english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

Kazanie na dwudziestą drugą niedzielę po Trójcy Św.

Dlatego podobne jest królestwo niebieskie człowiekowi królowi, który się chciał rachować z sługami swymi. A gdy się począł rachować, stawiono mu jednego, który był winien dziesięć tysięcy talentów. A gdy nie miał skąd oddać, kazał go pan jego zaprzedać, i żonę jego, i dzieci, i wszystko, co miał, i dług oddać. Upadłszy tedy sługa on, pokłonił mu się, mówiąc: Panie! miej cierpliwość nade mną, a wszystkoć oddam. A użaliwszy się pan onego sługi, uwolnił go, i dług mu odpuścił. A wyszedłszy on sługa, znalazł jednego z spółsług swoich, który mu był winien sto groszy; a porwawszy go, dusił go, mówiąc: Oddaj mi, coś winien. Przypadłszy tedy on współsługa jego do nóg jego, prosił go, mówiąc: Miej cierpliwość nade mną, a oddam ci wszystko. Lecz on nie chciał, ale szedłszy wrzucił go do więzienia, aż by oddał, co był winien. Ujrzawszy tedy współsłudzy jego, co się stało, zasmucili się bardzo, a szedłszy oznajmili panu swemu wszystko, co się stało. Tedy zawoławszy go pan jego, rzekł mu: Sługo zły! Wszystek on dług odpuściłem ci, żeś mnie prosił; azażeś się i ty nie miał zmiłować nad spółsługą twoim, jakom się i ja zmiłował nad tobą? A rozgniewawszy się pan jego, podał go katom, ażby oddał to wszystko, co mu był winien. Tak i Ojciec mój niebieski uczyni wam, jeśli nie odpuścicie każdy bratu swemu serc waszych upadków ich. Ewangelia Mateusza 18,23-35.


Co jest treścią dzisiejszej ewangelii, słyszycie najmilsi zaraz na początku. Piotr pyta się Pana, jak się ma zachować, gdyby brat przeciwko niemu zgrzeszył, ilekroć trzeba mu odpuścić, czy dosyć to siedem razy? Na to mu odpowiada Pan: "Nie mówię aż do siedmiokroć, ale aż do siedemdziesiąt siedem kroć". To jest, odpuszczenie grzechów ma być między chrześcijanami bez miary i granic: zawsze ma jeden drugiemu przebaczyć, a strzec się, żeby się nie mścił. To należy tylko Bogu samemu.


Osobliwie zaś tu zważać musimy na to słówko Pańskie: " Podobne jest królestwo niebieskie człowiekowi królowi, który się chciał rachować ze sługami swymi;" albowiem taka modlitwa o grzechów odpuszczenie nie ma być zastosowana do królestwa światowego, w którym nierówne są urzędy i osoby, a dlatego zawsze jedno nad drugim ma moc i rozkaz. Tam nie ma się obojętnie patrzeć na złość, ani pozwalać każdemu czynić, co by się mu cokolwiek zachciało; owszem złe trzeba karać, i trzymać ludzi w karności, w uczciwości i słuszności. Nie tak się to tedy ma rozumieć, żeby ojciec miał swym dziatkom wszystko przebaczać i swawolę im przeglądać. Karać on powinien, a nic nie przepuszczać. Również pan i pani co do czeladzi, świecka zwierzchność co do poddanych, powinni nie przepuszczać nieprawości, ale je karać. Albowiem tak w świecie: im więcej się przegląda, tym się on gorszym i występniejszym staje, tak iż nareszcie, gdy dzieci nie chcą się dać ojcu i matce wychowywać, kat je w farby wziąć, i złości ich bronić musi.


Przeto rozkaz ten nie odnosi się do światowego królestwa, w którym nierówne są osoby i urzędy, jak już wspomniano: ale do niebieskiego królestwa, w którym jesteśmy równi sobie, a jednego tylko mamy nad sobą Pana, którego wyznawać wszyscyśmy powinni. Takie "królestwo niebieskie" zaczyna się tu na ziemi, i zowie się inaczej kościołem chrześcijańskim, w którym Bóg rządzi przez słowo swoje i Ducha swego. W tym kościele, o ile nie masz osobnego urzędu, któremu Bóg nakazał nieprawość karać, tak to być ma, żeby jeden drugiemu odpuszczał, a żaden się nie mścił, owszem wszelką litość i uprzejmość bliźniemu okazywał, skoro mu tego potrzeba, chociażby był inaczej od nas zasłużył, a my byśmy mówiąc według świata, słuszną mieli przyczynę do wyrządzenia mu wszelkiego złego. Dlaczego jednak zbawiciel tak mieć chce, pokazuje to pięknie kilku powodami w podobieństwie o dwu sługach a o królu.


Pierwszy powód jest ten, iż nasz miły Pan, Jezus Chrystus chce, żeby jego chrześcijanie o tym pamiętali, jaką łaskę okazał im Bóg, który także, byleby chciał, bardzo liczną i wielką byłby miał przyczynę ukarać nas i wszystko złe na nas włożyć. Ponieważ zaś Pan Bóg bez wszelkiej godności naszej łaskę nam wyświadczył, powinniśmy tak samo czynić względem naszych bliźnich. A więc tym pilniej trzeba sobie to spamiętać. Pan albowiem pokazuje przez to prawdziwy sposób, jakobyśmy przyszli do odpuszczenia grzechów, i wystawia nam jak najwyraźniej przed oczy, jakimi jesteśmy a jakim jest Bóg; na co u Boga zasługujemy, a co nam Bóg czyni. Wszak opowiadając nam podobieństwo o słudze, który był winien dziesięć tysięcy talentów, chce Pan nas wszystkich nauczyć, jakie jest zdanie o nas przed sądem Bożym. Słówko "talent" oznaczało w starożytności pewną sumę pieniędzy, około sześćset koron. A zatem " dziesięć tysięcy" czyni ogromnie wielką sumę aż do sześćdziesiąt kroć sto tysięcy koron czyli około 20 milionów złotych. Z taką ogromną sumą pieniędzy porównuje Pan grzechy nasze, by pokazać, że jej nigdy oddać, albo za nią zadość uczynić nie możemy. Grzech bowiem jest odziedziczony, przynosimy go z sobą z żywota matki. Im bardziej nam potem wzrostu i lat przybywa, tym bardziej mnożą się i grzechy, ponieważ do cudzych odziedziczonych grzechów przyczyniamy nasze własne i tak bardzo się zadłużamy u Boga, jak tutaj ten sługa.


Jakiż jest sąd o tym słudze z powodu jego wielkiego długu? Taki, że "pan każe go zaprzedać, i żonę jego, i dzieci, i wszystko, co miał." Przez to chce Pan pokazać iż my nędzni grzesznicy nie tylko nie możemy oddać, lecz musimy śmierci doznawać dla grzechu. Jak św. Paweł powiada: "Zapłata za grzech jest śmierć". A Pan w raju grozi Adamowi i Ewie: "Którego dnia jeść będziecie z tego drzewa śmiercią umrzecie". Stąd przyszło to na wszystkich nas biednych ludzi, że dla naszego grzechu zakon Boży taki ostry na nas wydaje wyrok i śmierci nas poddaje. Gdyby bowiem grzechu nie było, nie umarłby żaden człowiek. Dokądże się uciekać? Dług jest jawny, zaprzeć tego nie możemy; Pan żąda zwrotu, my zaś nie możemy oddać, rzecz to nie podobna. Otóż teraz mamy wyborną, zacną i nader pocieszającą radę, ku której mielibyśmy uszy nasze nakłonić i serca nasze otworzyć, czybyśmy mogli się nauczyć tej sztuki, jako byśmy się wydobyli z tego wielkiego długu i uszli śmierci. Stanie się to tylko w ten sposób, gdy uczynimy, jak tu Pan powiada, że ów sługa uczynił. On widzi oboje, wielki długi swój, potem niemożność swoją i karę. Przetoż upadłszy przed Panem, kłania się mu, mówiąc: "Miej cierpliwość nademną itd.". To nazywamy upokorzyć się i prosić o łaskę.


Pan tedy chce, abyśmy się tego nauczyli, chcemyli pozbyć się długu. Albowiem kto by długu nie wyznał, ale zapierał się go, (jak Faryzeusze czynią, mając się za pobożnych i sprawiedliwych), ten by tylko pogorszył swą sprawę. Jeśli zaś wyznajemy, jużeśmy ujęci: wszakci nie możemy zapłacić. Jest to więc niebezpieczny, haniebny błąd, iż w papiestwie odsyłają ludzi do własnych uczynków i do zadość uczynienia, by pozby się grzechu. Jedyna droga ta, żebyś taki dług i grzech wyznał i z owym sługą upadł na kolana i prosił o łaskę, mówiąc jak celnik, Łuk. 18: "Ach Panie, bądźże mi miłościw".


Ale, rzeczesz, przecież ten sługa mówi: "w wszystko oddam". Niech on mówi co chce, my wyznac musimy, iż myśląc tak szczerze błądzi, ponieważ jest to dlań zupełnie niepodobieństwem. Stąd widać, Chrystus chciał nam pokazać, jak w takim razie serca nasze są usposobione, mianowicie, że my takiej wielkiej i przeobfitej łaski pojąć nie możemy. Zdaje się nam zawsze, że to za wiele, że Pan Bóg nie będzie tyle łaskawym, aby nam wszystko darował, że przecież musi się coś zapłacić, wszakby to było za nadto, gdyby wszyściuteńko miało nam być całkiem odpuszczone i darowane. Słuchaj, cóż powiada Syn Boży, będący na łonie ojcowskim? "A użaliwszy się Pan onego sługi", powiada on, "uwolnił go i dług mu odpuścił". Przyczyna jest ta, Bóg jest Bogiem łaskawym i ma serce ojcowskie. Przeto użala się nad naszym nieszczęściem i idzie mu to do serca, jak prorok powiada, "iż nie kocha się w śmierci grzesznika, raczej kocha się w tym, aby się grzesznik nawrócił i żył".


Jeśli tedy Bóg znajdzie takie serce w tobie, które pragnie łaski i ma w obrzydliwości grzech i odstępuje od niego, to on rad tobie cały dług daruje i okaże ci łaskę. Tak tu w słudze widzimy, który dług swój uznaje i prosi o łaskę. Co zaś to za środek, przez który Bóg chce nam być miłościw, na innym miejscu pokazuje ewangelia, mianowicie, że Syn Boży, nasz miły Pan, Jezus Chrystus, ujął się za grzesznikami, na siebie wziął ich grzechy i śmiercią swoją zapłacił za nie. Gdzie taka jest ufność w Chrystusa Pana i w śmierć jego, tam odzyskano Bogu serce, tak iż nie może się gniewać ani karać. Bo i tak ma on miłosierne serce i żal mu naszej boleści i nędzy. To też, skoro Adam i Ewa popadli w grzech i w śmierć, sam od siebie chętnie obiecał, że diabłu będzie moc odjęta przez nasienie niewieście.


Taka tedy jest nauka nasza, którą mamy chwała Bogu prawą i czystą w kościele naszym, że grzechów odpuszczenie i wieczną sprawiedliwość i żywot wiekuisty tylko przez wiarę w Jezusa Chrystusa, tj. przez Bożą łaskę i miłosierdzie jego. Jak tu widzimy w słudze, który jest winien tak wielką sumę; lecz z łaski, bez zasługi, bez wszelkich uczynków wszystko mu jest darowane, tylko dlatego, że łaski się trzyma i o nią prosi.


Druga przyczyna jest, iż Pan chce, abyśmy sobie szkodę i krzywdę, która się nam od drugich stała, dobrze obejrzeli i rozważyli; tak zaiste włożywszy to na wagę, przekonamy się, że dług, jaki mamy względem Pana Boga naszego, będzie tak "dziesięć tysięcy talentów naprzeciw stu groszy", które nam bliźni winien. To nas też pobudzi, gdyż Bóg nam tak wielką darował sumę, byśmy drobnostek nie odliczali zbyt dokładnie, lecz byli skłonnymido zgody i do odpuszczenia. Grosz był stary rzymski pieniądz w wartości czwartej części złotego. Takich sto groszy w porównaniu z dziesięciu tysiącami talentów, jest bardzo małą sumą. Chce Pan tedy tak powiedzieć: Jeśli waszą szkodę za wielką uważacie i mniemacie, iż macie przyczynę do gniewu, cóż to jest? Jeszcze to nie jest ani jeden złoty naprzeciw stokroć tysiącom złotych, któreście winni naszemu Panu Bogu. Kiedy przeciwko wam Bóg oko zamknie, nie chce tego wielkiego długu rachować ani widzieć; jakże wy możecie być tak niemiłosiernymi i twardymi ludźmi, że nie chcecie odpuścić, wszystko zbyt ściśle rachując? Nie czyńcież tego, dla Boga! Włóżcie wasze grzechy na wagę, a te waszego bliźniego także, a nie czyńcie inaczej, tylko jak Ojciec wasz niebieski uczynił z waszymi licznymi i wielkimi grzechami, tak będziecie prawymi chrześcijanami.


Trzecia przyczyna jest ta, że Pan w podobieństwie nas wszystkich wespół, nazywa "sługami". "A wyszedłszy on sługa", mówi on, "znalazł jednego ze współsług swoich, który mu był winien sto groszy". Toć by nas też miało do łaski nakłonić a odstraszyć od zemsty. Bośmy tylko "współsługami", i mamy wszyscy jednego Pana nad sobą, ten może i będzie nas karał za wszystko, co każdy złego uczyni; jemu powinniśmy zostawić jego prawo i moc, i nie przywłaszczać jej sobie. Nie ścierpi on, abyś się mu wtrącał w urząd jego, czyniąc, co tylko do niego samego należy. Jak Pan na innym miejscu powiada: "Mnie pomsta, a ja oddam". Jest to bez tego porządek Boga, że on chce ukarać grzech i ma do tej sprawy nie tylko szatana, który może targnąć się na ciało i dobra i w rozliczny sposób je uszkodzić, skoro mu to Bóg pozwoli; lecz ma też na ziemi ojca i matkę, pana i panią i świecką zwierzchność. Ci wszyscy mają rozkaz od Boga, żeby złe karali. Przeto, czyś dziecięciem czy sługą w domu, jeśli się ci krzywda dzieje od drugich dzieci lub od czeladzi, strzeż się, nie daj się owładnąć gniewowi, tak iż byś się chciał pomścić, a nie odpuścić. Pomyśl sobie, jest to mój współsługa, nie mam ja żadnej mocy nad nim; niech go ukarze ten, który jest panem nad nami oboma. Nie chceli ten uczynić tego i postąpić według swego urzędu, jeszcze jest jeden na wysokościach nad wszystkimi nami, on nie zostawi tego bez kary. Tak powinni wszyscy względem drugich się sprawować, i wystrzegać się zemsty. To chce Pan powiedzieć tym słowem, które mówi w podobieństwie: "On sługa znalazł jednego ze współsług swoich".


Czwarta przyczyna jest, kto by nie chciał takiej nauki słuchać, ani rozważać wielką ku sobie łaskę Bożą a malu dług bliźniego swego, który jest jego współsługą, nad którym nie ma żadnej mocy, ale chciałby na swoim postawić a nie ustąpić, tylko gniewać się i karać: cóż by tym dokazał? Nic innego, jak że taka wielka niesłuszność i takie niemiłosierdzie nie zostanie w tajności. Zobaczą to drudzy chrześcijanie, i bardzo się z tego zasmucą, i przyjdą przed Pana, i oznajmią mu wszystko. To znaczy po naszemu tyle: Przez takie niemiłosierdzie będzie Duch Święty zasmucony w chrześcijanach: im jest to wielką przykrością i przeto wzdychają do Boga. I niech żaden nie myśli, że takie wzdychanie jest próżne i daremne. Bo chociażby też Pan udawał, jakoby tego nie widział i nie wiedział, i zwłóczyłby karę i wstrzymywał ją; to jednak przez takie innych chrześcijan wzdychania będzie spowodowany, aby tej sprawy dochodził i do karania pośpieszył. Słuchaj, co następuje!


" Pan woła sługę do Siebie." Ta jest piąta przyczyna. Gdybyś nie okazał miłosierdzia bliźniemu swemu, ale się pomścił i ukarał go, to Bóg nie będzie milczał, lecz pociągnie cię do odpowiedzialności za to. Stanie się to w dzień ostateczny. Tam zapadnie on straszliwy wyrok, "że będziesz podany katom, ażbyś wszystko oddał". Cóżeś zyskał gniewem twoim, biedny człowiecze? Gdyżeś mógł mieć łaskawego Boga i być uwolnionym od wszelkiego długu twego, gdybyś miłosierdzie był okazał bliźniemu swemu, i nie poczytał mu nieprawości jego: tedyć i tobie Bógnie odpuści, i właśnie tak będzie się rachował z tobą, jak ty rachowałeś się z bliźnim twoim. Mizerna, niekorzystna to sprawa, gdy dla grosza, nie chcąc go popuścić, tracisz sto tysięcy złotych.


A zatem kończy Pan, mówiąc: "Tak i Ojciec mój niebieski uczyni wam, jeśli nie odpuścicie każdy bratu swemu z serc waszych upadków ich". Zowie nas między sobą braćmi; w takim stosunku nie ma być żadnej nieprzyjaźni i nieuprzejmości. Lecz wszyscyśmy tak ułomni, że nigdy zupełnie tak z sobą żyć nie będziemy, obrazi niekiedy jeden drugiego słowy, uczynkami i czym innym. Czyż ma tak być, abyśmy się między sobą gryźli i drapali jak psy i koty? O nie, lecz tak ma być, abyśmy z serca odpuszczali, myśląc sobie: Jakżebym obwiniał brata swego? Bóg jest mi łaskaw, i darował mi dobrowolnie, bez zasługi mojej taką wielką sumę dla Jezusa Chrystusa, Syna swego; po cóż bym od drugiego, zapomnę i odpuszczę, dziękując Bogu, że on mi też odpuścił i przyjął mnie do łaski, chociaż tysiąckroć więcej byłby miał przyczynę gniewać się na mnie i ukarać mnie niż ja względem bliźniego mego. Ta jest nauka, którą nasz miły Pan, Jezus Chrystus dziś każe opowiadać swoim miłym chrześcijanom, z długiem bliźniego porównali i byli radzi, gdy do tego przyjdziemy, iż oboje się znosi.


Wszelakoż widać niestety, jak w cale nie słuchamy, złemu duchowi dając się kierować i popychać do złości, zemsty i do wszelkiego nieszczęścia z naszą wielką szkodą i stratą. Tak bowiem postanowiono: Nie chceszli odpuścić, i tobie Bóg nie odpuści. Chceszli się mścić, gniewać, karać, Bóg także się mścić, gniewać i karać będzie. Lecz nierówny i gniew i nierówna kara. Gniew bowiem i kara Boża jest wieczna; na to się narażasz twoim małym gniewem, który powstaje dla tak nieznacznego długu, nie mając nawet prawa do tego, gdyż Bóg sam je ma, i pewna to rzecz, jeśli byś tylko nie karał i nie uprzedził Boga, daleko ostrzej i srodzej ukarze ten grzech w twoim współsłudze, niż byś mógł kiedy pomyśleć. Stąd też widzimy, jak zawsze jeden grzech drugim karany bywa. Gdzie tacy są ludzie mściwi, gniewliwi i niezgodni, tych szatan tak dalece napędza do gniewu, iż nie mogą ani chcą zmawiać Ojcze nasz. Widzą bowiem w nim bodziec, którego nie mogą przewieść na języku, że chrześcijanin modlić się powinien: "Odpuść nam winy nasze, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Tak czują bardzo dobrze, kiedy im Bóg nie chce inaczej odpuścić "tylko gdyby oni drugim odpuścili", że grzechy ich zostaną im odpuszczone. Takiego wyroku nie chcą jednak sami na siebie wydać, raczej zostawiają Ojcze nasz nie zmówiony.


Czyż ci się nie zdaje, że diabeł wziął takowych ludzi tęgo w pazury swoje, tak iż dla gniewu i modlitwę tracą? A cóż ma jeszcze chrześcijanin, utraciwszy modlitwę? Wcale nic nie ma; owszem jest w podwójnym nieposłuszeństwie ku Bogu. Stąd staje się także, iż tacy ludzie wstrzymują się od wielebnej świętości ciała i krwi Chrystusa Pana, i dla małego, nieznacznego i niesłusznego gniewu na bliźniego pozbywają się największej pociechy przeciw grzechowi i złemu sumieniu. Nie było by tysiąckroć lepiej cały gniew porzucić, wszelką niesłuszność cierpieć i znosić, niż samowolnie i umyślnie pozbawić się o łaskę Bożą i w gniew jego wpaść?


Kto tedy pozna serce swoje tak zatwardziałym dla gniewu i nienawiści, niechże weźmie tę ewangelię pod rozwagę i upamięta się, prosząc Pana Boga o odpuszczenie, iż tak długo chował w sobie gniew ku bliźniemu i żył nie po chrześcijańsku; potem niech zaraz bez odwłoki z serca odpuści, aby go snąc sąd i wyrok Boży nie zaskoczył, lecz aby i on grzechów odpuszczenia i żywota wiecznego doszedł przez Chrystusa, wszystkich nas odkupiciela i zbawiciela. Dajże nam to wszystkim, łaskawy Boże i Ojcze niebieski! Amen.