć bali, gdyż nie pokazywały, jaka jest u niego łaska i pociecha, lecz, że jest pełnym gniewu, strasznym sędzią, przed którym nikt nie znajdzie łaski, chybaby miał tyle własnej świętobliwości i dobrych uczynków, aby wszystkie grzechy mogły przeważyć, alboby sobie pozyskał jego matki i wszystkich świętych przyczynne modlitwy. Dzięki Bogu wszechmogącemu, czysta nauka i pociecha w Jezusie Chrystusie na nowo nam świeci, i trwoga taka minęła, ale pożal się Boże! Za wcześnie o niej zapomniano. Bo młode pokolenie, teraz wyrastające, nic już o tym wszystkim nie wie i nie dba. A były to jednak straszne znaki, ta trwoga i to udręczenie w kościele Chrystusowym. Powinno o tym tak prędko nie zapominać. Choć bowiem w tej żyję nadziei, że to wszystko po większej części minęło, mogłoby się jednak stać, jeżeli świat nie zechce ewangelii wdzięcznie przyjąć, ale się o to stara (jako rzymianie albo niewierzący czynią), jakoby słowo Boże na nowo zagłuszyć i zacienić, że też na nowo takie utrapienie się wzmoże i rozmnoży.


Niejeden, choć strachowi się nie poddaje, ani w Chrystusie nie zwątpi, przecież taki smutek i trwoga ciężko trapi i prawie strawi. A choć takie znaki znosić i czuć muszą, nie powinny one ich trwożyć, ale raczej bezbożnych, którzy właśnie w zatwardziałości swojej wszystkie te znaki i groźby Boże za nic sobie mają, i nimi gardzą, myśląc sobie, że się im nie śpieszy, ponieważ Bóg nie wywraca zaraz całego świata, ale z gniewem swoim odwłacza. A gdy się im wskazuje na znaki, i oni same takowe, dziś te, a jutro inne, na własne oczy widzą, przecież na to nie zważają, mówiąc: Było już wiele znaków, a przecież nie przyszedł koniec. Dlatego też i Pan takich bezbożników puszcza mimo siebie, a zwiastuje raczej chrześcijanom ku pociesze o swoim przyszłym przyjściu. Gdy bowiem świat gardzi onymi strasznymi znakami i karami, które widzi, jużci nie usłucha ani kazania tego, które jednak do tego posłuży, że się świat nie będzie mógł wymówić, i własne sumienie tym bardziej ich potępi. A ponieważ nie chcą wierzyć, gdy im jest opowiadane, muszą tedy koniecznie się uczyć, gdy nagle na nie przypadnie ogień sądu, jako powiada Chrystus: "Tedy ujrzą Syna człowieczego przychodzącego na obłokach niebieskich z mocą i z chwałą wielką". Że zaś to wszystko chrześcijanom wierzącym w Chrystusa i czekającym przyjścia Jego, będzie ku pociesze i zbawieniu, naucza Chrystus tymi słowy: "A gdy się to pocznie dziać, poglądajcież a podnoście głowy wasze, przeto, iż się przybliża odkupienie wasze".


To tedy jest bardzo miła pociecha, jaką tu Pan Chrystus swoich chrześcijan pociesza. Boć wprawdzie pokazuje Bóg kościołowi swemu takie znaki i zsyła na nich takie kary, najprzód, aby kościołowi były napomnieniem do pokuty, żeby z innymi gniewem Bożym nie gardził, potem ażeby wiedział, że na tym świecie musi wiele cierpieć, aby sobie tym bardziej obrzydził grzech, a szukał i czekał innego żywota, gdzie grzech i wszelkie zło zaniknie, również, aby w tym ucisku wołał i wzdychał do zbawiciela swego o wybawienie swoje; nie mniej jednak znaki te mają być pociechą kościołowi Bożemu, który z nich ma poznać, że Bóg bezbożnemu światu grozi, i sąd zapewnie przyjdzie, w którym bezbożni wezmą zapłatę swoją, wieczne potępienie, ale kościół przez zbawiciela swego wybawionym zostanie i dostąpi radości wiekuistej. Dlatego chrześcijanie wśród tych znaków i utrapienia wesoło przyjścia Syna Bożego czekać mają. Musisz tedy, jako chrześcijanin, o tych znakach dnia sądnego tak rozumieć, jakobyś był przez nieprzyjaciół i zbójców warownej wieży więziony, i słyszałbyś, jako pobożny twój Król z wielką potęgą zbliża się do niej i zaczyna ja gwałtownie obstrzeliwać, tak że wszystko wokoło zaczyna się walić. Takiego strzelania i szturmowania nicbyś się wtedy nie bał, owszem byś się z niego cieszył, wiedząc, że się to dzieje, aby cię wybawić. I tu tedy tak czyńcie. Nie lękajcie się, choć się świat będzie krzywił.


Ku takiej pociesze służy też i piękne i nadobne podobieństwo o puszczających pąki drzewach, które Pan opowiada uczniom, aby sobie tę pociechę tym lepiej przyswajali. To podobieństwo niechaj będzie waszym doktorem i nauczycielem, a drzewa niech będą waszymi księgami, z nich się uczcie, jako dnia sądnego czekać macie. Pan Bóg bowiem wpisał ten artykuł o powstaniu z umarłych nie tylko w księgi, ale i w drzewa, i w inne stworzenia. Bo jako rychło lato następuje, gdy drzewa dostają sok i liście, tak też nie bójcie się, gdy ziemia będzie się trzęsła, niebo będzie drżało, słońce i księżyc się zasmucą i zaćmią. Albowiem to nędzne ziemskie życie jest jako nieurodzajna zima, gdzie wszystko usycha, umiera i ginie. Ta tedy w ten czas koniec weźmie, a przyjdzie nadobne, wieczne lato, tj. królestwo Boże, które zburzy królestwo diabelskie, dla któregoście i wy musieli tyle cierpieć na świecie.


Tak się też nam (jeżeli doczekamy) sądnego dnia stanie. Straszliwe to zaiste będzie, gdy niebo i ziemia poczną gorzeć. Ale chrześcijanin musi nie zważać na to, co będzie widział, ale słuchać, jako to Chrystus Pan wykłada, a zwłaszcza że to jest pięknym kwiatem i zieloną latoroślą. Tak, choć się ciało tego strasznego widoku zlęknie, przecie serce przy słowie zostanie, nim się naprzeciw zewnętrznemu widokowi umocni, i samo sobie rzecze: Nie lękajże się, przecież to nie jest ani nie znaczy nic złego, ani szkodliwego, ale jest owszem znakiem, iż blisko jest mój odkupiciel i moje wybawienie. Witajże mi tedy mój miły Boże i Panie Jezu Chryste, i racz przyjść, jako to częstokroć prosiłem, aby królestwo twe do mnie przyszło, a skończyło się już królestwo szatana. Kto tedy Pana Chrystusa tak przywitać może, ten w oka mgnieniu będzie w wiecznej chwale, gdzie jako piękne słońce będzie się świecił.


Ale jeszcze jednej rzeczy słabe sumienia bardzo się lękają. Bo powiada Pan, że dzień sądny przyjdzie nagle, i stanie się ludziom jako ptaszek leśny, który z rana wylatuje głodny, aby szukać pokarmu, w nadziei, że znajdzie takowy, jak w inne dni. I znajduje pokarm, zasiada do niego wesoło i dobrej myśli, ale w tym, nim się spodzieje, przypada sidło i dusi go. To sobie pobożni i bogobojni ludzie biorą do serca, a wiedząc z codziennego doświadczenia, jak prędko człowiek upada, lękają i trwożą się tym. Myślą sami w sobie: Któż wie, jakim cię ten dzień znajdzie. Może przyjdzie, gdy będziesz najmniej przygotowany, i najmniej go oczekujesz, w tym lub owym znajdujesz się grzechu. A tak będzie po tobie, a z tego dnia radości stanie się dzień smutku na wieki. Lecz i w tym nie chce nas Pan zostawić bez pociechy, i naucza swoich chrześcijan, jakoby temu zaradzić mieli, mówiąc: "A strzeżcie się, aby snadź nie były obciążone serca wasze obżarstwem i opilstwem i troską o ten żywot, a nagleby na was przyszedł ten dzień. Albowiem jako sidło przypadnie na wszystkich, którzy mieszkają na obliczu całej ziemi. Przetoż czuwajcie modląc się na każdy czas, abyście byli godni ujść tego wszystkiego, co się dziać ma, i stanąć przed Synem człowieczym".


To tedy jest nauka bardzo potrzebna, którą powinniśmy zachowywać w sercu. Nie zakazuje Pan jedzenia i picia. Ale tego się strzeżcie, aby tym wszystkim nie były obciążone serca wasze, tak że byście zapomnieli o moim przyjściu. Owszem czuwajcie, to jest czekajcie mnie na każdy czas, i żyjcie bogobojnie, dobre mając sumienie. To jest pierwsza rzecz. Po wtóre módlcie się, abyście uszli wszelkiej pokusie i utrapieniu, i godni byli stanąć przed Synem człowieczym. O co też w ostatnich prośbach modlitwy Pańskiej pięknie prosimy: Niw wwódź nas w pokuszenie, ale nas zbaw ode złego! Jeżeli tak czynić będziecie, nie macie się czego bać, i ogień sądny będzie wam dniem zbawienia, choćby was spotkał czy u stołu, czy w łożu, czy w kościele, czy na targu, czy we śnie, czy w niespaniu: a to dlatego, ponieważ was znajdzie w bojaźni i opiece Boskiej.


Na ostatku to tylko jeszcze trzeba pamiętać, że człowiek nie może godnie Boga wzywać, ani się modlić, jeżeli nie chce odstąpić od naumyślnych grzechów, ani się nie chce poprawić. Ku prawej modlitwie należy też szczera pokuta i wystrzeganie się grzechów przeciw sumieniu, tj. żeby człowiek nie dał się złym skłonnościom swoim, przeciw Boskiemu przykazaniu, umyślnie i zwiedzą. Potem trzeba prosić o łaskę Bożą w imieniu Pana naszego Jezusa Chrystusa. Choć się bowiem Bóg nad grzechem szczerze gniewa i takowy strasznie karze, przecież w tym żywocie przede wszystkim na to ludzi karze i trapi, aby przez to mieli napomnienie do pokuty, nawrócili się, i tak przez zasłużony i sprawiedliwy gniew jednak łaski dostąpili, jak o tym jasno naucza św. Paweł w I Liście do Koryntian, rozdział 11: "Gdy sądzeni bywamy, od Pana bywamy sądzeni, aby ze światem nie byli potępieni". Dlatego nas też Pan Chrystus napomina, abyśmy się w tym ostatnim ucisku i udręczeniu kościoła, do niego nawracali i uciekali w modlitwie, i przy tym wiedzieli, że Bóg chce złagodzić swój gniew, aby kościół jego nie zginął, ale gdy świat zginie, aby on jednak zachowanym a w końcu wybawionym został. A mają się chrześcijanie według tego napominania i obietnicy, codziennie ćwiczyć w takiej wierze i modlitwie, aby tym pewniej tę pociechę mieli, że Bóg nie wyleje na nie całego gniewu swego, ale owszem i w gniewie nie zapomni miłosierdzia swego. A tak przyjmujmy wdzięcznie taką radę i naukę, a przygotowujmy się, jak przystoi na ten łaskawy dzień zbawienia naszego. Do tego nam wszystkim dopomóż, Panie Jezu Chryste, zbawicielu nasz! Amen.